Sieci dla regionu

Wiele osób otrzymało jednak w zamian za to możliwość korzystania z telefonu, którego inaczej jeszcze długo by nie miało.

Ten społeczny potencjał można było jednak spożytkować w inny, lepszy sposób. Rozgoryczenie wywołał np. sposób prywatyzacji TP. Gdyby udziałowcami tego narodowego operatora zostały samorządy lokalne, firmy lokalne, a nawet indywidualni ludzie finansujący z własnej kieszeni budowę sieci, sytuacja wyglądałaby inaczej. Można było lepiej wykorzystać siły małych, lokalnych usługodawców internetowych, włączając ich w szersze programy działania. Monopol TP wyrządził wiele niepowetowanych szkód i krzywd w społecznym nastawieniu do inicjatyw związanych z rozwojem społeczeństwa informacyjnego w naszym kraju.

Najlepszym rozwiązaniem jest układ sieciowy - kilku równorzędnych, współdziałających ze sobą operatorów tworzy rozległą sieć. W taki sposób powstała sieć krajowa Finlandii, w taki sposób działają sieci telewizji kablowej. To jest też, jak sądzę, sposób na ożywienie środowisk lokalnych. Sieci muszą istnieć wszędzie tam, gdzie jest komunikacja, inaczej mamy do czynienia tylko z jednostronnym przekazem informacji. Takim celom mają służyć m.in. organizowane corocznie konkursy na najlepsze strony internetowe miast, gmin, powiatów i szkół Mazowsza, powoływane przez nas kluby PEP - jako miejsca spotkań ludzi zainteresowanych rozwojem zastosowań technologii informacyjnych i poszukujących kontaktów w celu wymiany doświadczenia oraz podejmowania wspólnych działań, a także organizowane razem z Fundacją dla Warszawy warsztaty dziennikarstwa internetowego i przedsiębiorczości dla młodzieży.

Jaką rolę w animowaniu lokalnych inicjatyw na rzecz infrastruktury społeczeństwa informacyjnego mogą odegrać rysujące się przed nami możliwości wykorzystania funduszy strukturalnych?

Dotychczasowe fundusze unijne, a zwłaszcza 5. i 6. Program Ramowy czy PHARE, dawały nam możliwości rozwoju. W dużej mierze realizowane za ich pomocą projekty stworzyły szanse korzystania z technik informacyjnych. Warto się jednak zastanowić nad tym, w jakiej mierze możliwość korzystania z nich zniechęciła ludzi do podejmowania własnych, lokalnych, miejscowych inicjatyw. Ci, którzy mieli odpowiednią siłę przebicia, którzy posiedli umiejętność włączania się w projekty europejskie, wypełniania tasiemcowych formularzy czy wchodzenia w skład międzynarodowych konsorcjów, dużo na funduszach UE skorzystali. Pozostali, niewierzący we własne siły, nieposiadający odpowiedniej wiedzy, czuli się odstawieni na boczny tor.

Szkoda że przy rozdziale środków unijnych zabrakło koordynacji ze strony państwa i współpracy z gminami, że nie było pomocy dla wszystkich chętnych. Gdyby program zagospodarowania funduszy unijnych miał charakter bardziej zorganizowany, przemyślany, zintegrowany i perspektywiczny, to więcej społeczności lokalnych udałoby się zaktywizować. A tak powstał podział na tych, którzy mają dostęp do pieniędzy UE, i pozostałych. Teraz potrzeba dużo czasu i wysiłku, aby przywrócić perspektywę zrównoważonego rozwoju. Będziemy musieli to zrobić, jeżeli chcemy myśleć poważnie o wykorzystaniu funduszy strukturalnych.

Musimy starać się robić wiele rzeczy wspólnie. Ważne jest myślenie w skali europejskiej, ale musimy też mieć pomysły na projekty w skali lokalnej czy regionalnej. W ten sposób będą mogły się tworzyć sieci służące wszystkim społecznościom. Nie wszystko da się zorganizować i stworzyć u siebie, na miejscu. Dlatego potrzebne są współpraca i współdziałanie w dążeniu osiągnięcia korzystnych dla wszystkich efektów. Gminy nie powinny ze sobą konkurować. Jeżeli chcemy zbudować rzeczywiście coś wartościowego, to trzeba się podporządkować wspólnej strategii, strategii budowanej na poziomie regionu.


TOP 200