Inwestor jest cierpliwy
-
- 01.05.2005
Przychody funduszy Enterprise Investors z inwestycji zakończonych na warszawskiej giełdzie wyniosły dotąd blisko 400 milionów USD. W chwili obecnej wśród giełdowych debiutów znajdziemy Opoczno SA.
Przychody funduszy Enterprise Investors z inwestycji zakończonych na warszawskiej giełdzie wyniosły dotąd blisko 400 milionów USD. W chwili obecnej wśród giełdowych debiutów znajdziemy Opoczno SA.
Współpraca firmy z funduszem private equity dla wielu firm kończy się publiczną ofertą akcji. Przy współudziale samego Enterprise Investors odbyło się dotąd blisko dwadzieścia debiutów giełdowych polskich spółek. O udziale funduszu w podobnych przedsięwzięciach mówi Rafał Bator, dyrektor inwestycyjny w Enterprise Investors.
Zobacz również:
- Płace CEO biją rekordy. Szef Apple'a nawet nie w Top 5
- Wiemy kto może zastąpić Tima Cooka jako CEO Apple
- GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
Jakie firmy mogą liczyć na współpracę z takim inwestorem?
Nie mamy ograniczeń branżowych, może tylko poza takimi obszarami, jak hazard, erotyka, handel bronią itp. Najważniejszą zasadą jest to, że inwestujemy w firmy, które mają bardzo dobry pomysł na przyszłość, ten pomysł wymaga dużych środków i wiąże się z gwałtownym rozwojem. Dobrym przykładem jest sieć restauracji Sphinx. Kiedy właściciel firmy zwrócił się do nas z propozycją współpracy, miał około 25 restauracji, których działalność opierała się na bardzo dobrym i sprawdzonym koncepcie biznesowym; każda restauracja generowała zysk. Właściciel mógł otwierać kolejnych 5 restauracji rocznie, a po naszej inwestycji spółka co roku otwiera ich 15.
Jakie cele biznesowe zakładają partnerzy w inwestycji?
![Inwestor jest cierpliwy Inwestor jest cierpliwy](/g1/news/thumbnails/9/7/97858_97858_gif_95_adaptiveresize_100x130.webp)
Rafał Bator, dyrektor inwestycyjny w Enterprise Investors
Jaki jest poziom zysków z inwestycji funduszu?
Biorąc pod uwagę wszelkie uwarunkowania, z jednego dolara naszej inwestycji chcemy otrzymać co najmniej 2-2,5 w okresie 5 lat. Oczywiście jest to pewna średnia, bo inwestycje bywają lepsze i gorsze. Mamy spółki, gdzie z jednego dolara uzyskaliśmy 7, przykładami są ComputerLand i Comp Rzeszów, gdy tymczasem w innych nasz wkład nie urósł. Wracając jednak do Tety, która jest tu dobrym przykładem - weszliśmy tam tuż przed rokiem 2000, gdy firma sprzedawała na poziomie 10 milionów złotych i miała system ERP własnej produkcji oparty o technologię DOS, czyli coś, co w tamtym czasie zaczęło trącić myszką. Nasze pieniądze przeznaczono na produkcję nowego systemu opartego na technologii Oracle. W zeszłym roku spółka zanotowała 32 miliony złotych sprzedaży i 3,4 miliona zysku netto, a w tym roku idzie na giełdę z rentownością netto powyżej 10%.
Co się dzieje z firmą po Waszym wyjściu z niej po tych 5 latach?
Mamy w swym portfelu przykłady różnych firm prywatnych, a także takich, w które inwestowaliśmy w momencie ich prywatyzacji. W każdej z nich dzięki naszym pieniądzom zmieniło się wszystko: sposób zarządzania, procesy, linie produkcyjne, produkty i ich jakość. Późniejsze możliwe wejście takich firm na giełdę jest zwieńczeniem naszej pracy, całego procesu przekształcania firmy, także firmy państwowej w komercyjną, co bywa szczególnym wyzwaniem. Po 5 latach naszej obecności to już są kompletnie inne przedsiębiorstwa. Pomagamy im przeskoczyć jakiś etap rozwoju, na końcu sprzedajemy w dwojaki możliwy sposób: albo całą firmę inwestorowi strategicznemu, tak jak to miało miejsce np. w wypadku Lukasa, albo - gdy widzimy, że firma może sama się rozwijać - wychodzimy z inwestycji poprzez sprzedaż naszych akcji na giełdzie. Tak było np. w wypadku firmy Comp Rzeszów, gdzie Enterprise Investors sprzedał swoje 50% akcji, a Adam Góral, dyrektor generalny, zachował swoje 50 i nadal firmę rozwija.