Branża jest jak kobieta

Stąd widać już nie tylko Prokom

Przez pryzmat największych firm, głównie spółek giełdowych, postrzegane są zachowania i uczynki całego sektora. Na szczęście dla opinii o branży otoczenie zaczęło dostrzegać, że teleinformatyka w Polsce to nie tylko Telekomunikacja Polska, Prokom Software i ComputerLand. Niektórzy mają w pamięci także wiele mniejszych spółek, które - jak mówi Janusz Lewandowski, poseł PO i były minister przekształceń własnościowych - stały się jednym z podstawowych czynników boomu gospodarczego lat 90. XX wieku, przyczyniły się do liberalizacji rynku, zwłaszcza rynku pracy, poprzez promocję samozatrudnienia oraz nowoczesnych metod zarządzania i współpracy.

Parafrazując tytuł jednego z artykułów Sławomira Kosielińskiego (Computerworld 22/2003), śmiało można powiedzieć że "stąd widać już nie tylko Prokom". Widoczne - i pozytywnie postrzegane - są inicjatywy zachodnich firm, które otwierają w Polsce placówki badawczo-rozwojowe. Coraz więcej osób dostrzega też inne polskie spółki IT, w tym: ComArch, Ster-Projekt i Techmex - silne na rynkach lokalnych. Zwłaszcza że - jak podkreśla Janusz Lewandowski - Prokom poprzez swoje działania promocyjno-marketingowe coraz częściej bywa postrzegany jako spółka niereprezentatywna dla całego sektora. "Na północy, zwłaszcza w Trójmieście, Prokom jest widziany przede wszystkim jako wielki pracodawca oraz mecenas kultury i sportu, a nie tylko wykonawca wielkich rządowych projektów informatycznych" - twierdzi Janusz Lewandowski.

Łyżka dziegciu

Żeby dopełnić obrazu i dodać łyżkę dziegciu do tego pozytywnego obrazu, warto wspomnieć także o tym, co potencjalnych klientów od branży odstręcza. Dla Andrzeja Blikego, profesora w Instytucie Podstaw Informatyki Polskiej Akademii Nauk, a także przedsiębiorcy, prezesa spółki A. Blikle, coraz bardziej niepokojącym symptomem jest pogarszająca się jakość produktów informatycznych i niski poziom kwalifikacji osób, odpowiadających za wsparcie użytkowników w firmach IT. To skutek długotrwałych zaniechań w dydaktyce, które sprawiły, że dziś wszyscy skupiają się przede wszystkim na poznaniu funkcji działania systemów, a nie generalnych zasad nimi rządzących. "Wiele błędów w systemach jest wynikiem braku podstawowej wiedzy inżynierskiej z zakresu projektowania nowych produktów" - wyjaśnia prof. Andrzej Blikle.

Zapewne klimat społeczny w kraju sprawia, że wielu przedsiębiorców wspomina też o korupcji w branży IT, choć - jak sami mówią - ta jest chorobą, która zżera całą gospodarkę. Wszyscy wiedzą, że za pieniądze branży można sobie solidnie pojeść, popić (na jednym z licznych rautów czy konferencji), polatać (chociażby przy okazji różnego rodzaju wizyt referencyjnych), a pewnie także i zarobić. Podkreślają jednak spryt i elegancję tych działań, które sprzyjają tworzeniu przychylnego klimatu wokół branży, niż ich ewidentnie naganny charakter. Niekiedy ma to wręcz dwuznaczny posmak fascynacji działaniami sektora.

W powszechnej opinii patologie w tej branży są mniej rozpowszechnione niż w innych sektorach. "Styk pomiędzy administracją i biznesem jest w przypadku informatyki stosunkowo mały, a to przecież właśnie tam ma miejsce najwięcej nieprawidłowości" - wyjaśnia Janusz Lewandowski.

Nieźli "w porównaniu"

Co o tej nie najgorszej opinii sądzą przedstawiciele samej branży? Waldemar Sielski, wieloletni dyrektor Microsoft Polska, a obecnie doradca zarządów kilku spółek informatycznych i jeden z właścicieli kliniki Carolina Medical Center, nie jest specjalnie zaskoczony dobrym odbiorem branży IT, zwłaszcza w porównaniu z innymi sektorami. "Z racji swojej obecnej działalności mam często do czynienia z sektorem inwestycyjno-budowlanym i muszę przyznać, że branża informatyczna na tym tle jawi się jako bardzo kompetentna i przyjazna" - mówi.

Inne uzasadnienie dla dużej pobłażliwości względem wybryków branży IT ma Aleksander Popończyk, kierownik zespołu konsultantów IBM Business Consulting. "Obawiam się, że w jakiejś części obraz branży wynika z fatalizmu przejawianego przez całe społeczeństwo, postawy typu: «jest źle, ale co z tego, trzeba robić swoje»" - uważa.

Z kolei Jerzy Kalinowski, były prezes AMG.net, a obecnie dyrektor w KPMG Polska, widzi pozytywne zmiany następujące w branży wraz ze wzrostem wymagań klientów i dużą konkurencją na rynku. Jednocześnie jednak jest świadom wad, istnienia "szarej strefy", która towarzyszy wielu przetargom i jest skrzętnie skrywana przed otoczeniem.


TOP 200