Administracja: ospały olbrzym

Jestem przekonany, że pomimo zapisywania owych oczekiwań w różnego rodzaju dokumentach programowych, nigdy ich nie spełniono. Systemy IT lat 90. miały albo wymusić zmianę w organizacji instytucji w stronę zaszytych w kodzie źródłowym procedur, albo dopasować się do papierowej wizji świata. Skończyło się powstaniem silosów informacyjnych, na dodatek wzmocnionych radosną biegunką legislacyjną. Wciąż musi być paragraf na wszystko, bez przepisu urzędnik nie myśli. W konsekwencji dzisiaj obowiązuje 100 000 aktów prawnych! Sama zmiana wymogu o zameldowaniu wymusza nowelizację ponad 150 aktów prawnych! Gdzie tu mówić o rozsądku?

Chciałbym, aby ktokolwiek, kto używa pojęcia "sprawne państwo" - w kontekście wsparcia funkcji państwa przez teleinformatykę - nie szastał pieniędzmi na ponadsektorowe i sektorowe projekty informatyczne. Nie o to chodzi. Przeczytajcie sobie do poduszki wciąż obowiązujący Plan Informatyzacji Państwa. Łza się w oku kręci na jego wspomnienie. Już od grudnia 2008 r. powinniśmy rejestrować działalność gospodarczą w jednym okienku i umawiać wizytę lekarską. Cały PIP wyceniono wówczas na ponad 2,5 mld zł. Czy ktoś je widział? Albo gdzie jest 16 mld zł z Regionalnych Programów Operacyjnych na rozwój społeczeństwa informacyjnego? Chyba już je za chwilę przemielimy na podkład pod drogi.

Zdecydowanie wolałbym, żeby wszyscy interesariusze, tworząc nowy Plan Informatyzacji Państwa, przyjęli wreszcie, że obywatel ma przestać być nośnikiem danych między jednostkami administracji. Obywatel nie musi znać procedury administracyjnej! Niech administracja sama procesuje sprawę pomiędzy swoimi agendami. Niech wreszcie odkryje wspólnotę celów i zacznie tworzyć zintegrowane kanały komunikacyjne.

Piotr Kołodziejczyk, który tworzy zręby nowego PIP, stawia na usprawnienie działalności państwa. e-PUAP? W porządku, ułatwi np. komornikom samodzielne sięganie danych PESEL, zakładając, że każdy z nich zostanie odpowiednio zidentyfikowany za pomocą nowego dowodu osobistego z chipem. Cel: zrób to sam. Możesz sam sięgnąć po informację, nie wahaj się. Zrób to. Sprawdź swoje punkty karne, stan konta w ZUS i OFE. Sam się dowiedz, czy jesteś w rejestrze wyborców? Wówczas e-PUAP stanie się prawdziwym brokerem informacyjnym.

Idąc dalej, po co utrzymywać w każdej szkole publicznej system księgowy? Może lepiej przenieść księgowość do tzw. chmury i ciąć tak koszty obsługi administracyjnej szkół? Po co Prawo Zamówień Publicznych wymaga od oferentów przedstawiania zaświadczeń z ZUS o niezaleganiu z podatkami? Przecież zleceniodawca mógłby sam to sprawdzić, gdyby ZUS udostępnił mu taką usługę. Po co kupować samochody dla wysokich rangą urzędników? Może je po prostu wynająć łącznie z kierowcami?


TOP 200