Koniec z hazardem

Z Lutzem Ziobem, wiceprezesem Computing Technology Industry Association, rozmawia Antoni Bielewicz.

Z Lutzem Ziobem, wiceprezesem Computing Technology Industry Association, rozmawia Antoni Bielewicz.

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, był Pan menedżerem Novella, odpowiedzialnym za rozwój programu szkoleń i certyfikacji. Po dwóch latach jest Pan już wiceprezesem CompTIA, niezależnego stowarzyszenia, zajmującego się wprowadzeniem ogólnoświatowych standardów w dziedzinie komercyjnej edukacji informatycznej. Czyżby ta zmiana oznaczała, że - Pana zdaniem - dalszy rozwój szkoleń, z ich systemami autoryzacji i certyfikatów, nie ma sensu?

To nie tak. Już w Novellu zaczęliśmy dostrzegać, że nawet szkolenie z konkretnych rozwiązań sieciowych wymaga dość dokładnego zagłębienia się w zagadnienia ogólne. Ucząc administracji NetWare, trzeba również poruszyć zagadnienia związane z Internetem, innymi systemami sieciowymi czy Javą.

Coraz wyraźniej widać potrzebę dokonania zmian. Obecnie mamy na świecie ponad 400 programów certyfikacyjnych. Jak się w tym wszystkim zorientować? Człowiek, który chce zainwestować własne pieniądze w swój rozwój zawodowy, staje przed nie lada problemem. Na które ze szkoleń i certyfikacji postawić? Które z rozwiązań będzie najbardziej popularne za kilka lat? Jaką ścieżkę rozwoju wybrać? To już przypomina hazard.

Jak rozwiązać ten problem?

Wdrażając na szeroką skalę autoryzowane szkolenia podstawowe i certyfikaty. Chcę nauczyć się administracji sieciami opartymi na Windows 2000. Na szkoleniu ogólnym poznaję podstawy zarządzania sieciami, a dopiero potem wybieram odpowiednie szkolenia z oferty Microsoftu. Mając opanowane podstawy, łatwiej mi rozwijać się dalej lub zmienić specjalizację, np. na Novell NetWare.

Ku takiemu rozwiązaniu skłaniają się już najwięksi konkurujący ze sobą dostawcy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że wprowadzenie i wylansowanie nowego programu kosztuje. Dlatego znacznie wygodniej dążyć do zmniejszania liczby szkoleń i ścieżek certyfikacyjnych.

Szkolenia oferowane przez ośrodki autoryzowane przez CompTIA znalazły się już w ścieżce szkoleniowej Microsoftu i Novella. CompTIA jest jednym z czołowych stowarzyszeń branżowych. Skupia prawie 8 tys. firm informatycznych z całego świata. Co najważniejsze, ku temu rozwiązaniu skłaniają się również słuchacze. Certyfikaty CompTIA otrzymało już ok. 400 tys. osób, więcej wydał tylko Microsoft. Coraz więcej firm wymaga od swoich pracowników posiadania naszych świadectw. Takie certyfikaty w USA muszą mieć np. pracownicy firm partnerskich IBM.

Jak udało się Wam namówić do współpracy konkurujące ze sobą koncerny?

Zawsze w żartach powtarzam, że to cud. Tak naprawdę była to jednak racjonalna decyzja. Podobna współpraca jest oczywista w innych dziedzinach. Tylko nam zapatrzonym w szaleńczą konkurencję w branży IT wydaje się to jakimś novum. Mechanik z serwisu mercedesa najpierw uczy się mechaniki i podstaw budowy silnika. Dopiero potem jest szkolony ze specyficznych rozwiązań stosowanych w jego silnikach. Paradoksalnie można powiedzieć, że taka współpraca przy tworzeniu standardów szkoleniowych służy zwiększeniu konkurencji. Dzięki gruntownemu wykształceniu kadr staje się ona jeszcze silniejsza. Taka właśnie jest rola naszego stowarzyszenia. Dzięki nam współpracują ze sobą firmy, które poza CompTIA ostro konkurują. Razem pracujemy nad stworzeniem standardów, których nie byłaby w stanie wprowadzić żadna pojedyncza firma.

Czy naprawdę jednak potrzebujemy do tego kolejnych certyfikatów?

Certyfikat stanowi pewną gwarancję, bardzo istotną zwłaszcza w przypadku kursów ogólnych i podstawowych. Jest dowodem na to, że jego posiadacz poznał i przyswoił wymagany materiał. Bez certyfikatu szkolenie jest jak zdanie bez kropki - brakuje w nim czegoś niewielkiego, jednak bardzo istotnego. Zresztą nie chcemy się ograniczać jedynie do certyfikatów i szkoleń technicznych. Oprócz certyfikatów, takich jak A+ czy Network+, wprowadziliśmy także świadectwa dotyczące zarządzania projektami (IT Project +), e-commerce (e-biz+) czy kompetencji szkoleniowych (CTT+). Od informatyków wymaga się coraz to nowych umiejętności, nie tylko technicznych.

Młody absolwent zostaje administratorem w niewielkiej firmie. Po kilku latach firma się rozrasta, pojawiają się nowi pracownicy, nowe oddziały, nowi informatycy. Nagle ten człowiek z administratora staje się kierownikiem. Musi zarządzać ludźmi, tworzyć budżet, zająć się zakupami i negocjacjami. Zresztą w ten sam sposób ewoluują również aspiracje specjalistów. Wielu z nich nie chce przez całe życie być "technikami".

Czy w dalszej perspektywie rozpowszechnienie szkoleń CompTIA oznacza kres programów certyfikacyjnych, lansowanych przez firmy informatyczne?

Nie sądzę. Firmom powinno zależeć na tym, żeby ich rozwiązania były wykorzystywane przez fachowców. Na pewno jednak liczba dostępnych certyfikatów zmniejszy się znacząco.

Cofnijmy się na chwilę w przeszłość. Dziesięć lat temu był Pan jednym z pomysłodawców programu certyfikacyjnego Novella, który był na owe czasy wielką nowością. Jak wpadli Państwo na ten pomysł?

Branża informatyczna jest wciąż stosunkowo młoda, zwłaszcza jeśli porówna się ją do innych gałęzi przemysłu, czy np. medycyny, prawa. Dziesięć lat temu nie było jeszcze dobrze zdefiniowanych stopni szkolenia, zwłaszcza w tak młodych dziedzinach jak technologie sieciowe. Jako że w innych gałęziach różnego rodzaju stopnie były czymś oczywistym, postanowiliśmy wprowadzić coś takiego również dla ludzi zarządzających sieciami.

A teraz stara się Pan wylansować podobny system. Czy dostrzega Pan jakieś analogie pomiędzy ówczesną sytuacją a dniem dzisiejszym?

Byliśmy pierwszą firmą, która wprowadziła tego typu system. W tamtych czasach najważniejszym celem programu była certyfikacja personelu sprzedaży i obsługi w Novellu. Potem stał się on jednym z programów, który dawał profesjonalistom dobrze wyważony obraz sytuacji w nowej dziedzinie, jaką były technologie sieciowe. Dziś sytuacja jest trochę inna. Każda firma ma wykwalifikowany personel, rozwinięte kanały sprzedaży i wsparcia technicznego. Tak naprawdę nie zmieniło się jedno. Nadal nie wiemy, jakimi umiejętnościami i wiedzą powinien dysponować specjalista. Właśnie taki zbiór umiejętności staramy się określić jako CompTIA.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200