Informatycy lokalni

Często też "samodzielny" informatyk pozbawiony jest możliwości podejmowania decyzji. Najbłahszy problem musi uzgadniać z centralą, co powoduje spowolnienie jego działań i naraża system na ewentualne skutki opóźnień. Poważniejsze zadania (zwłaszcza wydatki) muszą być ustalane z centralą, jednak całkowite pozbawienie autonomii uniemożliwia pracę. Ponadto informatycy w oddziałach muszą często samodzielnie podejmować decyzje, do których nie są uprawnieni, związane np. z zakupem nowego sprzętu w miejsce uszkodzonego.

Małe tęsknoty, ciche zmartwienia

Samodzielność informatyków w oddziałach lokalnych związana jest z tym, że zatrudnia się w nich - głównie z powodu oszczędności - tylko jedną osobę. W konsekwencji jeden informatyk opiekuje się systemem komputerowym niezależnie od tego, ile czasu musi poświęcać na jego serwisowanie i konserwację. Firmy w swoich szacunkach nie biorą pod uwagę czasochłonności procesu produkcji, który trwa dłużej niż 8 godz. dziennie i nie może być obsłużony przez jedną osobę. Nie uwzględniają także możliwości pójścia informatyka na urlop czy po prostu jego choroby. Wszystko to powoduje, że wymaga się od niego pełnej dyspozycyjności. Oprócz czasu przepracowanego w firmie, musi on być pod telefonem. W praktyce oznacza to, że jakakolwiek awaria będzie wymagała przyjazdu informatyka do biura. W centrali sytuację problemową może usunąć dowolny informatyk, korzystając ze wskazówek kolegi odpowiedzialnego za uszkodzoną część systemu. W filii nikt nie będzie mógł tego wykonać, a interwencja osób postronnych może przynieść pogłębienie skutków awarii.

Często informatyk postrzegany jest jako osoba, która nie wykonuje żadnej pracy. W dobrze administrowanych systemach rzeczywiście nie jest on nadmiernie obciążony obowiązkami, ale zbyt łatwo zapomina o pracy wykonanej przez ???/niego w celu osiągnięcia tego zadowalającego stanu. Przełożeni wymagają wtedy, by informatyk wykonywał inne prace, nie związane z administrowaniem systemu. Powodują one dodatkowe obciążenie pracownika, który najczęściej zadania te wykonuje poza godzinami pracy. Skutkiem jest przemęczenie i odwrócenie jego uwagi od najważniejszego zadania, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa i wydajności systemu. W ogóle informatyka często uważa się za osobę znającą wszystkie urządzenia techniczne, od telefonów, do czajników włącznie. Toteż wymaga się dokonywania ich napraw w ramach codziennych obowiązków.

Chcąc zapewnić dyspozycyjność informatyka, firma wyposaża go w służbowy telefon komórkowy. Powoduje to pełniejsze związanie pracownika z firmą, oferując mu możliwość korzystania z telefonu także w prywatnych sprawach. Jest to forma gratyfikacji, którą pracownicy powinni docenić. Inaczej przedstawia się sprawa urlopu, ponieważ niezależnie od terminu każda próba wyjazdu traktowana jest jako zamach na firmę. Trudno sobie bowiem wyobrazić samodzielną pracę systemu przez 2-3 tygodnie (zapewne bez wykonywania backupu czy konserwacji serwera). Jednocześnie firma w żaden sposób nie stara się zapewnić zastępstwa na czas urlopów, zostawiając ten obowiązek pracownikowi. Efektem jest praca systemu bez nadzoru i bez wiedzy np. informatyków w centrali. Rozwiązaniem tego problemu może być sposób zastosowany przez pewną dużą firmę posiadającą oddziały lokalne, w której urlopy wszystkich pracowników działu informatycznego (z centrali i filii) zostały ułożone w ten sposób, by zawsze w pracy przebywała odpowiednia liczba pracowników, potrafiących w razie potrzeby zapewnić wsparcie również w oddziałach lokalnych.

Inną sytuacją, mogącą utrudniać pracę informatykom pracującym w oddziale lokalnym, są zbyt częste wyjazdy do centrali. W pewnej firmie pracownik co tydzień jeździł z Olsztyna do Wrocławia, by uczestniczyć w szkoleniach mających podnieść jego kwalifikacje i wydajność pracy. Przejazdy powodowały, iż większą część swojego czasu spędzał w pociągach. Sytuację pogarszał fakt, że informatyk - w swoim odczuciu - niewiele korzystał podczas szkoleń. Ponieważ był on jedyną osobą odpowiedzialną za system komputerowy w oddziale, każdy jego wyjazd stawał się zagrożeniem dla procesu produkcji firmy. Jednocześnie, po powrocie, czekało na niego wiele zadań, których nikt inny nie mógł wykonać. Przemęczenie i przedłużający się dyskomfort spowodowały odejście informatyka i podjęcie pracy w firmie, która zaoferowała mniejsze wynagrodzenie, ale nie wymagała wyjazdów.

Najczęściej stosowanymi metodami dla osiągnięcia wydajnej pracy i dobrych kontaktów między centralą a informatykiem w oddziale są procedury stałej współpracy. Ich celem jest wdrożenie "lokalnego" informatyka w główny nurt pracy działu informatycznego i osiągnięcie poczucia jedności wszystkich pracowników działu, niezależnie od miejsca pracy. Aby go osiągnąć, realizuje się cykle szkoleń, których zadaniem jest wymiana wiedzy i wyrównanie kwalifikacji pracowników działu. Podczas szkoleń trzeba zwrócić uwagę na fakt, że po ich zakończeniu informatyk z oddziału musi samodzielnie podołać wszystkim zadaniom, jakie napotka podczas pracy. Dobrze jest też wprowadzić procedurę stałej wymiany informacji, np. na zasadzie wzajemnego przekazywania dokumentacji. Warto pamiętać, że zgrany zespół informatyków pozwoli na sprawniejszą realizację zadań.

Warunki pracy informatyków zależą nie tylko od firmy i realizowanych przez nią zadań, ale także od jej lokalizacji. Praca w małym mieście ma jednak zaletę, którą doceniają informatycy zmęczeni pogonią za nowymi wyzwaniami. Praca w ośrodku lokalnym jest przeważnie spokojniejsza, przesycona atmosferą miejsca, gdzie nikt się nie spieszy, bo wszyscy zdążą.


TOP 200