W liście wysłanym (8 kwietnia 2015 roku) przez FAA (Federal Aviation Administration), Paul Misener (Amazon’s vice president for global public policy) otrzymał pozwolenie na testowanie dronów w warunkach zewnętrznych (pismo FAA).

Pozwolenie określa, że drony mogą latać na wysokość 122 metrów. Również prędkość drona nie może przekraczać 160 km/h, a dron musi pozostać w zasięgu wzroku pilota.

Zobacz również:

• Amazon do pracowników: roboty was nie zastąpią

W założeniu Amazon chciałby wprowadzić 30 minutowe dostawy. Przesyłki z zakupionym towarem trafiałyby do zamawiających z hurtowni oddalonych do 16 kilometrów od miejsca docelowego. Dron byłby w stanie przewieźć paczkę o wadze do 2,3 kilograma.

Wciąż pojawia się wiele wątpliwości dotyczących tego typu rozwiązań transportowych. Amazonowi zarzuca się, że istnieje ryzyko związane z kwestią:

• Hakowania – nic nie stoi na przeszkodzie złamania kodu i przekierowania drona w określone miejsce, ew. pozyskanie danych, które posiada.
• Upuszczeniem paczek – w przypadku usterek, dron mógłby upuścić paczkę. Wydaje się to mało prawdopodobne, jednak szansa wciąż istnieje.
• Kradzieżą – zapewne znajdą się osoby, które podejmą takie działania.
• Pogodą – złe warunki pogodowe mogą mieć wpływ na kwestie dostarczenia.
• Zestrzeleniem – w Stanach Zjednoczonych wydaje się to bardziej prawdopodobne od Polski, choć ciekawe jest zabezpieczenie Amazona przed takimi sytuacjami.
• Problem z dostarczeniem – dron dostarcza przesyłkę po sygnale GPS, więc istnieje szansa dostarczenia w błędne miejsce, bądź nieodnalezienia miejsca docelowego.

Tym samym umożliwienie Amazonowi podjęcia pierwszych poważniejszych prób powinno dość szybko pokazać realne problemy, jak również pomysły na ich rozwiązania ze strony firmy. Niemniej 30 minutowe dostarczenie przesyłki wciąż wydaje się wspaniałą wizją przyszłości.