Dylematy bankowości elektronicznej

Jednym z bardziej wyrafinowanych zagrożeń związanych z bankowością elektroniczną są tzw. kradzieże tożsamości (Identity Theft). Polegają one na podszywaniu się pod inną osobę, korzystając nie tylko z jej nazwiska i numerów kart płatniczych czy rachunków bankowych, ale również pozycji społecznej, adresu, historii dotychczasowych kontaktów z bankami, sprzedawcami, firmami kredytowymi itp. W przypadku klasycznej bankowości oddziałowej ryzyko wykrycia mistyfikacji jest w takim przypadku wysokie, a szanse uniknięcia odpowiedzialności niewielkie. Działanie za pośrednictwem telefonu lub Internetu minimalizuje zagrożenie do poziomu pozwalającego je ignorować. Kradzież tożsamości polega najczęściej na stopniowym kompletowaniu jej fragmentów, pochodzących z różnych źródeł (rejestry służby zdrowia, dokumenty pracodawców, dokumentacja bankowa, zapisy organów państwowych i służb publicznych, dane adresowe, marketingowe itd.). Ofiarom tego rodzaju nadużyć trudno jest się bronić, gdyż wszystko wskazuje na to, iż kwestionowane transakcje (najczęściej o znacznych wartościach - zakupy samochodów, mebli, drogiego sprzętu domowego, kosztownych podróży itp.) zostały zawarte właśnie przez nie.

Znaczną winę w tym przypadku ponoszą banki, które chcąc za wszelką cenę uzyskać klientów, zaniedbują dokonania odpowiednich sprawdzeń i czynności kontrolnych, próbując później przenieść skutki tych zaniedbań na klientów.

Ograniczenia systemowe

Ostatnią grupę ograniczeń i barier rozwoju bankowości elektronicznej stanowią te o charakterze systemowym. Nie wynikają one ze słabości dostępnej techniki bądź zakresu regulacji prawnych czy normalizacyjnych i nie są spowodowane brakami infrastruktury.

Pierwszym tego rodzaju ograniczeniem, które już daje się odczuć w wielu krajach, jest brak specjalistów. Jest on skutkiem zbyt krótkiego okresu funkcjonowania bankowości elektronicznej, co nie pozwoliło specjalistom z tej dziedziny na zdobycie szerokich doświadczeń. Tworzenie aplikacji działających w Internecie ma własną specyfikę i wymaga umiejętności znacznie wykraczających poza tworzenie tradycyjnych informatycznych systemów wsadowych czy transakcyjnych. Występują tu dodatkowe, dotychczas nie formułowane, wymogi projektowe i programowe. Odmienne są zasady i metody testowania.

Bankowość elektroniczna nie jest techniką tanią w realizacji. Często przytaczane dane, przedstawiające niskie koszty transakcji dokonywanych tą drogą, obejmują tylko koszty bieżącej eksploatacji. Aby eksploatację taką rozpocząć, należy zainwestować znaczne środki, a następnie pozyskać dużą liczbę użytkowników, którzy zapewnią zwrot poniesionych nakładów. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione ograniczenia, nie jest to zadanie łatwe, a zwrot nakładów na pewno nie odbędzie się w krótkim czasie. Firma Hewlett-Packard ocenia np. że uruchomienie serwisu WAP w banku, w kategoriach sprzętu, oprogramowania i przedsięwzięć integracyjnych, wiąże się z kosztami w wysokości 500 tys. USD na stu klientów. Do tego należy doliczyć bieżące koszty eksploatacji systemu, wyższe niż przeciętne ryzyko oraz nadążanie za rozwojem techniki i dojrzewaniem norm.

Dążenie do jak najszybszego uzyskania opłacalności usług bankowości elektronicznej prowadzi do zjawiska kolokwialnie określanego mianem "walki o duszę klienta". W bankowości elektronicznej w tym celu wykorzystuje się nie tylko tradycyjne metody zbierania i analizy danych o klientach i ich zachowaniach, ale także posunięcia marketingowe, organizacyjne i techniczne. Walka ta obecnie obejmuje zupełnie nowe obszary. Przykładowo, w niektórych sieciach telefony komórkowe dziś mogą służyć również do dokonywania płatności za drobne usługi i towary, takie jak zakupy biletów, losów, akcji, napojów, gazet itp. Wiosną 2000 r. taką możliwość zaoferował brytyjski operator telefonii komórkowej BT Cellnet. Podobne usługi, choć o bardziej ograniczonym zakresie, w USA proponuje Virgin Mobile (np. zakup tą drogą biletu lotniczego Virgin Airlines wiąże się z 10-proc. upustem).

Efekty tych działań stają się jednak bezpośrednim zagrożeniem dla banków: operatorzy telefonii komórkowej starają się umieszczać należności związane z takimi zakupami w swych rachunkach, we własnym zakresie dokonując rozliczeń i całkowicie pomijają w tym banki. Virgin Mobile przewiduje, że pełen rozwój niezbędnych technik umożliwi całkowite wyeliminowanie z łańcucha transakcji finansowych nie tylko banków detalicznych, ale również takich organizacji, jak VISA International i MasterCard. Operatorzy telefonii komórkowej szczycą się posiadaniem najbardziej złożonych systemów billingowych, w związku z czym z łatwością mogą je uzupełnić dodatkowymi należnościami za towary i usługi. Rozliczanie takich należności może być źródłem znacznych dochodów: zarówno z tytułu opłat, jak i odsetek od znacznych środków finansowych związanych z tym obrotem.

Wyzwania

Banki kiedyś już przegrały podobną batalię z sieciami supermarketów i dużymi domami towarowymi. Organizacje te, wykorzystując przywiązanie klientów i korzyści związane z tzw. kartami lojalnościowymi, doprowadziły do tego, że stały się de facto instytucjami kredytowymi, finansującymi zakupy ratalne w swych placówkach i udzielającymi klientom kredytów na zakupy bieżące. Jeszcze dalej poszli niektórzy producenci samochodów, uruchamiając własne specjalistyczne banki, finansujące ratalne zakupy samochodów, biura podróży i firmy związane z ubezpieczeniami komunikacyjnymi.

Wszystko to powoduje, że kolejny raz banki muszą się zastanowić, czy zgodzą się oddać następne obszary, dotąd dla nich zastrzeżone, i ograniczą się do roli gwarantów i hurtowników finansowych, czy też przełamią dotychczasową niechęć i - wykorzystując posiadaną infrastrukturę oraz możliwości oferowane przez gospodarkę elektroniczną - zdecydują się na wyjście poza rynek usług czysto finansowych.


TOP 200