Wirtualizacja

Niedawno przyglądałem się prezentacji serwisu Amazon EC2. Umożliwia on natychmiastowe powołanie wirtualnego serwera o pożądanej mocy obliczeniowej i wybranej charakterystyce. Konfiguracja takiego serwera trwa dosłownie chwilę, a Amazon na próbę oferuje 750 godzin pracy, 30 GB przestrzeni dyskowej i 1GB transferu danych gratis.

Wirtualny serwer będą odwiedzać wirtualni użytkownicy. Już dziś przestrzenie sieci przeczesują semantyczne roboty, które ściągają informacje, kategoryzują je i agregują. Gros wejść na strony pochodzi już z wirtualnego ruchu i dlatego statystyki odwiedzin dawno przestały się posługiwać kategorią "hitów", zamiast tego stosując "real users".

Jednocześnie trwa wirtualizacja obiegu ekonomicznego. Wirtualne przedsiębiorstwa i wirtualni konsumenci potrafią wymieniać się wirtualnymi dobrami. Tylko rynek przedmiotów w grach komputerowych wart jest już 3 mld dolarów, zaś wirtualna waluta (bitcoin) kosztuje aktualnie dziesięć prawdziwych dolarów. Najbogatszy posiadacz ma pół miliona bitcoinów. Co prawda nie daje mu to miejsca na liście Top 500 magazynu Forbes, za to jego majątek w sieci P2P jest dobrze chroniony przed służbami skarbowymi.

Zobacz również:

  • 5 priorytetów, które obniżają koszty chmury i usprawniają operacje IT

Krezusi wirtualnej waluty mogą wkrótce wejść na giełdę, by tam kupować prawdziwe akcje przedsiębiorstw. Już dzisiaj gros handlujących tam to roboty, które w ciągu pojedynczych milisekund podejmują decyzję o inwestycjach wartych miliony. Ich (umiarkowanie) kontrolowane reakcje raz po raz chwieją kursem jakiegoś waloru - ostatnio Facebooka, na debiucie. Kiedy zaczną handlować na giełdach długiem, mogą z powodzeniem doprowadzić jakiś kraj na krawędź krachu gospodarczego.

Ożywiona za pomocą technologii dwóch trójmiejskich firm Maria Skłodowska-Curie swobodnie konwersuje o swoich odkryciach i życiu. Za chwilę będzie nie do odróżnienia od rzeczywistej osoby. Dzisiaj noblistka może reklamować nasz kraj, ale prawdziwe pieniądze są do zrobienia w serwisach dla dorosłych. Mężczyźni rozmawiają tam z awatarami kobiet, bo tych prawdziwych jest za mało. Jestem przekonany, że wkrótce reguły się odwrócą: słodkie, komputerowo idealne, zawsze cierpliwe i zawsze wypoczęte wirtualne partnerki będą cenione wyżej niż prawdziwe i "białkowym" przyjdzie naśladować "krzemowe".

Moja pewność wyrasta z obserwacji kariery Hatsune Miku, wirtualnej gwiazdy piosenki, która jako trójwymiarowy hologram święci triumfy w trasie po całej Azji Wschodniej. Na jej koncerty przychodzą tysiące fanów, zaś piosenki zdobywają listy przebojów - choć wszyscy wiedzą, że gwiazda jest komputerowa.

Słowem, wszystko się wirtualizuje. Po co jeszcze, do cholery, ludzie na tej planecie?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200