Góra, która urodziła mysz

Zbędna ustawa

Naszym zdaniem Ministerstwo Nauki i Informatyzacji powinno ograniczyć swoją rolę wyłącznie do szybkiego i szerokiego skonsultowania powszechnych standardów wymiany dokumentów, zasad prowadzenia rejestrów w wersji elektronicznej, standardów interoperacyjności. Te ostatnie powinny ograniczać się do najbardziej podstawowych elementów, aby nie wywrócić do góry nogami istniejących już systemów. Wszystkie standardy powinny zaś być publicznie dostępne (patrz batalia Janosik vs Płatnik ZUS). Upublicznienie takich standardów zwiększy konkurencyjność na rynku oraz obniży ceny usług i produktów dla administracji.

W rezultacie twierdzimy, że ustawa o informatyzacji jest zbędna. Zdecydowanie lepsze byłoby poprawienie istniejącego prawa w duchu wzajemnego dostosowania do siebie elementów związanych z informatyzacją, opracowania standardów interoperacyjności, uporządkowania i uzgodnienia istniejących rejestrów, umożliwienia wnoszenia opłat drogą elektroniczną itd. Dałoby się to przeprowadzić szybciej, taniej i skuteczniej. Lepsza od proponowanej ustawy byłaby "ustawa czyszcząca" akty prawne hamujące skuteczny rozwój społeczeństwa informacyjnego. Warto w tym kontekście przyjrzeć się rozporządzeniu ministra finansów w sprawie pobierania, zapłaty i zwrotu opłaty skarbowej oraz sposobu prowadzenia rejestrów tej opłaty.

Jeżeli jednak ustawa o informatyzacji byłaby nadal forsowana, wtedy powinna być zasadniczo skrócona. Istota ustawy musi dotyczyć: obowiązku dostosowania istniejących już systemów informatycznych i rejestrów do minimalnych warunków wymiany danych. Powinien zostać opracowany wykaz - księga zestawów danych poszczególnych rejestrów publicznych wraz z opisem pól danych w tych rejestrach i ich formatu oraz wskazania standardów kodowania polskich znaków narodowych lub też stosowania transliteracji, aby można było jednoznacznie zapisać nazwiska wietnamskie, francuskie, czeskie, niemieckie, rumuńskie itd. To zresztą właściwie załatwia norma ISO-8859. Musi być również wydane rozporządzenie Rady Ministrów (taka świadomość występuje w art. 16) dotyczące rejestrów obowiązkowych do prowadzenia ze wskazaniem, kto ów rejestr prowadzi, i ustaleniem trybu pozyskiwania na drodze elektronicznej danych zawartych w tych rejestrach przez podmioty uprawnione. Powinno zostać usunięte szkodliwe duplikowanie kanałów przepływu informacji - papierowego i elektronicznego - systematycznego wymuszania stosowania elektroniki zamiast ręcznej manufaktury pochłaniającej znaczne środki finansowe w skali Polski. W gospodarce elektronicznej nie może poprawnie funkcjonować technologia z poprzedniej epoki, a ściślej dwie technologie niespójne z sobą. Ustawa musi dotyczyć także koordynacyjnej roli ministra ds. informatyzacji na styku różnych działów administracji państwa, aby nie powielać prac lub też by nie prowadzić ich w sposób niespójny.

Zamiast tworzyć ustawę o informatyzacji, lepiej napisać dla Ministerstwa Nauki i Informatyzacji nowy zakres obowiązków i wyposażyć w możliwość korzystania ze współpracy ekspertów i konsultantów zewnętrznych. Potrzebne nam są fundamenty - standardy i zasady interoperacyjności. Każda szczegółowa ustawa będzie w tym tylko przeszkadzać. Zostało to praktycznie przećwiczone np. podczas wdrażania w Poznaniu usług związanych z obsługą małych i średnich przedsiębiorstw przez Internet. Jak najmniej ingerencji władzy centralnej, jak najszybsze powstanie standardów wymiany danych, zasad prowadzenia i organizowania rejestrów. Jak najwięcej decyzji na najniższym szczeblu samorządności.

Kajetan Wojsyk jest zastępcą naczelnika Wydziału Komunikacji Społecznej - informatykiem miejskim w Urzędzie Miasta Częstochowy. Jerzy Borys jest zastępcą naczelnika Wydziału Obsługi Urzędu Miasta Katowice. Wojciech Pelc jest redaktorem Miejskiego Informatora Multimedialnego w Urzędzie Miasta Poznania.

Tylko fakty

Na pohybel samorządom

Oto kilka najbardziej rażących artykułów ustawy o informatyzacji

  • Wymuszanie na podmiotach zgłaszania rejestrów ministrowi jest kolejnym budowaniem piramidy. Wykazy rejestrów prowadzonych przez podmioty zobowiązane muszą znajdować się na stronach BIP. Obciążanie dodatkową sprawozdawczością jest drogą w złym kierunku.

  • Art. 15 mówi o możliwości wykorzystania drogi elektronicznej w korespondencji pomiędzy podmiotami publicznymi, milczy natomiast o korespondencji między podmiotami publicznymi a prywatnymi. Niejasne jest zatem, czy taka forma korespondencji jest w świetle tego zapisu dozwolona?

  • Jaki cel przyświeca tworzeniu ewidencji rejestrów publicznych (art. 18-20)? Rejestry te w znakomitej większości są już zgłoszone w GIODO.

  • Jaki ma mieć sens "występowanie do ministra z wnioskiem o wyrażenie opinii o zgodności systemu teleinformatycznego i/lub rejestru publicznego w terminie 30 dni od przekazania systemu do eksploatacji" (rozdział 4)? Sens miałaby opinia o projekcie, który przyjmuje się do wdrożenia przed podpisaniem umowy wdrożeniowej.

  • Niebezpieczny jest zapis art. 29 dodający do ustawy o muzeach art. 25a - w którym mowa o odpłatnym udostępnianiu wizerunków muzealiów - może to spowodować konieczność usunięcia z ogólnodostępnych stron internetowych "wirtualnych muzeów".

  • Cały projekt dużo mówi o interoperatywności wymiany danych (tzw. front office). Nie ma natomiast nowelizacji instrukcji kancelaryjnej, tzw. back office.

  • W skrócie informacji o przyjęciu projektu przez RM jest napisane, że usługi publiczne zostaną przeniesione na e-platformę. Dlaczego wobec tego nie ma jej w ustawie? RM przyjęła utworzenie platformy dla biznesu, a Wrota Polski ciągle są przedstawiane jako platforma administracji dla obywatela. Jak jest naprawdę?

  • W uzasadnieniu do projektu mówi się, że ustawa o informatyzacji ma być wyższa od ustaw o ochronie informacji niejawnych i ochronie danych osobowych. Nie ma takich zapisów w projekcie ustawy?

TOP 200