Skąd nasz root

Kiedy znowelizować?

Jeszcze w parlamencie Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji walczyła m.in. o wprowadzenie dobrowolnej akredytacji wystawców certyfikatów kwalifikowanych, niezbędnych w stosowaniu podpisów elektronicznych mających moc równą podpisom odręcznym, zamiast obligatoryjnej kontroli wystawców przeprowadzanej przez Ministra Gospodarki, który miał nadzorować całość systemu podpisu elektronicznego. Ta wersja została ostatecznie odrzucona przez prawników Centrum Legislacyjnego Rządu. Rozwiązaniem, do którego nie chciała dopuścić Izba, był również pomysł, aby to same banki mogły wydawać certyfikaty.

Sejm pod koniec poprzedniej kadencji przyjął wersję ustawy bliższą postulatom Izby, lecz Senat wprowadził ponad 30 poprawek proponowanych wcześniej przez stronę rządową. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej wprawdzie zgłosił weto, wskazując na sprzeczność niektórych zapisów z prawem unijnym (promowanych przez stronę rządową), ale po wyborach parlamentarnych i zmianie rządu sprzeciw ten w tajemniczy sposób zniknął. Prezydent Aleksander Kwaśniewski ustawę podpisał w trakcie medialnego show, współorganizowanego przez Signet.

Kontrowersyjna nominacja

Po kilku miesiącach względnej bezczynności rozpoczęły się prace nad rozporządzeniami do ustawy o podpisie elektronicznym. Wkrótce potem niespodziewanie na scenie zmagań o kształt systemu podpisu elektronicznego ponownie pojawił się Kazimierz Ferenc, który reprezentował rząd w pracach nad ustawą jako wiceminister MSWiA. W ostatnich dniach rządów Jerzy Buzek mianował go na stanowisko prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji. Gdy ten urząd z końcem marca br. zlikwidowano, Kazimierz Ferenc kilka dni później został powołany na prezesa spółki Centrast. "Przy tym wyborze kierowaliśmy się doświadczeniem zawodowym, znajomością tematyki podpisu elektronicznego oraz umiejętnością zarządzania spółką prawa handlowego. Pan Kazimierz Ferenc spełniał te kryteria" - mówi Grażyna Rzymkowska, doradca prezesa NBP.

Nominacja ta spotkała się z dezaprobatą środowiska teleinformatycznego, co znalazło swój wyraz w uchwale PIIiT: "Rada Izby wyraża sprzeciw wobec faktu objęcia funkcji prezesa w spółce, mającej z mocy obecnie obowiązującej ustawy szczególne prawa do świadczenia usług roota Infrastruktury Klucza Publicznego, przez osobę, która w czasie prac nad ustawą była odpowiedzialna za jej kształt z ramienia rządu RP oraz znacząco przyczyniła się do modyfikacji tej ustawy przez Senat RP właśnie na rzecz nadania takich praw. Takie postępowanie byłego urzędnika państwowego oraz osób powołujących go na tego rodzaju funkcję, jak w opisanej sytuacji, uważamy za wysoce niemoralne i naganne". Na to ripostuje Kazimierz Ferenc: "Potrzebny był wykonawca ustawy. To zupełnie normalne, gdy zostaje nim ten, kto ją tworzył". Kazimierz Ferenc jednocześnie stanowczo zaprzecza, jakoby wcześniej wiedział o planach tej nominacji.

Być albo nie być roota?

PIIiT wystąpiła z inicjatywą znowelizowania ustawy o podpisie elektronicznym jeszcze przed wejściem jej w życie. Nowelizacja miałaby na celu dokonanie kilku merytorycznych poprawek, których słuszność nie budzi większych wątpliwości, ale przede wszystkim, jak można było przeczytać w uchwale Rady Izby, chodziło o podjęcie prac "szczególnie w zakresie zwiększenia rygorów bezpieczeństwa roota Infrastruktury Klucza Publicznego". Pod tym dość eufemistycznym sformułowaniem kryje się chęć pozbawienia NBP uprzywilejowanej roli - a więc ustawowego monopolu dla Centrastu - na rzecz obligatoryjnego przeprowadzenia przez Ministra Gospodarki przetargu na instytucję mającą pełnić kluczową rolę w systemie podpisu elektronicznego w Polsce.

Tak naprawdę to jednak droga myślenia ekspertów Izby skłania się raczej ku temu, aby w ogóle odejść od nadawania takiej instytucji nadrzędnego znaczenia - z praktycznego punktu widzenia jest ona bowiem jedynie kosztownym, aczkolwiek niekoniecznym dodatkiem. "W interesie państwa leży utrzymywanie takiej instytucji w imię utrzymywania bezpieczeństwa obrotu bankowego" - odpowiada Kazimierz Ferenc. Na uruchomienie Centrastu przeznaczono kapitał założycielski w wysokości 21 mln zł.

Inne firmy zainteresowane wystawianiem certyfikatów kwalifikowanych obawiają się jedynie, że pomysły zmian w ustawie mogą jedynie opóźnić wejście jej w życie. "Najpierw warto coś zrobić, zamiast koncentrować się na nieustających poprawkach teoretycznych konstrukcji" - mówi Elżbieta Andrukiewicz. "O co kopie kruszyć, skoro nie wiemy, jakie jeszcze niedociągnięcia w przepisach ujawni życie" - dziwi się Jarosław Tymowski, wiceprezes Krajowej Izby Rozliczeniowej. "Zmiana stanu zastanego będzie trudnym i kosztownym zadaniem. Przecież lepiej teraz ustalić dobre zasady, niż zmieniać je potem w trakcie gry" - ripostuje Wiesław Paluszyński.

Urzędy i firmy

W USA istnieje instytucja pośrednicząca w wymianie certyfikatów cyfrowych - służących do poświadczania tożsamości osób i podmiotów stosujących podpis elektroniczny - pomiędzy poszczególnymi PKI w obszarze jednostek administracji. Ma ona jednak charakter zdecydowanie usługowy, pełniąc rolę swoistego mostu, a nie jednostki nadrzędnej. Polska musi jednak działać w obszarze regulacji legislacyjnych narzucanych przez Unię Europejską, gdzie bezpieczeństwo całego systemu jest ważniejsze od amerykańskiego ukierunkowania w stronę prostoty i utylitaryzmu. W Unii na podobne rozwiązanie co w Polsce zdecydowano się tylko w Niemczech (root jest częścią tamtejszego Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty) i w Austrii.


TOP 200