W sieć i z powrotem

Wiele z tych wyzwań ma charakter skonkretyzowanych oczekiwań użytkowników odnośnie usług oferowanych przez serwisy tego typu. Przykładem jest kwestia zarządzania i transferu schematów prywatnych sieci użytkowników na różnych stronach. Czy problem w realizacji tego postulatu wynika z uwarunkowań biznesowych - operatorzy chcą, aby użytkownicy byli im lojalni - czy też jest czysto techniczny?

Mamy szereg inicjatyw mających na celu przezwyciężenie tego problemu i umożliwienie centralnego zarządzania

internetową osobowością na różnych witrynach społecznościowych. Jeden z najnowszych przykładów stanowi inicjatywa OpenID. Oczywiście nastawienie właścicieli witryn jest negatywne, ponieważ schematy aktualnych sieci prywatnych użytkowników uznają za jeden z najcenniejszych zasobów, pragną też bronić się przed nowymi graczami, którzy mogliby odebrać im użytkownika wraz z tak pieczołowicie budowanym dossier. Rozwój nowych API czy standardów - w rodzaju Google Open Social - pomaga jednak deweloperom i użytkownikom. Dlatego w ślad za Facebookiem, który wykorzystał API w swoim Apps, wcześniej czy później, pójdą inni.

W przyszłości można się spodziewać, że społecznościowe witryny biznesowe otworzą się na nowe API i aplikacje webowe komunikujące się ze swoimi platformami. To znowu przysporzy im wartości. Trudno sobie wyobrazić, że witryny społecznościowe będą aktywnie promowały sposoby migracji użytkowników i kontaktów w inne miejsca, opierają się przecież na nich. Systemy zamknięte poniosą jednak porażkę, ponieważ ludzie przełączą się na łatwiejsze i szybsze w obsłudze, o ile tylko uznają, że zyskają lepszą kontrolę nad informacją. Przykładem jest szybka utrata pozycji przez Frienster czy Myspace na rzecz Facebooka.

Wróćmy jeszcze do perspektywy użytkownika. Z prostej znajomości ludzkiej natury wynika, że każdy wolałby mieć raczej kilka osobowości, wcieleń i Internet pozwalał już częściowo takie oczekiwania spełniać. Czy potwierdza się to w przypadku użytkowników stron społecznościowych? Jakie niesie to konsekwencje dla ich operatorów?

Użytkownicy posiadają najczęściej co najmniej dwa, ale zwykle nie więcej niż trzy profile na najpopularniejszych witrynach społecznościowych. Moim zdaniem, dobrym modelem jest aktywowanie profilu na lokalnej witrynie biznesowej w swoim kraju i utrzymywanie 1-2 profili na stronach międzynarodowych. Bardzo prawdopodobne, że aby przetrwać, witryny społecznościowe będą zmuszone się konsolidować i rozszerzać działalność na rynki międzynarodowe. Możliwe są przejęcia i fuzje, ale w czasie kryzysu można spodziewać się także ostrych starć mających na celu wyłonienie jednoznacznego zwycięzcy.

Interesująco brzmiała pana wizja współistnienia portali społecznościowych i wortali o pracy. Jak jeszcze będą kształtowały się oczekiwania użytkowników pod względem dopasowywania potencjalnych pracowników i pracodawców?

Spodziewam się, że w ciągu 5 lat rekrutacja do pracy przez Internet stanie się powszechna i kandydaci będą oczekiwali nowych udogodnień i możliwości. To wyścig. W Polsce np. nasz serwis jest jedyną stroną, gdzie kandydaci mogą śledzić status procesu rekrutacyjnego, wiedzieć ilu jeszcze kandydatów jest na dane miejsce. W związku z kryzysem powinny też upowszechnić się modele biznesowe oparte ma efektywności, i sieci społeczne stanowią odpowiedź właśnie w obszarze dopasowywania oczekiwań pracodawcy i kandydatów na pracownika. Prace rozwojowe kierowane są na mechanizmy wyszukiwawcze, tak dzieje się we wszystkich dużych firmach tego rynku. Kluczem do sukcesu technologii dopasowujących pracownika i pracodawcę będzie - oprócz wiarygodności - hołdowanie zasadzie KISS: Keep It Simple & Stupid, a więc działanie na rzecz upowszechnienia.


TOP 200