Kaganek na nowo

Dobrze byłoby, by decydenci z branży informatycznej wpadli na pomysł, że warto nauczać nie tylko wykorzystania oferowanych przez nią narzędzi. Wielkie firmy dostarczające systemy do zarządzania biznesem kształcą na uczelniach specjalistów w użytkowaniu swoich systemów.

A gdyby tak przekazały również wiedzę biznesową o zarządzaniu, organizacji pracy, prowadzeniu projektów, abstrahując od swoich pakietów? Wykształciłyby sobie więcej lepszych klientów niż tylko propagując swój system. Ale muszą mieć długofalowe strategie obecności na polskim rynku i wizję tej obecności.

Sposób na bezrobocie

Bezrobocie przybrało w Polsce katastrofalne rozmiary. A jednocześnie w wielu miejscach pracy słyszy się opinię, że brakuje pracowników naprawdę utalentowanych i dobrze wykształconych, a przy tym odpowiedzialnych i uczciwych. Jednocześnie poszerza się rzesza pracoholików, których w ten nałóg wpędziły macierzyste firmy, powierzające im coraz więcej obowiązków, stwarzające coraz więcej szans zarobku i często również rozwoju. W Polsce na wielką skalę wystąpiło zjawisko czasem spotykane w przedsiębiorstwach: ludzie wykształceni, komunikatywni i o otwartych umysłach mają coraz więcej pracy, ludzie słabo przygotowani zawodowo, nie wdrożeni do samorozwoju, pozbawieni formacji intelektualnej i kulturalnej mają jej coraz mniej. Za tym idzie następna prawidłowość: bogatsi stają się coraz bogatsi, biedni - coraz biedniejsi. Zjawisko to pogłębia się z ogromną dynamiką. Ludzie dobrze i dużo pracujący mają dostęp do wiedzy i narzędzi, które czynią ich jeszcze bardziej wartościowymi. Ludzie bezrobotni albo nisko uposażeni nie mają dostępu do tych zasobów w pracy, ale nie mają też pieniędzy na samokształcenie. Gdy zjawisko to przyjmie wielkie rozmiary - może jeszcze nie takie jak dzisiaj - branża informatyczna ma niewiele do roboty, ale jeśli jej edukacyjne oddziaływanie zacznie się wtedy, gdy dany człowiek jeszcze nie znalazł się na równi pochyłej bezrobocia - może mu zapobiec i przesunąć tego człowieka do grupy pracujących, rozwijających się i bogacących. Czyli musi być to oddziaływanie na poziomie szkoły i uczelni.

W dzisiejszych czasach strategia edukacyjna musi polegać na jak najlepszym przygotowaniu młodego człowieka na poziomie wiedzy ogólnej i umiejętności do samodzielnego uczenia się. Uczenie specjalistyczne, uczenie zawodu na całe życie nie ma sensu, bowiem wymagania zawodowe zmieniają się teraz znacznie szybciej niż kiedyś. Podobnie potrzeby gospodarki i administracji. To szkoły zawodowe i technika "wyprodukowały" dzisiejszych bezrobotnych. Szkoła ma obowiązek przekazać uczniowi tyle wiedzy o świecie i naturze zjawisk w przyrodzie, kulturze, społeczeństwie i gospodarce, aby stanowiła ona fundament, na którym w poszczególnych etapach swojego życia będzie nadbudowywał umiejętności zawodowe. Dzisiejsze wąskie specjalizacje nie wymagają lat kształcenia, lecz krótkich intensywnych kursów, popartych praktycznymi stażami. Warto zauważyć, że powraca do łask stary paradygmat kształcenia jako nadawania młodemu człowiekowi formacji intelektualnej i kulturowej, dzięki której da on sobie radę - po krótkim przysposobieniu - w każdym zawodzie.

Przy takim podejściu do nauki narzędzia informatyczne i Internet mają ogromną rolę do odegrania. W Internecie, w programach multimedialnych, jest zgromadzona znacznie większa wiedza niż posiada ją wielu nauczycieli, zwłaszcza że przez całe dziesięciolecia gospodarki realnego socjalizmu panowała zasada negatywnej selekcji do tego zawodu. Kto się nie dostał gdzie indziej na studia, szedł na kierunek nauczycielski, na którym zawsze były miejsca. Żeby jednak Internet był wszędzie, musi się opłacać jego doprowadzenie.

W tym miejscu znowu kłania się polityka państwa wobec operatorów telekomunikacyjnych. Tymczasem wiele rachunków pokazuje, że e-edukacja mogłaby być znacznie tańsza niż uczenie na wysokim poziomie na prowincji, choćby dlatego że trzeba by przekupywać wybitnych nauczycieli, aby wyjeżdżali na prowincję.

W społeczeństwie panuje ogromny głód wiedzy. Czy branża informatyczna zaspokoi ten popyt? Zależy to przede wszystkim od tego, czy go dostrzeże.


TOP 200