Trudne marzenia użytkowników

Dzisiaj więc nastąpił powrót do starej metody "szycia na miarę", z tą jednak różnicą, że usunięto te niedogodności, które spowodowały wcześniejsze jej zaniechanie. "Do projektowania usprawnień niezwykle pomocne są modelery, zwłaszcza te, które mają wiele modeli referencyjnych" - twierdzi Ludwik Maciejec. Nowe narzędzia automatyzują wiele prac: w trakcie modelowania procesu określają wymagania, tworzą wstępny kod i bazy. Dopiero rozwój technologii umożliwił powrót do najlepszej z praktyk. Teraz przed informatykami stanęło nowe wyzwanie - muszą stać się analitykami, konstruktorami, inteligentnymi przewodnikami przyszłych użytkowników w procesie formułowania przez nich potrzeb: czy to na drodze usprawniania przebiegu procesów, czy wypełniania funkcji. Na nich spoczywa największy ciężar odpowiedzialności. Każdy z partnerów - użytkownik i informatyk - jest mistrzem w swojej dziedzinie, jednak jako para muszą wypracować inną - wspólną już - umiejętność, umiejętność komunikowania się, zapisywania ustaleń w języku jednoznacznym dla każdego z nich. Dopiero wtedy ich specjalistyczna wiedza uzyska odpowiednie znaczenie, aby zwiększyć efektywność organizacji. To klucz, który otwiera ten skarbiec informatycznego wsparcia. Niestety, do takiego komunikowania nie wystarczy dobra wola. Tego po prostu trzeba się uczyć, tworzyć procedury i standardy. A przede wszystkim nie zaniedbywać wykształcenia ogólnego, które generalnie zwiększa umiejętność i chęć rozumienia ludzi oraz zdolność myślenia abstrakcyjnego. To wszystko oznacza konieczność wyedukowania zupełnie nowego typu informatyków, humanistów nie tyle ze względu na rozległość wiedzy, ile na otwartość umysłu i przyjazne podejście do ludzi. "Użytkownik narzędzia informatycznego i jego autor muszą być jak przedwojenny szofer i jego pasażer. Absolutna konwergencja" - uważa Witold Staniszkis. Jest to ciekawy wątek rozwoju informatyki - im więcej technologii, tym konieczna większa bliskość między ludźmi; im więcej chcemy "wycisnąć" z techniki, tym bardziej musimy być otwarci na wiedzę humanistyczną. Wydaje się, że prawa fizyki zabezpieczyły nas w ten sposób przed totalnym osamotnieniem.

Kilka użytecznych uwag

Jak wiele jest do zrobienia, aby znaleźć wspólną płaszczyznę rozumienia zastosowań informatyki, ilustruje tylko kilka przykładów różnic w postrzeganiu spraw ważnych i mniej ważnych. Dla informatyków ciągle kluczowe jest myślenie o funkcjach, które muszą być w oprogramowaniu. Na tym koncentruje się ich wysiłek twórczy i z nich są najbardziej dumni. Dla użytkowników istnienie określonych funkcji jest oczywiste, wszak po to zostało zamówione i zakupione dane oprogramowanie. Dzieje się tak nawet, jeśli wcześniej proces uzgadniania wymagań przebiegał nie bez kłopotów i nieporozumień. Nie mniej od funkcji użytkownicy cenią wygodę w używaniu. Żaden użytkownik nie lubi np. "przechodzenia" przez wiele okien, aby dotrzeć do określonych informacji. Dla informatyków otwieranie okien jest po prostu przyjemnością.

Nieuleczalną chorobą pakietów informatycznych jest nadmiar funkcji. Twórcy oprogramowania najchętniej wprowadziliby wszystkie, które im przyjdą do głowy i są możliwe. Często narzucają je użytkownikom. W standardowych pakietach nadfunkcjonalność jest wręcz patologiczną "normą". Tymczasem nadmiar funkcji paraliżuje większość użytkowników.

Wielu kierowników i menedżerów ma kłopoty z samoorganizacją. Od pakietów oczekiwaliby pomocy w rozwiązaniu tego problemu, "zaszycia" pewnych ułatwiających procedur. Jakich? To jest właśnie obszar wspólnych poszukiwań informatyków i użytkowników, wspólnego tworzenia. Dla menedżerów najwyższego szczebla np. najbardziej potrzebna jest możliwość uniezależnienia swojego czasu od czasu innych, zlecenia pracownikom wykonania zadań tak, aby szef nie musiał w czasie ich wykonywania być dostępny. Wytłumaczenie tej potrzeby to też intelektualna ekwilibrystyka. Dlatego takich funkcji nie ma w programach, mimo że np. systemy workflow są już naprawdę bardzo przydatnymi narzędziami.

Użytkownicy zwykle narzekają na informatyków, z którymi przychodzi im współpracować. Ale na szczęście nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb samodzielnie. Ta sytuacja zmusza jednych i drugich do twórczego wysiłku. Są sobie nawzajem potrzebni. I to stanowi najsolidniejszą podstawę do przekonania, że jeszcze wiele pożytecznego się w informatyce wydarzy.


TOP 200