Jak stworzyć informatyczny kartel

Opowiadajmy na prawo i lewo mrożące krew w żyłach opowieści o tym, jak to nic nie należy robić bez specjalisty: "Pani Zofia M. z Mińska Mazowieckiego chciała sama napisać swojej firmie bazę w Accessie. Nie skontaktowała się ze Specjalistą, bo chciała zaoszczędzić kilkanaście marnych baniek. Skutkiem tego ma teraz sprawę z urzędem skarbowym i już ją to kosztowało sto baniek. Pamiętaj: nie oszczędzaj na Specjaliście. Pan Józef K. z Wólki Małej, powiat Szamotuły, postanowił sam podłączyć komputer do Internetu. Niestety, nie wiedział, jak skomplikowana to czynność, bo nie zasięgnął rady Specjalisty. Dziś jest ścigany przez FBI i CIA za zatkanie sieci komputerowej NATO. Wiesław Z. zniszczył dane księgowości swojej firmy z ostatnich pięciu lat. Joanna B. unieważniła wszystkie rezerwacje lotnicze na dany dzień. Wojciech N. pomieszał nazwy leków w bazie danych apteki. Skontaktuj się ze Specjalistą. Zasięgnij rady Specjalisty. Nie przeszkadzaj Specjaliście. Nie ośmielaj się kwestionować opinii Specjalisty. Specjalista, specjalistycznie, specjalnie, specjaliście, specjalistą.

3. Przezwyciężenie początkowych trudności

Oczywiście, znajdą się partacze, którzy nie będą chcieli wdrażać takiej strategii - uczciwi, naiwni albo po prostu nie przewidujący. Jeżeli okazują się niereformowalni, jest na nich prosta broń, twórczo wykorzystana przez wspomnianych prawników, lekarzy czy architektów: UPRAWNIENIA.

Czy wiecie, że według prawa nawet kontaktu nie możecie odkręcić w domu, bo potrzebne są do tego uprawnienia elektryczne? A takie odpowiedzialne czynności, jak zainstalowanie oprogramowania, podłączenie komputera do sieci czy rozszerzenie pamięci nie wymagają uprawnień. Nic dziwnego, że różni amatorzy z zaledwie maturą psują opinię nam, rzetelnym profesjonalistom. Należy niezwłocznie wprowadzić wielostopniowy, nieprzejrzysty i możliwie zagmatwany system uprawnień informatycznych. Nawet zaproponuję nazwy: młodszy kodziarz, kodziarz, bitowy, starszy bitowy, bajtmistrz i oberbajtmistrz. Wykonanie konkretnej czynności powinno być obwarowane posiadaniem takich uprawnień. I rzecz zasadnicza: przyznawaniem uprawnień może zajmować się wyłącznie samorząd informatyków, czyli my sami. Dzięki temu będziemy w stanie utopić każdego niepokornego, który zacznie postępować wbrew zasadom. Do zawodu będziemy przyjmować wyłącznie lojalnych i swojaków, szczególnie własne dzieci.

Musimy zadbać o pomnożenie dokumentacji towarzyszącej informatyce i komputerom. Należy wprowadzić Kartę Instalacji, Kwestionariusz Backupu, Ankietę Przeglądu i innego tego typu dokumenty. Na każdym z nich musi być miejsce na jedną, a na ważniejszych nawet kilka pieczątek. Im kto ma większe uprawnienia, tym większa pieczątka, a najważniejsza będzie państwowa, z orłem w koronie, żeby nikt nie miał wątpliwości, że wszystko odbywa się w imieniu Rzeczypospolitej.

Początkowo taki system będzie dobrowolny, ale po kilku latach umiejętną socjotechniką zadba się o to, by stał się obowiązkowy. Wtedy dopiero otworzy się przed nami eldorado i przez następne sto lat nikt nas nie ruszy. Doczekamy się orderu "Za wzorową informatyczność", serialu z życia prowincjonalnych informatyków, informatycznych świętych i męczenników, łzawego romansu prostej programistki z wziętym analitykiem, informatycznych Spice Girls i rubryki "domowy informatyk" w pismach kobiecych.

4. Zagrożenia

W przedstawionym rozwiązaniu są zasadniczo dwa słabe punkty: po pierwsze czas. Prawnicy i lekarze mieli na ustanowienie swojego kartelu jakieś 2000 lat, a my zaczniemy to robić dopiero teraz. Jednakże w naszej dziedzinie wszystko dzieje się szybciej, może więc i kartel udałoby się nam ustanowić w kilkanaście lat?

Drugim słabym punktem jest to, że informatyka stała i nadal stoi jednostkami entuzjastycznymi, wybitnymi i nietypowymi. Biurokracja, premiowanie miernoty, nepotyzm i korupcja, które są nieuniknioną konsekwencją zaprowadzenia proponowanych porządków, może wyeliminować te jednostki z naszego fachu. Cóż, świat się nie zawali. Przynajmniej kasy i władzy będzie pod dostatkiem, będzie można więc ustanowić jakiś system (np. stypendialny), który takich ludzi będzie wyławiał i pchał w górę.

Wiem, że w zdecydowanej większości jesteśmy na razie tzw. porządnymi ludźmi. Ponadto mamy bardzo demokratyczne i liberalne poglądy i wszelka myśl o ich porzuceniu jest nam obca. Ale - co tu dużo ukrywać - możemy zgarnąć naprawdę dużą kasę.


TOP 200