Tyrania chwili

Wielobarwna mozaika

W języku angielskim mamy słówko remote, używane do określenia czegoś oddalonego w przestrzeni i czasie, odosobnionego, obcego, żyjącego "własnym tempem"; ale dzisiaj remote w tym znaczeniu kojarzy się już raczej tylko antropologom (remote people). Powszechnie sądzimy, a ten trop podpowiadają wszelakie instrukcje obsługi, że chodzi tu raczej o remote control albo remote controller. To remote oznacza działanie, polegające na zdalnym kierowaniu przedmiotami, kojarzy się z szybką decyzją, co i gdzie (np. na którym kanale) chcę zobaczyć, czy chcę przyspieszyć, czy - przeciwnie - spowolnić bieg zdarzeń. Remote people, jeśli jeszcze gdzieś są, to zbiorowości w sensie tradycyjnie antropologicznym, natomiast jednostka z iluzoryczną władzą, jaką daje remote control, to indywiduum napawające się własną wolnością, ale odgrodzone od sieci społecznych powiązań, które nie poddają się zdalnemu sterowaniu, stawiając opór i będąc niekiedy źródłem frustracji.

"Epoka informacyjna" to jeden z terminów, obok globalizacji, ponowoczesności i tożsamości, które mają opisywać nasze hic et nunc. W istocie jednak niewiele ono już dziś znaczy, niewiele objaśnia, a funkcjonuje bardziej jako hasło i słowo-wytrych.

Trzema podstawowymi cechami społeczeństwa informacyjnego, jakie dają się wydestylować z palety terminologicznych barw, którymi opisuje się współczesność, wydają się: większa złożoność, niepewność i indywidualizm. Zauważmy jednak, że rewolucja elektroniczna, która doprowadziła do powstania społeczeństwa informacyjnego, ma swój analogon w postaci rewolucji wielokulturowości. Z antropologicznej perspektywy obie są jak awers i rewers tej samej monety albo - inaczej - są swoimi zwierciadlanymi odbiciami. W ich rezultacie doszło do "uwolnienia" tożsamości podmiotowej od tradycji i zakorzenienia w konkretnej przestrzeni, została przerwana ciągła narracja oparta na harmonijnym współgraniu miejsca, czasu i kultury.

Typowej dla wieloetniczności kulturowej mozaice z jej hybrydalnością, paradoksami, konfliktami i napięciami odpowiada niespójny, sfragmentaryzowany, wielobarwny i wzbudzający konfuzję przepływ informacji, jakiego doświadczamy w telewizji wielokanałowej i na stronach WWW. Obie tendencje, po pierwsze, odrywają kulturę od miejsca, a ludzi od gotowych opowieści o tym, kim są i kim się staną. Po drugie, odrywają pracę od miejsca pracy, konsumpcję od życia codziennego, edukację od jej standardowych form, wiedzę zaś od wypracowanych modeli, czym wiedza jest. Tym samym zostały podważone przeszłość, całościowość i spójność - trzy podstawowe parametry nowoczesności.

Cóż w tym nowego, może zapytać historyk kultury, któremu przypominają się natychmiast utyskiwania nad człowiekiem masowym, pesymistyczne prognozy szkoły frankfurckiej i współczesnych humanistów: Neila Postmana, George'a Steinera. Jeana Baudrillarda, Paula Virilio, Allana Blooma, by wymienić tylko kilku. Z pewnością wiele tu analogii, ale nie zmienia to faktu, że zarówno przyśpieszenie, jak i skala nowych zjawisk nie mają precedensu w dziejach. Internet nie jest wyłącznie przypisem do Marconiego!

Telefonia cyfrowa, inżyniera genetyczna, elektronicznie zintegrowany globalny rynek finansowy działający w czasie rzeczywistym, ekonomia planetarna, wiedza oparta na procedurach informatycznych, narodziny społeczeństwa sieciowego - to wszystko zdarzyło się tak niedawno! Jeśli dodamy do tego, iż większość ludzkiej populacji zamieszkuje już dzisiaj aglomeracje, nie wolno nam poprzestać na konstatacji, że mamy tu w istocie do czynienia jedynie z ciągłością i transformacją pewnych form. Ciągłość taka istnieje, rzecz jasna, ale społeczeństwo informacyjne ciągłość tę jednocześnie rozrywa i to jest powodem konfuzji jednych, a źródłem optymizmu innych. A ponadto w grę wchodzi przyspieszenie na skalę, której efektów nie jesteśmy jeszcze w stanie przewidzieć.

Społeczeństwo nowoczesne wyłania się na arenie dziejów w momencie, kiedy komunikacja zostaje uwolniona od jej bezpośredniego kontekstu. Pismo (i masowy druk), zegar i pieniądz to trzy czynniki odpowiedzialne za proces przejścia wspólnot tradycyjnych w nową jakość - społeczeństwo przemysłowe albo nowoczesne.

Pismo sytuuje wiedzę poza czasem i bezpośredniością, pozwalając ją kumulować, powracać do niej, "przyglądać" się jej pod różnymi kątami widzenia i korzystać z niej w różnorodnych celach. Upowszechnienie się zegara oznacza ostateczne wprowadzenie czasu uniwersalnego i mechanicznego, bez którego trudno nam sobie dzisiaj wyobrazić normalne funkcjonowanie. Wreszcie pieniądz sprawia, że wartości ekonomiczne stają się porównywalne. Przełom XVIII i XIX w. możemy nazwać epoką pierwszego przyspieszenia. To odtąd prędkość staje się miarą kultury, wcześniej była jednostką niedefiniowalną. "Koncepcja prędkości wymagała precyzji pomiaru - nieosiągalną w pre-Galileuszowym , pre-Newtonowskim świecie" - pisał Gleick. W momencie, gdy staje się ona mierzalna i podzielna na coraz mniejsze jednostki czasu, pojawiają się standaryzacja i oszczędność czasu, dzięki którym dokonuje się rewolucja przemysłowa - mamy taylorowskie "miary czasu", eliminację "przestojów" i maksymalną racjonalizację procesu produkcji. Przyspieszenie XIX-wieczne było spowodowane rewolucją przemysłową i wymogami produktywności w przemyśle wytwarzającym dobra.

Temu procesowi towarzyszyła coraz doskonalsza technologia.


TOP 200