Góra, która urodziła mysz

W projekcie ustawy, w art. 15.3 czytamy, że ministrowie nauki i spraw wewnętrznych określą strukturę e-dokumentów i wymogi sposobu ich doręczenia. Tymczasem to nie rząd jest od stanowienia standardów, lecz administracja publiczna, organizacje pozarządowe, biznes i ciała doradcze - KSI. To jest kluczowa sprawa, a nie drobiazg, bo przedstawiciele MNiI mogą określić np. że standardem edytora ma być Word i wszystko, co on czyta, a nie na odwrót. To samo dotyczy art. 17. Rząd chce organizować proces powstawania standardów interoperatywności, ale nie o nich decydować.

Podobnie jest w przypadku art. 22. Projekt ustawy najpierw operuje delikatnym terminem "opinia", a potem okazuje się, że jest to decyzja rozstrzygająca to, o czym MNiI zdecyduje, że mu nie odpowiada - tyle że z opóźnionym zapłonem, czyli vacatio legis (art. 44 - do 31.12.2005 r.). Reasumując - projekt ustawy daje ministrowi nauki podwójną kompetencję: ustalenie kryteriów tego, co jest legalne (władza ustawodawcza, stanowienie prawa) i decydowanie, czy istniejące rozwiązania są legalne (władza sądownicza, wykonywanie prawa). Ma on również prawo do kontroli realizacji prawa (wejście w rolę NIK - art. 24.2). To chyba zdecydowanie za dużo, jak na jednego ministra.

Projekt ustawy o informatyzacji zawiera również zakres prac, którego ogromu projektanci ustawy wyraźnie nie ogarniają. Dość wspomnieć o przeniesieniu obowiązku tworzenia głównej strony Biuletynu Informacji Publicznej na ministra właściwego ds. informatyzacji, skoro już obecnie jego ministerstwo nie radzi sobie z własną stroną, mając ustawowy obowiązek jej utworzenia i prowadzenia.

Lepiej powołać policję informatyczną

W tej sytuacji postulujemy, aby nowa ustawa skupiła się na minimalnych wymaganiach oraz sposobach i kryteriach kontroli, czyli normach pozwalających na samodzielne dokonanie przez podmiot kontroli zgodności systemu z owymi wymaganiami. Projekt ustawy przewiduje coś podobnego, ale dobrze, by miało to charakter normy. Idąc dalej, opublikowane Standardy Minimum Operatywności (SMO) pozwolą administracji publicznej na ich stosowanie i dostosowanie, a skargi mieszkańców dotyczące złego funkcjonowania systemów uruchomią działania policji informatycznej (urzędu podobnego do Sanepidu czy PIP, ale poza MNiI), która nakaże winnemu, aby dostosował systemy w terminie przez tę ustawę nieokreślonym.

Potrzebne jest bezwzględne wymaganie - włącznie z sankcjami karnymi bądź finansowymi - tworzenia tylko i wyłącznie rejestrów, list i zapisów mających podstawę prawną. Podstawy prawne już dzisiaj istnieją, natomiast nie ma do tej pory standardów opisu i standardów formatu danych tak, aby można było dzięki odpowiednim referencjom wykorzystywać istniejące dane bez ich powielania i wprowadzania chaosu informatycznego.

Typowym i powszechnie znanym przykładem takiej sytuacji jest zapis adresu w rejestrze PESEL (30 znaków na nazwę ulicy) i rejestrze TERYT (5+spacja+30+spacja+30). W projekcie ustawy powinien znaleźć się zapis dający ministrowi właściwemu ds. informatyzacji prawo do nakazania - na podstawie opinii KSI - dostosowania jednego z niezgodnych rejestrów do drugiego tak, aby te same dane w różnych rejestrach były zapisywane dokładnie w ten sam sposób. Dalsze konsekwencje takiego działania są oczywiste. Stopniowo można byłoby w poszczególnych podmiotach uporządkować (dzięki referencjom) bazy danych i rejestry, tak by podstawą były dane gromadzone i wprowadzane do systemów przez podmioty ustawowo określone jako "źródłowe".

Największym zagrożeniem, jakie niesie projekt ustawy, jest to, że każdy projekt IT w administracji ma być skonsultowany z Ministerstwem Nauki i Informatyzacji. Takie kompetencje tego resortu są prawdopodobnie sprzeczne z konstytucyjną niezależnością samorządów. W dodatku - pod pretekstem przestrzegania SMO - resort nauki żąda dokumentacji na temat źródeł finansowania projektów IT. Tu MNiI zagarnia dla siebie kompetencje Regionalnych Izb Obrachunkowych (co jest złamaniem ustawy o RIO). Pomijając bezsens propozycji uprawnień kontrolnych dla MNiI, jaki będzie tryb odwoławczy? Gdzie zaskarżać negatywne opinie MNiI?


TOP 200