Ustalono brzmienie unijnej dyrektywy o usługach cyfrowych. To bat na big-techy

23 kwietnia KE poinformowała, że nałoży nowe obowiązki na tzw. Big Techy, by zmusić je większej odpowiedzialności za treści pojawiające się na ich platformach. Celem jest walka z nielegalnymi treściami

Ustalono brzmienie unijnej dyrektywy o usługach cyfrowych. To bat na big-techy

Alexander Shatov/ Unsplash

Przepisy dyrektywy o usługach cyfrowych (Digital Services Act – DSA) oznaczają początek rewolucji. Największej kontroli zostaną poddane firmy mające co najmniej 45 mln użytkowników w UE. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen napisała w oświadczeniu, że „DSA „ulepszy” podstawowe zasady dla wszystkich usług internetowych w UE. Wprowadza w życie zasadę, że „to, co nielegalne offline, powinno być nielegalne online”, jak napisała Margrethe Vestager, europejska komisarz ds. konkurencji na Twitterze. Przekonuje ona, iż ustawa zagwarantuje, że platformy będą odpowiedzialne „za ryzyko, jakie ich usługi mogą stanowić dla społeczeństwa i obywateli”.

Porozumienie zostało osiągnięte po ponad 16 godzinach negocjacji. Ustawa o usługach cyfrowych (DSA) jest drugim filarem strategii szefowej unijnego urzędu antymonopolowego Margrethe Vestager, która w zeszłym miesiącu zdobyła także poparcie 27 państw i ustawodawców dla przełomowych przepisów zwanych Digital Markets Act (DMA), które mogą zmusić Google, Amazon, Apple, Meta i Microsoft do zmiany swoich podstawowych praktyk biznesowych w Europie.

Zobacz również:

  • Duża zmiana - Apple zezwala na tworzenie emulatorów gier

Wracając do DSA, to nowe obowiązki obejmą szybsze usuwanie nielegalnych treści i towarów, wyjaśnianie użytkownikom sposobu działania ich algorytmów oraz podejmowanie bardziej rygorystycznych działań w zakresie rozpowszechniania dezinformacji. Nowe przepisy zakazują reklamy skierowanej do dzieci lub opartej na danych wrażliwych, takich jak religia, płeć, rasa i poglądy polityczne. Zakazane będzie również stosowanie tzw. czarnych schematów (ang. dark patterns), czyli taktyk polegających na nakłanianiu ludzi do podawania danych osobowych firmom działającym w Internecie. Bardzo duże platformy internetowe i wyszukiwarki internetowe będą zobowiązane do podjęcia określonych działań w sytuacjach kryzysowych. Decyzja ta została podjęta w związku z inwazją Rosji na Ukrainę i związaną z nią dezinformacją. Firmy mogą zostać zmuszone do przekazania danych dotyczących ich algorytmów organom regulacyjnym i badaczom.

Firmy będą również musiały uiszczać roczną opłatę w wysokości do 0,05% rocznego światowego dochodu, aby pokryć koszty monitorowania zgodności z przepisami. Pod naciskiem konserwatystów wprowadzono wyjątek dla średnich przedsiębiorstw, co jest błędem. Wielu ekspertów krytykuje to rozwiązanie jako niepotrzebną lukę prawną.

Kary za złamanie przepisów mają sięgać do 6 proc. rocznych obrotów gigantów. Powtarzające się naruszenia mogą skutkować zakazem prowadzenia działalności gospodarczej w UE.

DSA to regulacje niezależne od DMA (Digital Markets Act), dyrektywy, która została uzgodniona w marcu. W ramach nowych przepisów zabroniona będzie np. ukierunkowana reklama oparta na religii, orientacji seksualnej lub pochodzeniu etnicznym, ale także stosowanie rozwiązań tzw. dark patterns, czyli interfejsów celowo wprowadzających w błąd, czy też zwodzących użytkowników w celu nakłonienia ich do dokonania pewnych wyborów. Big-techy będą musiały ujawniać zasady działania swoich algorytmów, które np. sortują treści i sugerują nam konkretne materiały oraz oferować system rekomendacji nieoparty na profilowaniu.

Reguły DSA wymagają teraz przegłosowania, co jest w zasadzie już tylko formalnością. Przepisy miałyby wejść w życie – w zależności od tego co nastąpi później – 15 miesięcy od ich uchwalenia lub 1 stycznia 2024 r.

Źródła: PAP, Reuters

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200