Google wkracza oficjalnie na rynek gier komputerowych

Po wielu latach domysłów i spekulacji, wczoraj wszystko stało się jasne - Google poinformował oficjalnie, że wchodzi na rynek komputerowych gier wideo. Znamy już nazwę nowej, jakże by inaczej niż chmurowej, platformy: Stadia.

Sundar Pichai (dyrektor generalny korporacji) poinformował, że gry wideo będzie można uruchamiać na dowolnym urządzeniu wspierającym przeglądarkę Chrome, a więc na smartfonach i tabletach, laptopach i telewizorach podłączonych do internetu. Użytkownik nie musi kupować konsoli gier. Wystarczy, że kupi kontroler i będzie posiadać jedno z wymienionych powyżej urządzeń.

Powołane w ostatnich dniach do życia laboratorium Stadia będzie oferować użytkownikom dostęp do gier wideo pracujących w trybie streamingu, konkurując na rynku z podobnymi usługami opracowanymi przez takie tuzy przemysłu IT, jak Microsoft, Sony, czy Nintendo. Laboratorium pracuje już nie tylko nad nowymi grami, ale nad stworzeniem całego ekosystemu wspierającego nową platformę.

Zobacz również:

  • Oto kolejny przykład, co potrafi sztuczna inteligencja
  • Ta technika rozwiązuje problem ograniczonej wielkości okien kontekstowych obsługujących modele językowe LLM

Wiemy już, że kontroler Stadia obsługuje połączenia Wi-Fi, komunikuje się bezpośrednio z obsługiwanym przez Google centrum gier i można go podłączać zamiennie do dowolnego urządzenia wspierającego przeglądarkę Chrome.

Google zapewnia, że ze względu na specyficzną strukturę platformy Stadia hakerzy nie mają najmniejszych szans, aby się do niej włamać. Dzieje się tak między innymi dlatego, że gry są przechowywane wyłącznie na serwerach Google i gracze nigdy nie wprowadzają kodu do pamięci lokalnego komputera. A jak wiadomo, użytkownicy cenią sobie zawsze bardzo wysoko bezpieczeństwo, co przemawia na korzyść tej platformy i jest jej silnym atutem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200