Szerokość powszechności

Z regulacyjnego punktu widzenia usługa powszechna to nie tyle zabezpieczenie interesu konsumenta, co przede wszystkim odstępstwo od zasad zobowiązujących byłego monopolistę do oferowania innym operatorom usług hurtowych w oparciu o koszty. W zależności od specyficznych warunków, subsydiowanie usług z innych rodzajów działalności daje możliwość stosowania cen, zniechęcających konkurentów bądź do współpracy, bądź do własnych inwestycji. Operator świadczący usługę powszechną, może na zasadzie wyjątku rekompensować sobie dodatkowy koszt, a nawet uzyskać na ten cel państwową dotację. Zawiera się w tym optymistyczne założenie, że przecieranie szlaków dla takich, teoretycznie nieopłacalnych sieci i usług, w końcu otworzy rynek dla przyszłej konkurencji.

W praktycznym stosowaniu system zabezpieczenia prawnego dostępności usług powszechnych, w tym ich finansowania okazał się kłopotliwy. Zgoda na szczególne traktowanie usługi powszechnej to zgoda na subsydiowanie inwestycji, która pod pretekstem wypełniania przez wyznaczonego operatora społecznie użytecznego obowiązku, tworzy barierę dla alternatywnych inwestycji komercyjnych. Badanie w takich warunkach rzeczywistych kosztów i administracyjne ustalanie, co się nie opłaca, jest dosyć trudne. Większość państw członkowskich długo ociągała się z wprowadzeniem nakazanego prawem systemu, w którym interwencja administracyjna, stojąca na straży celu politycznego, miała zastępować rynek. Właściwie trudno jest wskazać dobrze funkcjonujący przykład takiego systemu. Niektóre oszacowania i założenia degradują się, bo nowe technologie, np. radiowe, zastępują to, co chciano osiągnąć w systemie finansowania usług powszechnych.

Pokusa uszczęśliwiania wyborcy

Wyzwania inwestycyjne związane z przebudową sieci do standardów wymaganych przez usługi szerokopasmowe każą się ponownie zastanowić nad uregulowaniem powszechności dostępu, tym bardziej że rozwój wielu potencjalnie użytecznych społecznie aplikacji warunkuje, iż będą z nich mogli korzystać wszyscy. Im lepiej konkurencja radzi sobie z nowymi inwestycjami szerokopasmowymi w ośrodkach miejskich, tym wyraźniej widać problem opłacalności inwestycji z dala od aglomeracji. W wielu regionach Europy, również w Polsce, gdzie obszary ubogie w infrastrukturę są rozległe, planuje się inwestycje w sieci szerokopasmowe z udziałem środków publicznych, w tym funduszy unijnych.

Na rynku postępują zmiany pośrednio sprzyjające inwestycjom publicznym, ponieważ komercyjni operatorzy koncentrują się na konkurowaniu usługami, aplikacjami, dostarczaniu treści. Infrastruktura jest krytycznie ważna, ale już nie na tyle, by ją koniecznie posiadać, by jej nie móc współdzielić. Przynajmniej część infrastruktury, przynajmniej w warstwie pasywnej, tam gdzie nie ma dotąd inwestycji komercyjnych, może powstać jako mienie komunalne. Trzeba jednak koniecznie pamiętać o pułapkach zaangażowania administracji w przedsięwzięcia gospodarcze. Administracyjne ustalenia nie mają szansy nadążać za rynkiem. Tymczasem politykom niestety łatwiej jest dyskutować o obdarowaniu konsumentów usługami szerokopasmowymi, bo zwracają się wprost do elektoratu, a trudniej o infrastrukturze schowanej w kanalizacji lub ukrytej w kontenerach. Próba definiowania praw do szerokopasmowej usługi powszechnej w zestawieniu z innowacyjnością rynku, której się w najbliższych latach spodziewamy, przynajmniej na razie nie wygląda zbyt obiecująco.


TOP 200