Chińskie imperium smartfonowe

Jak długo utrzymają się niskie ceny?

Nie ma wątpliwości, że napływ chińskich smartfonów wywrze znaczny wpływ na rozwój globalnego rynku w długim okresie. Już teraz ich pojawienie się wywołuje wyścig cenowy, ale tak naprawdę dopiero przyszłość przyniesie odpowiedź na pytanie, czy Chińczycy będą w stanie utrzymać ceny na niskim poziomie i jednocześnie nadal generować zyski.

Takie firmy, jak Xiaomi, Lenovo czy Huawei operują zazwyczaj w zakresie opłacalności na poziomie od 2% do 4%. Nie wiadomo jednak, jak długo ta strategia będzie się sprawdzać. Część tych firm w pewnym momencie może chcieć zwiększyć swoją marżę zysku.

Zobacz również:

  • Pomimo amerykańskich sankcji, Chiny rosną w siłę
  • Usługa WhatsApp uruchamiana na urządzeniach iOS będzie bardziej bezpieczna
  • Rośnie rynek używanych smartfonów

Przy każdej takiej prognozie pojawia się kwestia spowolnienia wzrostu gospodarczego w Chinach, które ma nastąpić już w tym roku. Nie oznacza jednak, że będzie on ujemny. Wskaźnik wzrostu dla Chin ma wynieść 7% w 2015 roku, czyli mniej niż połowę w porównaniu z poprzednimi latami (15%). Ale nawet w takiej sytuacji gospodarka chińska będzie rosła szybciej od innych, a samo spowolnienie raczej nie powinno wpłynąć na zdolność produkcyjną chińskich przedsiębiorstw.

Rynkami o największym potencjale wzrostu dla chińskich producentów smartfonów pozostaną Indie, Indonezja i Tajlandia. Zgodnie z szacunkami, segment sprzedaży smartfonów w tym krajach wzrósł z 2014 roku o 55% - w Ameryce Północnej wskaźnik ten wyniósł zaledwie 25%. Jednocześnie prognozuje się, że w nadchodzącym roku największy wzrost sprzedaży smartfonów zostanie odnotowany w Europie, Afryce i na Bliskim Wschodzie (78%). Częściowo wynika to właśnie z dostępu do tańszych smartfonów „made in China”.

W samych Chinach sprzedaż smartfonów w 2014 roku skoczyła o 11%, co mimo wszystko oznacza spadek w porównaniu z danymi z lat poprzednich. Ten właśnie spadek wywołał wśród chińskich producentów chęć ekspansji na nowe rynki.

Kto na tym traci?

Kim są potencjalni przegrani w sytuacji skutecznej ekspansji chińskich marek? Mówi się, że najbardziej podatna na zagrożenia ze strony Chińczyków jest tajwańska marka HTC, ale nie tylko. Obok niej wymienia się też inne globalne marki, np. Lumia czy BlackBerry.

W trzecim kwartale ubiegłego roku nawet Samsung zanotował spadek zysków, spowodowany przede wszystkim z napływem tańszych smartfonów z Chin. W konsekwencji udział Samsunga w globalnym rynku smartfonów spadł poniżej 25% z poziomu niemal 30% w analogicznym okresie roku poprzedniego. Ponadto, należy pamiętać też o tym, że rynek smartfonów ze średniej półki kurczy się, a konkurencja w segmencie produktów z najniższej półki nasila.

Ironia taniego smartfona

Tanie smartfony chińskich marek nadal stanowią siłę napędową w kontekście rozwoju globalnego rynku. Mimo to, spora część konsumentów nadal szuka drogich produktów wysokiej klasy, takich jak właśnie iPhone czy Samsung Galaxy.

Zewsząd słychać pytania o to, jak długo rynek wytrzyma napływ produktów „made in China” i czy tacy giganci, jak Apple i Samsung, mogą w ogóle czuć się zagrożeni? Pewnie nie. iPhone nadal cieszy się popularnością, a sklepy Apple’a są zawsze zatłoczone, nawet w Szanghaju. Apetyt na ekskluzywną elektronikę nie maleje, a prestiżowy status urządzeń Apple’a i Samsunga wciąż się utrzymuje. Konsumenci nadal będą wydawać fortunę na smartfony z górnej półki.

Co ciekawe, analitycy rynkowi dostrzegają interesujące zależności między tymi dwoma segmentami urządzeń – obecność tańszych smartfonów sprawia, że konsumenci, którzy wcześniej nie mogli sobie pozwolić na taki wydatek, w ogóle sięgają po takie urządzenia. Z czasem zaczynają też interesować się droższymi modelami, takimi jak iPhone. Innymi słowy, chińskie smartfony można uznać za wstęp do smartfonowego uzależnienia.


TOP 200