Za siódmą górą, za siódmą rzeką...

Monitoring tego, co dzieje się z procesami, jest bardzo ważny. Jeśli próbujemy rozciągnąć nasze procesy na inne przedsiębiorstwo, komunikować się z nim, okazuje się często, że proces, który według naszej dokumentacji powinien przebiegać w określony wcześniej sposób, przebiega zupełnie inaczej. W przypadku koncepcji ERP II musielibyśmy pilnować nie tylko naszego podwórka, ale też sąsiednich, a to są podwórka, które mają własnych gospodarzy.

Przedstawiciele Gartner Group przedstawili jakiś czas temu wizję ERP II. Można zadać sobie pytanie, czy obserwują oni zmieniającą się rzeczywistość i próbują ubrać ją w ramy pewnych pojęć, czy też tworzą koncepcje, za którymi rynek później próbuje nadążyć? Chyba tym razem prawdziwe jest to drugie stwierdzenie. Czy jest szansa na szybkie upowszechnienie się idei rozszerzonego przedsiębiorstwa? Przyglądając się niektórym przedsiębiorstwom, nawet tym, które mają już za sobą wdrożenie systemu ERP, zastanawiam się, czy nie powinny zacząć od porządkowania własnych procesów, zanim podejmą próby ich rozszerzania na firmy partnerskie. O współpracy na skalę globalną w przypadku większości przedsiębiorstw - nie ma co śnić. Analitycy Gartnera są zdania, że odpowiadające potrzebom rozszerzonego przedsiębiorstwa systemy pojawią się ok. 2005 r. To chyba bardzo odważne założenie.

Stworzyliśmy pewne narzędzia, które mają sprostać wyzwaniom Gartner Group, a które umożliwiają wspólne planowanie (collaborative planning) czy zarządzanie magazynem przez dostawcę (vendor managed inventory). Ich wykorzystanie nie jest kosztowne, biorąc zwłaszcza pod uwagę fakt, że w trudnych czasach wszyscy dostawcy systemów ERP obniżają ceny. Klienci powinni chyba jednak wpierw zadać sobie pytanie, czy wykorzystali już tańsze możliwości, takie jak zwykły XML, czy zebrali już pierwsze doświadczenia we współpracy z partnerami? Czy są gotowi na wiążącą się z tą współpracą otwartość?

Na Zachodzie zdarza się, że klienci wykorzystują jednocześnie rozwiązania kilku dostawców, np. finanse SAP i gospodarkę remontową IFS. Polska chyba również będzie zmierzać w tym kierunku. Na razie firmy, które przechodzą pod skrzydła dużej korporacji ujednolicającej swoje systemy IT, skazani są najczęściej na pozbycie się poprzedniego rozwiązania, mimo poniesienia dużych wydatków. Ale - nie oszukujmy się - dzięki temu polski rynek informatyczny się kręci.

Widzimy potrzebę budowania zintegrowanych łańcuchów dostaw, a także i to, że nowe wersje systemów ERP zmierzają właśnie w tym kierunku. Polski rynek jednak jeszcze do tego nie dorósł. To problem organizacyjny, kwestia filozofii prowadzenia biznesu. Korzystanie z wyszukanych technologii wymaga wizji rozwoju biznesu i dobrej organizacji. W budowaniu informatycznych połączeń upatrujemy oszczędności, ale dziś mamy ogromne problemy ze znalezieniem partnerów, z którymi moglibyśmy w ten sposób współpracować. W Polsce, w branży papierniczej, nie ma firm, które miałyby katalog produktów w formie dostępnej drogą elektroniczną. Od strony zakupów przymierzaliśmy się do stworzenia systemu licytacji, ale ten pomysł również spalił na panewce.

Od strony odbiorców wdrożyliśmy najprostsze i najtańsze rozwiązanie. Udostępniliśmy wybrane dane z naszego systemu biurom sprzedaży i klientom, którzy przez przeglądarkę internetową mogą składać zamówienia czy sprawdzać stan realizacji dostaw. Skróciliśmy więc de facto ten łańcuch o jedno ogniwo - panią, która przez telefon, patrząc w ekran komputera, udziela tych samych informacji, które mogą być dostępne online.

Problem ze zintegrowanymi łańcuchami dostaw polega na tym, że wymagają one dużej dojrzałości gospodarki i pewnego poziomu zaufania między jej uczestnikami. Każde połączenie, każda integracja systemów kosztuje. Bez perspektywy zysku z tej inwestycji, z tego połączenia, nie ma po co inwestować czasu i pieniędzy. Nasz klient i partner może zniknąć, może zmienić profil działalności. Firm dużych i stabilnych jest w Polsce naprawdę niewiele. Integracja nie jest trudna czy niemożliwa, choć może wymagać bardzo drogich narzędzi, np. firmy webMethods. Pozostaje pytanie, czy właściciele elementów łańcucha dostaw naprawdę chcą się łączyć?


TOP 200