Straszenie datą

Walka z żywiołem

Według przewidywań firm analitycznych, usunięcie przyczyn problemu roku 2000 w skali globalnej może kosztować od 300 do 400 mld USD. Kilkakrotnie większa może być wartość pozwów sądowych związanych z nie zrealizowanymi przez firmy zamówieniami na skutek awarii systemów informatycznych. Capers Jones, uznawany za czołowego eksperta ds. problemu roku 2000, uznaje, że na skutek błędnego działania systemów informatycznych zbankrutuje co najmniej 5% firm. Natomiast analitycy Gartner Group przewidują, że prowadzenie prac związanych z zabezpieczeniem systemów przed nadejściem roku 2000 może pochłonąć ponad 20% budżetów działów informatyki w firmach. Wymagać to będzie czasem odłożenia realizacji innych projektów. Zaś połowa firm nie zdąży zakończyć konwersji wykorzystywanego oprogramowania. Nie dotyczy to największych korporacji, które już od dłuższego czasu starają się zabezpieczyć przed negatywnymi skutkami końca tysiąclecia. W Merrill Lynch, jednej z największych na świecie korporacji brokerskich, nad tym zagadnieniem na trzy zmiany pracuje 80-osobowy zespół wspomagany przez zewnętrznych konsultantów. Przedstawiciele firmy przyznają, że budżet projektu wartości 200 mln USD trudno traktować jak inwestycję - z założenia nie przyniesie ona bowiem żadnych zysków. Podobnie dzieje się w bankach, instytucjach rządowych, fabrykach, firmach.

Producenci sprzętu i oprogramowania angażują się w zmagania z rokiem 2000. Coraz większa liczba produktów, np. systemów bazodanowych, określana jest jako zgodna z rokiem 2000 (Y2K Compliant). Zawsze jednak warto ustalić, co dokładnie jest objęte tą certyfikacją i w jaki sposób dany producent ją definiuje. Nierzadko producenci otwarcie przyznają, że konkretny program czy system nie będzie zgodny z rokiem 2000 i trzeba go zastąpić nowszym. Przykładowo Cisco nie ukrywa, że w ogóle nie zamierza sprawdzać, czy dany wyrób jest zgodny z rokiem 2000, jeśli nie znajduje się on obecnie w ofercie handlowej firmy.

Lepiej przeceniać niż lekceważyć

Co zrobi firma, w której informatyczny system F-K nie pozwoli na zaksięgowanie dokumentów, wystawienie faktury czy polecenia przelewu, tylko dlatego że w polu bieżącej daty trzeba będzie wprowadzić wartość "00"? Ile czasu może funkcjonować firma, zanim jej system zostanie zmodyfikowany albo wymieniony na nowy? Czy można wdrożyć nowy system w ciągu kilku dni?

Niewybaczalnym grzechem okaże się wówczas zaniedbanie przeprowadzenia wcześniej analizy do określenia, jakie obszary wykorzystywanego w danej firmie systemu informatycznego mogą zostać dotknięte skutkami nadejścia ostatniego roku tysiąclecia. Głównym jej celem jest znalezienie miejsc, które mają krytyczne znaczenie dla funkcjonowania danego biznesu.

Wiele małych i średnich przedsiębiorstw może przyjąć strategię "bitego psa", który kuli się czekając na uderzenie kijem. Rok 2000 nadejdzie, coś być może nie będzie działać, nawet zostanie zniszczone w systemie, ale to się później naprawi, wymieni, ale firma przetrwa. To może być dobra strategia, ale jedynie wtedy, jeśli jest obierana świadomie, na podstawie wyników przeprowadzonej analizy, a nie zdania się na los, przyjmując, że "jakoś to będzie". Jeśli w firmie system informatyczny nie został sprawdzony pod kątem zgodności z rokiem 2000, trzeba zrobić to jak najszybciej. To znaczy zacząć już dziś...

Gdzie leży trudność

Problemy mogą się pojawiać w różnych miejscach - definicjach danych, raportach, ekranach, konstrukcji logicznej programów i formatach plików z danymi. Niestety, obszar ich występowania to nie tylko systemy informatyczne.

Windy, które mogą się zatrzymać 1 stycznia 2000 r., wcale nie są wydumanym przykładem. Teoretyczny scenariusz jest realistyczny - większość nowoczesnych wind sterowanych jest komputerowo, zaś technik konserwujący urządzenie musi wprowadzić do systemu informację o dokonaniu prac. Gdy czas, jaki upływa między przeglądami, jest dłuższy od limitu ustalonego przez producenta, winda zjeżdża na parter i nie daje się uruchomić. Jeśli w wewnętrznym zegarze systemu sterowania windą rok zapamiętywany jest na dwóch pozycjach, to system może dojść do wniosku, że od ostatniego przeglądu minęło ok. 100 lat...

Podobne przykłady można mnożyć. Sedno w tym, że problem roku 2000 dotyczy także wszelkiego rodzaju urządzeń wspomaganych automatyką i maszyn sterowanych cyfrowo. Wszędzie, gdzie uruchomiony zostaje dowolny program, zapisany chociażby na układzie EPROM. Dla przykładu weźmy fabrykę kleju, gdzie w komputerowo sterowanym urządzeniu mieszane są ze sobą różne składniki. Do systemu wprowadzone zostają informacje odczytane z kodów paskowych, naklejonych na pojemnikach ze składnikami - m.in. data produkcji i termin ważności. Gdy te terminy nie będą ze sobą zgodne, urządzenie może niespodziewanie odmówić posłuszeństwa, w przekonaniu, że chcemy użyć przeterminowanego składnika. Wprawdzie można zapewne dość szybko poradzić sobie z tym problemem, ale gdy różnych urządzeń tego typu będzie w fabryce kilkaset, to kłopot stanie się większy, prowadząc do przestojów w produkcji i wymiernych strat finansowych.

Według danych Dataquest, w ciągu roku w różnych urządzeniach (samochody, kuchenki, kamery wideo, systemy kontrolowania dostępu, samoloty itd.) instalowanych jest ponad 3 mld układów kontrolnych, sterowanych mikroprocesorem. Wiele z nich to systemy 16- i 32-bitowe, których praca zależy od daty, i mogą one mieć potencjalnie problemy wraz z nadejściem roku 2000.


TOP 200