Biznes z wysokim IQ

Wielu polskich przedsiębiorców, którzy przyszli do biznesu ze środowisk inteligenckich, nie potrafiło sobie jednak poradzić z kryzysową sytuacją, w jakiej znalazła się ostatnio nasza gospodarka. Nie wytrzymali ostrej konkurencji, okazuje się, że w dużym stopniu zgubiła ich typowa dla intelektualistów naiwność.

Tak, to prawda. To dotyczy jednak sytuacji, która była. Mnie interesuje natomiast bardziej to, co będzie. A przyszłość będzie odmienna.

Przede wszystkim wszyscy będziemy się stawać w coraz większym stopniu biznesmenami. Zasady funkcjonowania na rynku staną się elementem powszechnej edukacji. Nie wyobrażam sobie, by jutrzejszy 25-latek nie potrafił myśleć, jak być zabezpieczonym finansowo w wieku 60 lat. Wszyscy powoli stajemy się niezależnymi instytucjami finansowymi. Jeżeli tego nie zrozumiemy i nie nauczymy się skutecznego działania na rynku, to staniemy się bezradni i w konsekwencji zależni całkowicie od państwa.

Wiąże się z tym kwestia wyboru kierunku kształcenia. Młodzi ludzie często pytają mnie, czego się uczyć? Odpowiadam: czegokolwiek! Bez względu na to, czego będziesz się uczył, i tak w konsekwencji dojdziesz do tego samego. Różne dziedziny wymagają stosowania podobnych narzędzi i umiejętności. W jakimkolwiek zawodzie byś w przyszłości pracował, nie unikniesz komputera, nie unikniesz sieci, nie unikniesz urządzeń programowanych elektronicznie.

Czym w Pana opinii jest kapitał wiedzy?

Kapitał, którym operują przedsiębiorcy, jest w gruncie rzeczy bezpostaciowy. Pieniądze to przecież umowne znaki. W różnych kryzysowych sytuacjach studolarowy banknot może być tylko kawałkiem papieru służącym do rozpalenia ogniska. Olbrzymie znaczenie mają sieci osobistych powiązań, w nich kryją się niewyczerpane zasoby intelektualne i finansowe.

Ludzie często narzekają, że brak im pieniędzy na założenie nowego przedsiębiorstwa, na "rozkręcenie nowego biznesu". Okazuje się jednak, że nie trzeba wcale dysponować funduszami, by rozpocząć własną działalność gospodarczą. Kapitał do tego nie musi wcale pochodzić z banku czy oszczędności, nie musi mieć postaci gotówki. Wystarczy, że specjalista od instalacji sieci komputerowych jest w dobrych kontaktach z developerem, który szuka wykonawcy sieci do nowo budowanego biurowca. Jeżeli będzie mu zależało na zaangażowaniu tego właśnie fachowca - bo na przykład łatwo nawiązuje z nim kontakt i szybko rozwiązuje problemy, dobrze ocenia jego dotychczasowe prace w innych miejscach - to będzie skłonny wypłacić mu zaliczkę na założenie własnej firmy i zakupy niezbędnych materiałów. Z kolei dystrybutor, u którego do tej pory ten fachowiec się zaopatrywał, w nadziei na przyszłe zyski zechce maksymalnie odroczyć termin płatności i udzielić korzystnych rabatów.

Tego typu sytuacje zdarzają się ludziom otwartym, mającym rozległe sieci osobistych powiązań. Moi studenci mówią często z dezaprobatą: "przecież to są układy". Można to i tak nazwać. Trzeba jednak pamiętać, że fundamentem tych układów w gospodarce rynkowej jest zaufanie, niezmiernie ważny element kapitału społecznego. Zaufanie oznacza kapitał, który może przynieść zysk, ułatwiając albo wręcz umożliwiając inwestowanie.

Jakie znaczenie dla rozwoju przedsiębiorczości intelektualnej mają systemy transferu wiedzy i technologii, parki naukowo-technologiczne, inkubatory przedsiębiorczości i inne tego typu przedsięwzięcia, o których ostatnio dużo się mówi jako o niezbywalnych elementach sprawnego funkcjonowania gospodarki opartej na wiedzy?

To, o czym mówię, dzieje się samoistnie, samorzutnie. Najczęściej wymienianym jako modelowe rozwiązanie parkiem naukowo-technologicznym jest Dolina Krzemowa. Ale przecież nikt jej w systematyczny, zaplanowany sposób nie stworzył. Powstała sama w wyniku splotu wielu czynników natury ekonomiczno-społeczno-historycznej. Podobne miejsca organizowane przez państwo lub samorząd lokalny nie wyglądają już tak dobrze. Żadnemu z krajów nie udało się w gruncie rzeczy powtórzyć sukcesu Doliny Krzemowej. Słabo funkcjonują też różnego rodzaju inkubatory przedsiębiorczości.

Zgodnie z jedną z koncepcji azjatyckich, którą całkowicie bezskutecznie próbowałem popularyzować w Polsce we wczesnych latach 90., technika to nie tylko sam sprzęt, którym my się tak fascynujemy. Technika składa się z czterech nierozerwalnych elementów. Sprzęt, czyli technoware, musi oczywiście być. Nic by jednak nie znaczył bez informacji pozwalającej na jego wykorzystywanie - infoware. To wszystko niewiele by dało, gdyby nie było odpowiedniej struktury umożliwiającej sprawne funkcjonowanie poprzednich elementów, czyli organware. Na to wszystko nakłada się jeszcze czynnik ludzki - humanware, czyli człowiek, użytkownik ze swoją wiedzą, kulturą, nawykami itp. Dopiero, gdy wszystkie te czynniki ze sobą współdziałają, można mówić o harmonijnym rozwoju techniki. Z tej perspektywy bardzo dobrze widać, dlaczego mercedesy na polskich drogach mają gorsze osiągi i krótszą "żywotność" niż na niemieckich autostradach. Ten sam sprzęt w różnych warunkach, w rękach różnych ludzi będzie się zachowywał zupełnie inaczej.


TOP 200