e-państwo, e-rząd, e-obywatel

... i polski e-rząd

Organizatorzy VI Konferencji Miasta w Internecie przedstawili uczestnikom do dyskusji projekt dokumentu końcowego Polski eGovernment 2005. Zawiera on program działań w zakresie tworzenia systemu interaktywnych usług administracyjnych dla obywateli na wszystkich szczeblach zarządzania państwem oraz wykorzystania systemów informatycznych do wspierania zarządzania w urzędach.

W myśl przyjętych założeń do 2005 r. polska administracja powinna w 100% zrealizować obowiązki wynikające z Ustawy o dostępie do informacji publicznej. W jednej czwartej urzędów powinny zostać wdrożone systemy interaktywnych usług z wykorzystaniem podpisu elektronicznego oraz elektroniczny obieg dokumentów. Obywatelom, którzy nie będą mieć w domu komputera, należy zapewnić dostęp do Internetu poprzez sieć publicznych punktów dostępowych.

W ciągu najbliższych trzech lat polska administracja miałaby także uporządkować i zintegrować rejestry państwowe oraz wprowadzić standardy informatyczne dla aplikacji używanych w urzędach i instytucjach publicznych. Zadaniem parlamentu byłoby uchwalenie do końca 2003 r. wszystkich niezbędnych aktów prawnych, umożliwiających rozwój elektronicznego rządu i elektronicznej gospodarki. Autorzy projektu Polski eGovernment 2005 zwracają także uwagę na konieczność przeszkolenia co najmniej 40% urzędników i pracowników instytucji publicznych w zakresie świadczenia usług elektronicznych dla obywateli. Miałby się tym zająć specjalnie powołany instytut naukowo-badawczo-edukacyjny.

Według szacunkowych wyliczeń, realizacja programu kosztowałaby 1,2 mld zł. Fundusze pochodziłyby z różnych źródeł - państwowych, samorządowych, prywatnych i unijnych. "Budowa elektronicznego rządu wymaga współpracy wielu środowisk i udziału wielu partnerów" - przekonywał Krzysztof Głomb, dyrektor programowy Konferencji Miasta w Internecie. Jej uczestnicy zaapelowali do przyszłego ministra ds. informatyzacji o powołanie zespołu zadaniowego, wspierającego realizację programu tworzenia polskiego eGovernment.

Władza nad dokumentami

Coraz większego znaczenia w ofertach firm informatycznych nabierają skierowane do administracji publicznej rozwiązania wspomagające obsługę dokumentów elektronicznych. Funkcjonowanie e-rządu będzie się wiązało z koniecznością pozyskiwania, przetwarzania i przechowywania dużej ilości elektronicznych danych oraz ich udostępniania obywatelom za pośrednictwem różnych mediów (Internet, telefonia komórkowa, kioski interaktywne, wydruki). Popularność usług online w sferze publicznej będzie rosła wraz z upowszechnianiem się podpisu elektronicznego. Sprawnej realizacji tych zadań nie da się zapewnić bez odpowiednich systemów teleinformatycznych oraz programów i urządzeń wspomagających zarządzanie obiegiem elektronicznych dokumentów.

Programy do zarządzania obiegiem dokumentów w urzędach administracji publicznej są oferowane także przez polskie firmy informatyczne. ComArch proponuje urzędom system zarządzania dokumentami Logos oraz program do obsługi posiedzeń rady i procesu przygotowywania projektów uchwał (Rada). Rodan System bierze udział w europejskim projekcie IST-ICONS, związanym z systemami zarządzania wiedzą (Intelligent Content Management System). InfoCentrum ze Stalowej Woli uczestniczy w programie EDEN, którego celem jest wypracowanie narzędzi informatycznych, poprawiających skuteczność internetowej komunikacji urzędu z obywatelem.

Przekonać nie przekonanych

Zdaniem Michała Kleibera, nieoficjalnie uznawanego za kandydata na stanowisko ministra ds. informatyzacji, żadnego kraju, a w szczególności Polski nie stać na realizację z równą mocą wszystkich zadań wynikających z programu budowy społeczeństwa informacyjnego. "Będziemy musieli określić nasze priorytety i na nich się skupić" - uważa Michał Kleiber, pełniący obecnie funkcję przewodniczącego Komitetu Badań Naukowych.

Przede wszystkim trzeba - w opinii Michała Kleibera - przedstawić społeczeństwu atrakcyjną wizję wdrażania usług elektronicznych w administracji i przekonać obywateli o potrzebie działań na rzecz informatyzacji. "Brakuje nam umiejętności mówienia o wyzwaniach społeczeństwa informacyjnego" - podkreślał Michał Kleiber. Jego zdaniem, jest jeszcze duża grupa osób, które trzeba zachęcić, przekonać. Nie można liczyć na sukces, jeżeli nie uda się przedstawić obywatelom atrakcyjnego wizerunku urzędu w Internecie. "To obywatel w ostatecznym rozrachunku zadecyduje o powodzeniu przedsięwzięcia. Wiele będzie zależało od tego, czy potrafimy rozbudzić w nim potrzebę korzystania z nowych usług czy nie" - uważa Michał Kleiber.

Ogromną wagę rozpoznania rzeczywistych potrzeb obywateli podkreślał Andrew Pinder z brytyjskiego urzędu eEnvoy, odpowiedzialnego za koordynację prac przy tworzeniu elektronicznego rządu Wlk. Brytanii. "Nie chodzi o to, aby zrobić portal i udostępnić wszystkie usługi w trybie online. Chodzi przede wszystkim o to, by świadczyć usługi lepiej i sprawniej" - przekonywał Andrew Pinder. Zwrócił także uwagę na konieczność przygotowania całej infrastruktury technicznej, organizacyjnej i prawnej, umożliwiającej skuteczne funkcjonowanie elektronicznego rządu.

Przed egzaminem

Sprawdzianem przygotowania polskiej administracji do prac nad tworzeniem elektronicznego rządu będzie z pewnością przebieg wdrażania w życie Ustawy o dostępie do informacji publicznej. Okaże się, na ile urzędy są rzeczywiście skłonne otworzyć się na potrzeby informacyjne obywateli, na ile będą w stanie ujawnić i poddać społecznej kontroli całość prowadzonych w ich obrębie działań. Już dzisiaj widać, że są rozbieżności w interpretacji określenia "informacja publiczna", chociaż - jak zapewnia mecenas Jan Stefanowicz z Biura Prawnego Juris, przygotowującego projekt ustawy - prawo dokładnie to definiuje. Okaże się też, na ile urzędy są przygotowane od strony technicznej do prowadzenia internetowego Biuletynu Informacji Publicznej. Z pewnością najłatwiej będzie tym, które mają możliwość automatycznego pobierania informacji z baz danych.

Minister bez pieniędzy

Jeśli rzeczywiście Michał Kleiber będzie odpowiadał za informatyzację, stoi przed nim nie lada wyzwanie. Nie dość, że będzie musiał zmodyfikować plan ePolska, to jeszcze zostanie zobowiązany do przygotowania strategii rozwoju rejestrów państwowych. Tymczasem trwa spór w rządzie, czy sprawy związane z tą materią zostawić w MSWiA czy też przekazać w gestię ministra nauki i informatyzacji. Na razie kuluarowe dyskusje dotyczą tego, kto zajmie miejsce ministra Andrzeja Barcikowskiego, do niedawna odpowiedzialnego m.in. za PESEL i dowody osobiste.

Nie należy się spodziewać, że na informatyzację znajdą się nagle wielkie pieniądze w budżecie państwa. Michał Kleiber obejmuje dział w sytuacji, gdy każdy wydatek na rozwój społeczeństwa informacyjnego czy też e-rządu może zostać zablokowany przez potrzeby rolników, stoczniowców, nauczycieli itp. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że ma mu pomagać - prawdopodobnie w randze sekretarza stanu - Wojciech Szewko. Obecnie jest on doradcą premiera, poprzednio był pracownikiem Microsoft Polska, a wcześniej Optimus Lockheed Martin.

Czy wystarczą ambicje i polityczne koneksje młodego wiceministra, aby informatyzacja nabrała znaczenia? Wojciech Szewko brał udział w kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego i współtworzył program SLD Piszę, czytam, klikam podczas ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej.


TOP 200