Telewizję może zrobić każdy

Późna dyrektywa

Z wdrożeniem dyrektywy z 2007 r. czekano stanowczo zbyt długo. W Polsce takie spóźnione wdrażanie prawa unijnego zdarza się zresztą nagminnie, ale przyjęcie w takiej sytuacji dla ustawy trybu pilnego, który skraca, a nawet uniemożliwia debatę publiczną jest skandaliczne. W przypadku prawa nowych technologii, które dosyć szybko zmieniają rynek, spóźnione działania legislacyjne mogą być źródłem dodatkowych problemów. Ministerstwo Kultury, gospodarz medialnych projektów legislacyjnych, pokazuje po raz kolejny, że jest nieporadne w sprawach uwarunkowanych technologicznie i rynkowo.

Kilka lat temu, kiedy powstawała dyrektywa medialna, łatwiej było określić podziały pomiędzy telewizją profesjonalną a różnymi sposobami oferowania treści multimedialnych w Internecie. Wówczas starano się objąć stosownymi regulacjami przede wszystkim telewizyjne usługi interaktywne, oferowanie treści telewizyjnych na zamówienie. Jednak już wtedy zdawano sobie sprawę ze wzrostu znaczenia aplikacji multimedialnych w Internecie. Dyrektywa zawiera opisowe, ilustrowane przykładami wyjaśnienie, że ze wspólnotowego systemu specyficznych sektorowych regulacji dla rynku mediów są wyłączone te rodzaje działalności gospodarczej w Internecie, które z telewizją nie konkurują.

Teraz różnice się zacierają. W Internecie pojawiły się dziesiątki źródeł multimedialnych treści, które można oglądać godzinami, zapomniawszy o istnieniu zwykłej telewizji. Profesjonalna telewizja w coraz szerszym zakresie wykorzystuje media społecznościowe. Przez pierwszych parę dni po trzęsieniu ziemi w Japonii przekaz informacyjny do Polski zapewniali za pośrednictwem Skype przypadkowi, mieszkający tam Polacy. Prezenterzy telewizyjni pokazują na wizji amatorskie filmiki z YouTube, odsyłają widzów do profili na Facebooku. Ta ostatnia kwestia obudziła już zresztą zainteresowanie KRRiT, która rozważa, czy nie jest to aby naruszenie jakichś przepisów o statusie telewizji publicznej.

Nie można więc oczekiwać, że sprawdzi się bezpośrednie przenoszenie w przestrzeń Internetu, czyli upowszechnienie obowiązywania regulacji wypracowanych wobec sektora zamkniętego dotąd specyficznym, zamkniętym systemem koncesjonowania. Niektóre dyskusje trzeba zacząć od nowa, tym razem na nowe sposoby i w znacznie szerszym gronie niż np. środowiska ekspertów od telewizji publicznej. Dojście do kompromisów i nowych rozwiązań nie jest łatwe. Preferowane przez niektóre organizacje zajmujące się swobodami obywatelskimi mechanizmy samoregulacyjne, np. w sprawach udostępniania szkodliwych, treści nie działają lub są zbyt powolne. Trzeba wypracować szeroko akceptowane standardy postępowania, a to droga do normy prawnej.


TOP 200