Internet pokoju i wojny

O internecie mówi się jako o przestrzeni jednolitej i spójnej, opartej na otwartej i rozproszonej architekturze, zapewniającej środowisko dla zrównoważonych innowacji i kreatywności. Nie sposób jest dzisiaj ocenić, na ile skuteczne okażą się starania, by zarysowany w dokumencie plan działań doprowadził do rozwiązań instytucjonalnych i kiedy mogłoby to się zdarzyć. Komentarz Komisji Europejskiej jest ostrożny, ale życzliwy. Komisarz Kroes gorąco pogratulowała brazylijskiej prezydent Dilma Rousseff inicjatywy. Warto może też przypomnieć, że Komisja Europejska umieściła oficjalnie sprawę reformy zarządzania internetem w strategii unijnej. Polski minister kontynuuje działania poprzednika, a także własne, kiedy był europarlamentarzystą. Priorytetowe znaczenie przypisuje prywatności w sieci i dostępności do serwisów internetowych.

Rosja tropi spisek

Rezerwę wobec dokumentu przyjętego w Sao Paulo zachowuje kilka państw, a przedstawiciel Rosji oświadczył, że jego kraj nie będzie się do niego stosował. Część państw nadal uważa, że obrona interesów władzy jest wystarczającą przesłanką, by korzystać z możliwości blokowania niektórych zbyt swobodnych usług w internecie. Nie brakowało krytycznych głosów niektórych radykalnych organizacji pozarządowych, uważających propozycje reformy za zbyt łagodne. Rosja w sprawie internetu zdaje się już iść na wojnę, chociaż na razie jeszcze „bez krwi”. Najpierw udało się jej wrzucić granat w światową debatę o prywatności w cyfrowym świecie za pomocą rewelacji ujawnionych przez Edwarda Snowdena. Przynajmniej na kilka miesięcy w oczach wielu ludzi skutecznie zdezawuowało to wizerunek USA, które na użytek konferencji w Dubaju broniły status quo w systemie zarządzania internetem, kreując Amerykę jako głównego strażnika światowej demokracji.

Rosyjski prezydent Władimir Putin, wyraźnie rozgrzany własną bojową retoryką ostatnich tygodni, pozwolił sobie teraz na nazwanie światowego internetu projektem wymyślonym przez CIA. Ilu ludzi poza Rosją weźmie sobie do serca doniesienie, że ten amerykański spisek trwa już kilka dekad? Czy Rosjanom zaoferuje się alternatywę do wrażej amerykańskiej sieci? Raczej nie oto chodzi. To może być tylko element wojennej propagandy, mającej zrównoważyć ciężar niecenzurowanej informacji, które Rosjanie odnajdą w zachodnich mediach. A może Putin chce uzasadnić możliwość stosowania środków cyberwojny, które będą zachodnim społeczeństwom psuć przyjemność korzystania z wolności w sieci? Usłyszeliśmy, że najpilniejszym obszarem działań międzynarodowych jest poprawa bezpieczeństwa. Na wojnie, jak na wojnie, niezamierzonym efektem tego typu buńczucznych wypowiedzi może być przyśpieszenie uzgodnień, które ciągnęłyby się w innych warunkach latami.


TOP 200