Długa lista niejasności

Wciąż nie wyjaśniona pozostaje sprawa testowania systemu. Warszawska firma Infovide, która w projekcie wyborczym odpowiadała m.in. za zapewnienie jakości, prawdopodobnie w przedwyborczy piątek przeprowadziła testy systemu na ograniczoną skalę i nie wykryła nieprawidłowości, które później stały się przyczyną niedomagania systemu.

Czas na zmiany

Zmiany w funkcjonowaniu informatycznej obsługi wyborów wydają się konieczne. Najprawdopodobniej w maju przyszłego roku odbędzie się referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE. Referendum akcesyjne to operacja logistycznie i informatycznie nieporównywalnie mniej skomplikowana niż tegoroczne wybory samorządowe. Nadarza się więc okazja, aby opracować całościową, długoterminową wizję informatyki wyborczej. Sprawą najistotniejszą wydaje się zmiana zasad finansowania informatycznej obsługi wyborów w taki sposób, aby fundusze na ten cel można było uruchomić znacznie wcześniej niż oficjalne ogłoszenie terminu wyborów. To właśnie brak możliwości wcześniejszego uruchomienia środków powoduje, że projekty wyborcze, zupełnie niepotrzebnie, są realizowane w zawrotnym tempie.

Oprócz tego wydaje się, że wskazany jest podział budżetu informatyki wyborczej na dwie niezależne części. Pierwsza z nich służyłaby do zaprojektowania i utrzymania nowego rozwiązania informatycznego, zdolnego do obsługi różnorakich procesów demokratycznych: wyborów, referendów itp. Druga część budżetu byłaby przeznaczona na wydatki związane z konkretnym projektem wyborczym, np. wynagrodzenia dla osób wprowadzających dane, tonery do drukarek itp.

Gruntownego przemyślenia wymaga także techniczna koncepcja informatycznej obsługi wyborów. Brak jest przede wszystkim spójnej wizji, a tym bardziej szczegółowej koncepcji systemu wyborczego. W efekcie podejmowane przez KBW działania mają charakter doraźnego łatania, bez szans na standardy techniczne, a więc tym bardziej konkurencję oferentów. Ponieważ nie zanosi się na to, że informatyka przestanie odgrywać w wyborach istotną rolę, może warto by zacząć wszystko od początku.

Do rozważenia jest sporo kwestii fundamentalnych. Czy system powinien mieć architekturę scentralizowaną czy rozproszoną? Centralizacja upraszcza zarządzanie i obniża koszty, jednak - jak się przekonaliśmy - zwiększa poziom ryzyka. Czy system ma działać w trybie online czy offline? Jeżeli online, czy nie warto by wykorzystać istniejącej w samorządach infrastruktury sieciowej - przynajmniej na poziomie komisji terytorialnych? Pytanie o tyle istotne, że dzierżawa łączy telekomunikacyjnych na potrzeby systemu informatycznego obsługującego tegoroczne wybory samo-rządowe kosztowała ok. 450 tys. zł. Jeśli zaś offline, jak obsłużyć ten proces od strony logistycznej? Podczas powyborczej wrzawy pojawiły się nawet głosy, że system może w ogóle obyć się bez bazy danych, a zamiast niej wystarczy sprawny system wymiany plików. Skoro propozycji jest tak wiele, być może KBW powinno ogłosić konkurs na najlepszy projekt?

Lista zarzutów

Najważniejsze uwagi zgłaszane przez pracowników terytorialnych komisji wyborczych na temat informatycznej obsługi wyborów samorządowych 2002

  • Chaos informacyjny

  • Nadmierna centralizacja systemu

  • Niepotrzebna komplikacja rzeczy prostych

  • Konieczność wielokrotnego łączenia się z bazą centralną

  • Brak procedury awaryjnej na wypadek awarii systemu centralnego

  • Brak możliwości wykonania całej operacji w trybie offline (do pewnego momentu)

  • Brak możliwości sporządzania lokalnych kopii zapasowych

  • Brak możliwości eksportu danych do przejrzystego formatu


  • TOP 200