Teoretycznie wszystko gra...

"Każdy sobie rzepkę skrobie"

Wyższe uczelnie w Polsce sporadycznie współpracują z firmami czy przedsiębiorstwami, co przyczynia się do obustronnych strat. Przemysł nie wspiera finansowo szkolnictwa, to zaś z kolei nie przygotowuje absolwentów do przyszłej pracy. Taka sytuacja, wg prof. MacMillana, wynika z faktu, że środowisko akademickie w Polsce lubi być traktowane jako coś odrębnego, lepszego od rynku komercyjnego. Odwrotna sytuacja ma miejsce np. w Sheffield, gdzie właśnie brytyjskie firmy komputerowe dyktują uczelniom program nauczania, w zamian wspierając je finansowo. Uczelnie nie uwzględniające oczekiwań wielkch przedsiębiorstw już dawno znalazłyby się na bruku, wobec rosnącej konkurencji (tak, konkurencji na rynku edukacyjnym - młodzież brytyjska często wybiera uczelnie na których pragnęłaby studiować na podstawie publikowanych statystyk średnich zarobków ich absolwentów).

Aby lepiej przygotować się do przyszłej pracy, studenci Informatyki w Sheffield Hallam University spędzają ok. 25% czasu studiów na praktykach w firmach komputerowych. W Polsce zaś jedynie nieliczne uczelnie dają taką możliwość, bowiem firmy komputerowe wolą zatrudnić na stałe studenta czwartego czy piątego roku, zamiast umożliwić czasowe praktyki większej grupie.

I wilk syty i owca cała

Nie jest tajemnicą, że podobnie jak nauczyciele, wykładowcy uniwersyteccy zmuszeni są do dorabiania w prywatnych firmach, ze względu na skandalicznie niskie zarobki (niewiele ponad 3 mln zł miesięcznie). Sytuacja wykładowców w W. Brytanii jest trochę podobna - tam także ich pensje są znacznie niższe od zarobków w prywatnych przedsiębiorstwach. Brytyjskie uczelnie są jednak stanowczo przeciwne dorabianiu na boku, twierdząc, że dodatkowa energia wykładowców może zostać wykorzystana dla dobra uniwersytetu z obustronnym zyskiem. Dlatego też warunki kontraktów pracowników dydaktycznych w Sheffield Hallam University kategorycznie zabraniają podejmowania jakiejkolwiek pracy poza granicami uniwersytetu. Oczywiście, podobne ograniczenie w polskich uczelniach spowodowałoby natychmiastowy krach szkolnictwa wyższego, ponieważ większość pracowników odeszłaby na dobre, nie będąc w stanie wyżyć ze skromnych pensji.

Sheffield Hallam University i inne uczelnie brytyjskie organizują specjalistyczne kursy dla pracowników firm na terenie Uniwersytetu, z wykorzystaniem uczelnianego sprzętu, prowadzone przez lokalnych pracowników dydaktycznych (oczywiście za dodatkową opłatą). Ze względu na wykorzystanie wysokiej klasy sprzętu i kwalifikacje ykładowców, uczelnia jest w stanie pobierać wyższe opłaty niż firmy prywatne organizujące takie kursy. Część dochodów idzie do wspólnej kasy uniwersyteckiej, wzbogacając budżet i pensje pracowników.

Taka polityka jest jeszcze nie znana polskim uczelniom, może z nielicznymi wyjątkami (np. Politechnika Warszawska wynajmuje sale do kursów prywatnych). W czasie ferii i weekendów sale świecą pustkami, zaś sprzęt stoi i obrasta kurzem, podczas gdy dobre jego wykorzystanie mogłoby poprawić budżet uczelni. Warto też zauważyć, że rzadko która uczelnia na zachodzie posiada taką ilość dobrego sprzętu jak IIUW (dwa serwery Telmat, serwer Bull, serwer pocztowy Digital, stacje robocze Digital, Sun i HP, sieć lokalna Novelli, ok. 50 komputerów PC, a obok, superkomputer Cray, należący do wydziału Matematyki). Uczelnie zachodnie potrafią wykorzystać sprzęt, odsprzedając wolny czas firmom prywatnym (np. godziny nocne lub weekendy czy ferie).

Jednakże próby wynajmu sal nie zawsze kończą się sukcesem. Sąsiadujący z IIUW wydział Biologii UW w zeszłym roku "wpuścił na teren uczelni" prywatną szkołę podstawową, co spowodowało gwałtowne protesty studentów i pracowników wobec tłumów rozbisurmanionych dzieciaków biegających po korytarzach w czasie zajęć i przeszkadzających w nauce. Teraz wydział Biologii wynajął swoje sale Instytutowi Francuskiemu w Warszawie, co powinno spotkać się z większą aprobatą studentów i wykładowców.

Organizacja kursów na uczelni może być równie kłopotliwa. Prof. MacMillan twierdzi, że wykładanie na tego typu zajęciach wymaga znacznie lepszego przygotowania od pracownika dydaktycznego niż normalne zajęcia ze studentami. Uczęszczający na nie pracownicy firm są podobno wyjątkowo dociekliwi i bardzo wymagający, jako że w pewnym sensie płacą za swoją wiedzę. Kurs taki wymaga również bardzo praktycznego podejścia, raczej obcego polskim wykładowcom. Dlatego też prof. MacMillan wątpi czy znalazłoby się dużo chętnych do takiej pracy wśród polskich wykładowców uniwersyteckich.

Podsumowując - narzekania na sytuację finansową uczelni w Polsce są często, przynajmniej w przypadku wydziałów informatycznych, nieuzasadnione; wydziały nie potrafią bowiem zadbać o własne interesy i zarobić na siebie. Skończyły się już czasy, gdy można było liczyć na fundusze państwowe; wyższe szkolnictwo też będzie wreszcie musiało przyzwyczaić się do panującego w naszym kraju kapitalizmu.

Biedni zawsze poszkodowani

Mimo słabej sytuacji finansowej uczelni, często wydają one pieniądze na nieuzasadnione kaprysy. Prof. MacMillan wyraził swoje ubolewanie nad zakupem superkomputera Cray: "kilka lat oszczędności poszło w maszynę, z której i tak nikt nie będzie korzystać". Dlaczego więc, zamiast kupować tak drogi komputer, Komitet Badań Naukowych nie przeznaczył tych pieniędzy na wsparcie finansowe pracowników dydaktycznych, w znacznym stopniu przyczyniających się do rozwoju polskiej informatyki?

Kłopoty finansowe uczelni odbijają się zaś (nie tylko w Polsce) na kieszeni studentów. Dotychczas Polska słynęła z tego, że nie tylko bogaci mogli się uczyć, co niestety już niedługo może się zmienić. Zamiast wykorzystać możliwości współpracy z firmami, niektóre uczelnie wprowadzają opłaty za studia (zaczynając od opłat za wszelkie egzaminy poprawkowe, powtórki, zaliczenia warunkowe, itp.). W Sheffield podobna polityka stosowana jest jedynie wobec najbardziej ambitnych studentów, pragnących otrzymać stopień magistra (MSc), którzy płacą za ostatni rok studiów. Studenci zadowalający się stopniem BSc (Bachelor of Science) nie płacą za naukę ani grosza.

Okno do skakania?

Z powodów finansowych przyszłość IIUW nie wydaje się świetlista. Tak bardzo potrzebni specjaliści odchodzą do pracy w lepiej płacących firmach (Antoni Kreczmar - Ministerstwo Finansów, Borys Stokalski - InfoVide). Jedynie fanatycy (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa) zostają na uczelni, by szkolić studentów. Dla samych studentow nie jest już honorem i celem zostanie astystentem czy pracownikiem naukowym. Tego rodzaju praca wynika czasem z lenistwa, wobec chwilowej niemożności znalezienia lepszego zatrudnienia. Tak więc pętla na szyi powoli się zaciska. Na oknach korytarzy IIUW wiszą (zawieszone przez lokalnych żartownisiów) kartki z napisem: "okno do wyglądania"; jeśli sytuacja wydziału nie ulegnie zmianie, już niedługo pojawią się kartki wyznaczające "okno do skakania", z których to okien korzystać będą zapewne pracownicy w celu szybkiego opuszczenia murów uczelni.

Przedmioty często pomijane w programie studiów informatycznych w Polsce, potrzebne zaś w przyszłej pracy zawodowej:

* inżynieria oprogramowania

* nauka pracy zespołowej

* podstawy organizacji biznesu

* nauka komunikacji z użytkownikiem (semiotyka)

* praktyki w firmach

Metody poprawy sytuacji finansowej uczelni stosowane przez Sheffield-Hallam University (W. Brytania)

* wynajem sal wykładowych firmom prywatnym

* organizowanie specjalistycznych kursów prowadzonych przez wykładowców uniwersyteckich

* udostępnianie firmom prywatnym (bezpośrednio i przez sieci, np. Internet) maszyn będących własnością uczelni

* klauzule w kontraktach pracowniczych zabraniające wykładowcom podejmowania pracy poza uczelnią

* umożliwienie wykładowcom prowadzenia kursów dla firm przy wykorzystaniu zasobów Uniwersytetu.


TOP 200