CIO AD 2009: technologia i przedsiębiorczość

Kiedy więc wkrótce potem zadzwonił telefon od headhuntera poszukującego osoby na stanowisko zastępcy szefa działu IT w sieci sprzedaży detalicznej Safeway, Deam gotów był wysłuchać przedstawianej mu oferty. "Miałem wówczas 32 lata, więc oznaczało to dla mnie duży krok naprzód" - mówi. "W długim okresie wyszedłem na tym dużo lepiej niż gdybym skończył jako nieszczęśliwiec skazany na dożywocie w Marsie".

Niekiedy dopiero z upływem czasu, nabierając dystansu do przeszłych wydarzeń dostrzega się przełomowe momenty decydujące o rozwoju zawodowej kariery. Tak stało się w przypadku Davida Johnsa, szefa działu IT w Owens-Corning, który we wczesnych latach 90. był jednym z pierwszych CIO przeprowadzających globalne wdrożenie systemu ERP produkowanego przez SAP. Również jako jeden z pierwszych zdecydował się na outsourcing prostych usług IT, takich jak help-desk. Te odważne ruchy były częścią planu Owens-Corning zmierzającego do tego, by całe spektrum procesów wytwórczych w tej firmie stały się bardziej wydajne.

Wśród wyższej kadry zarządzającej nie ma stanowiska wymagającego większej wyobraźni niż szef działu informatyki.

"ERP było wówczas czymś nowym i popełniliśmy masę błędów" - mówi 50-letni Johns, pracujący w tej firmie o obrotach rzędu 6 mld USD od 2001 r. "Kiedy jesteś pionierem, denerwujesz się trochę, czy postępujesz właściwie i czy naprawdę wiesz, co robisz" - dodaje. Najwyraźniej jednak wiedział. Zakres obowiązków Johnsa wkrótce powiększył się o zarządzanie łańcuchem dostaw, a dziś zarządza również wszystkimi usługami współdzielonymi przez szereg oddziałów korporacji na całym świecie.

Kamień milowy może również zupełnie dosłownie spaść na głowę wybrańca jak grom z jasnego nieba. Dla Tony’ego Scotta wszystko zaczęło się od kroków, które podjął, by odpowiedzieć na zaskakujący krok ze strony konkurencji. Kiedy był odpowiedzialny za infrastrukturę IT w General Motors w 2001, Ford przedstawił swoim pracownikom ofertę zakupienia na ich prywatne potrzeby komputerów PC. Zazdrośni pracownicy GM zaczeli domagać się od swojej firmy analogicznych benefitów.

Scott przeprowadził ankietę wśród grupy zatrudnionych na etat i zrzeszonych w związkach zawodowych pracowników i odkrył, że to, czego naprawdę chcieli, to uzyskanie dostępu online poprzez komputery, które już były w ich posiadaniu. Wynegocjował więc umowę z America Online na dostęp do Internetu po obniżonej cenie 5 USD miesięcznie za każdego pracownika.

Przez akcję Forda GM nieoczekiwanie znalazł się na cenzurowanym, wspomina, a on sam nagle znalazł się na świeczniku. "Z w zasadzie nieznanego podwładnego szefa działu IT stałem się nagle osobą będącą w bieżącym kontakcie z zarządem całej firmy, przedstawicielami prasy i władz związku zawodowego United Auto Workers, czyli z naszego punktu widzenia kluczowymi udziałowcami".


TOP 200