W krainie aukcji

Urząd powierniczy

Już proces rejestrowania się przed licytacją może być wykorzystany do nadużyć. Stąd niektóre firmy aukcyjne stosują potwierdzenie rejestracji za pomocą PIN-u, przesłanego do użytkownika papierowym listem na jego adres domowy. Alternatywnym zabezpieczeniem może być numer karty kredytowej bądź adres poczty elektronicznej, nie należący do grupy freemailowych.

Oczywiście prawdopodobieństwo "wykiwania" przez aukcjonariusza legitymującego się wysoką punktacją systemu licytacyjnego, wynikającą z wcześniej dokonanych transakcji, jest niewielkie, niemniej najbardziej krytycznym momentem każdej transakcji jest jej fizyczna realizacja. Tu z reguły słabsze karty ma kupujący, który najpierw przesyła pieniądze na wskazane konto i dopiero potem może liczyć na otrzymanie towaru. Przesyłka za zaliczeniem pocztowym jedynie częściowo rozwiązuje ten problem. Wprawdzie możemy po otrzymaniu pocztowego awiza zażądać otworzenia paczki w obecności kontrolera i w razie oszustwa odmówić jej przyjęcia, ale jest to rozwiązanie uciążliwe i nie wszystko da się od razu sprawdzić.

W przypadku wylicytowania przedmiotu o dużej wartości warto skorzystać z mechanizmu powierniczego. Wówczas obie strony transakcji godzą się na zdeponowanie pieniędzy i towaru u powiernika, ten zaś po skompletowaniu obu walorów rozsyła je do uczestników transakcji. Niektóre domy aukcyjne systemowo oferują takie możliwości, co wiąże się z dodatkowymi opłatami, lecz zmniejsza ryzyko oszustwa.

Gorączka sobotniej nocy

Oferowana przez portal aukcyjny technologia da się porównać z fizyczną lokalizacją marketu w handlu tradycyjnym. Decyzja tradycyjnego klienta, mieszkającego w Rzeszowie, o wyborze sklepu zlokalizowanego w tym mieście bądź w Szczecinie jest oczywista. W handlu internetowym nie ma to znaczenia. Obie firmy odległe są od elektronicznego klienta o jedno kliknięcie myszką. Obie muszą też bardzo uważać, aby nie było to "o jedno kliknięcie za daleko". Nowa ekonomia to nowe prawa. Nie chodzi przy tym o elektroniczne zaklęcia pozwalające na cudowne rozmnażanie pieniędzy, ale o znajomość praktyki.

Jej charakterystykę można również wyspecyfikować dla aukcji internetowych. Były one przedmiotem badania naukowców skupionych wokół Charlesa Wooda z University of Notre Dame (USA). Okazuje się, że te same przedmioty aukcyjne osiągają o kilka procent wyższe ceny podczas weekendów. Sami kupujący nie zdają sobie sprawy z tego zjawiska, bo idzie o zależności statystyczne, co utrudnia jego interpretację. Zakłada się, że klient mający więcej czasu, by śledzić aukcję, bardziej się z nią identyfikuje, co wpływa pozytywnie na jego gotowość do wydawania pieniędzy. Być może mamy tu do czynienia z bardziej ogólną zależnością: w wolnym czasie, podczas weekendów czy urlopów, kupujemy chętniej i drożej.

Inną zaobserwowaną tendencją są wyższe ceny płacone za przedmioty ze zdjęciem. O ile w 1999 r. stosowny współczynnik wahał się wokół 5%, rok później osiągnął poziom 7%, o tyle obecnie przekroczył już 11%. Interpretacja? Kilka lat temu umieszczenie fotografii w Internecie było trudniejsze (droższe) niż dzisiaj. Obecnie licytujący oczekują fotografii, jako swego rodzaju standardu informacyjnego i statystycznie obniżają ceny uzyskiwane przez przedmioty nie spełniające tego wymogu.

Ale zdjęcie to nie wszystko i sporo jeszcze tutaj pozostaje do zrobienia. Wiedzą o tym również internetowe księgarnie z Amazon na czele, prowadzące aukcje książek.

Strzelcy wyborowi

Książki w Internecie nie da się przekartkować, tak jak w tradycyjnej księgarni. Interesującą opcją zapewne byłaby tu prezentacja na ekranie losowo wybranych stron czy ich fragmentów, co pozwoliłoby na lepszą ocenę produktu bez pokusy nielegalnego kopiowania. Coś na wzór metody stosowanej w niektórych sklepach muzycznych, umożliwiającej odsłuchanie dowolnego utworu z wybranej płyty, tyle że w kilkudziesięciosekundowym fragmencie.

Na razie dla aukcyjnego zapaleńca bardziej interesującą usługą jest korzy stanie z internetowego snajpera (sniper). Stosowne serwisy po zarejestrowaniu umożliwiają użytkownikowi ustawienie indywidualnych opcji dla wybranej aukcji i "wstrzelenie" się w nią precyzyjnie tuż przed końcem, niezależnie od pory dnia i nocy.

Serwisy snajperskie żyją z niewielkich procentów pobieranych od upolowanego towaru i zwiększają prawdopodobieństwo wygrania aukcji. Ponadto po aukcji użytkownik może zapoznać się ze szczegółowymi informacjami "balistycznymi" i optymalizować parametry swojej "strzelby".

Oczywiście natychmiast pojawia się wątpliwość: co będzie, jeżeli wszyscy zaczną korzystać z usług snajperskich? Przewaga strzelców wyborowych nad zwykłymi myśliwymi przestanie istnieć. W końcu już dziś około jednej trzeciej aukcji eBay kończy się takim właśnie strzałem w dziesiątkę. Można było oczywiście, jak w przypadku tej firmy, toczyć procesy sądowe z wytwórcami oprogramowania snajperskiego. Amazon wybrał prostsze rozwiązanie: nowy limit, pojawiający się podczas aukcji, przedłuża ją automatycznie o 10 min.


TOP 200