Hewlett kontra Hewlett-Packard
- Krzysztof Frydrychowicz,
- 08.04.2002
W zawieszeniu
Fakt, że dzień po głosowaniu w HP swoją aprobatę dla połączenia wyrazili akcjonariusze Compaqa, praktycznie nie wzbudził emocji. Obyło się bez pomówień, sądów i innych niespodzianek. Jak przyznał prezes Michael Capellas, na kampanię promocyjną poprzedzającą głosowanie wydano ok. 50 mln USD (wg nieoficjalnych informacji HP wydał nawet dwa razy więcej). Akcjonariusze Compaqa głosowali "za" w stosunku 9:1.
Podobno po tym głosowaniu Carly Fiorina udała się na krótki urlop, by zebrać siły na dalszą walkę. Ją i Michaela Capellasa, niezależnie od decyzji sądu, czeka trudny okres. 15 tysięcy pracowników - zatrudnionych w USA i w stu innych krajach - może się spodziewać wypowiedzeń. Część analityków i komentatorów twierdzi, że liczba ta jest zaniżona. Walter Hewlett wykorzystał to jako jeden z argumentów koronnych w sporze z zarządem HP. Tym zresztą przeciągnął na swoją stronę część pracowników jednej i drugiej firmy, obawiających się utraty pracy. "Żeby osiągnąć zakładany przez zarząd poziom obrotów i zysków, z firmy będzie musiało odejść nie 15 tysięcy, ale 24 tysiące pracowników" - twierdzi W. Hewlett.
Stan niepewności będzie się utrzymywał jeszcze przez kilka miesięcy. Dziś prawie każdy menedżer w HP i Compaqu ma co najmniej trzy dylematy: jak doprowadzić do integracji firm na swoim odcinku; jak zmotywować do pracy podwładnych, którzy obawiają się zwolnień; wreszcie jak utrzymać swoją pozycję. To, jakie działy zostaną dotknięte zwolnieniami, w dużej mierze zależy od tego, które z dublujących się produktów w ofercie Compaqa i HP zostaną odrzucone. Przedstawiciele HP, od pół roku indagowani przez dziennikarzy o plany dotyczące konkretnych produktów i permanentnie odmawiający wiążących odpowiedzi, przyznali niedawno, że nowa firma będzie stosować metodę polegającą na wyborze tylko jednej z dwóch linii produktowych. Przykładowo, jeśli sztab odpowiedzialny za integrację podejmie decyzję, że chce utrzymać produkcję palmtopów iPaq, będzie to równoznaczne z wycofaniem się z produkcji komputerów naręcznych Jornada, opracowanych przez HP.
Co jednak ciekawe, marka Compaq nie zniknie całkowicie, mimo że od ogłoszenia zamiaru połączenia wiadomo iż nowa firma będzie nosić nazwę Hewlett-Packard. Zdaniem Michaela Capellasa, słowo "Compaq" będzie się pojawiać w różnych produktach nowej firmy.
Kampania strachu
Nad połączeniem firm pracuje zespół złożony z 1200 osób. Większość zajmuje się tym od pół roku. Czy to wystarczy, by nowa firma bez zgrzytów rozpoczęła działalność? Autorzy raportu Gartner Group twierdzą, że w pierwszych miesiącach fuzja niekorzystnie wpłynie na poziom obsługi klientów i wyniki sprzedaży. Spowoduje to ogólne zamieszanie, którego nie sposób uniknąć, i zwolnienia personelu. Gartner Group przypuszcza, że zarząd HP będzie ratować sytuację obniżkami cen, większą elastycznością w negocjacjach itp.
Tym bardziej że rywale nie trwonią czasu. Walter Hewlett ukuł termin na określenie kampanii prowadzonej przez Della, Sun Microsystems i IBM - "FUD - fear, uncertainty, doubt" (strach, niepewność, zwątpienie). Niektórzy obserwatorzy rynku twierdzą, że kampania ta przynosi już sukcesy konkurentom starego i nowego HP. Przykładem ma być niedawne wygranie przez IBM kontraktu wartego pół miliarda dolarów na obsługę centrum danych Nestle. Wcześniej ten koncern spożywczy był długoletnim klientem HP.
Jaki wpływ będzie miało połączenie HP i Compaqa dla rynku informatycznego? Możliwe scenariusze wg Gartner Group: