Ryba, ale również wędka

Specjalista do spraw specjalistycznych

Zamiast stawiać filozoficzne pytanie "czy warto było jeść tę żabę?", jaką jest wyższe wykształcenie dla każdego, ale niedające większych szans na rynku pracy, zastanówmy się nad jeszcze jednym aspektem. Otóż, w okresie obejmującym porównanie (lata 1990-2009) radykalnej transformacji uległa gospodarka. Ogromne możliwości otworzyły się w sektorze usług, handlu, turystyki i rekreacji, administracji, itd., gdzie potrzebne są setki tysięcy tzw. knowledge workers, czyli pracowników umysłowych podstawowego poziomu.

Nie inaczej jest z informatyką. Polska, nie łudźmy się, nie jest krajem, gdzie dokonywałoby się przełomowych wynalazków i odkryć. Poza nielicznymi wyjątkami, naszym informatykom przychodzi stosować narzędzia i technologie wymyślone gdzie indziej. Stąd też naturalna tendencja uczelni, by nauczanie trzymać możliwie blisko "ziemi" definiowanej jako konkret technologiczno-narzędziowy. I tak, pojawiają się kursy sponsorowane i afiliowane przez producentów konkretnych technologii, np. IBM, Cisco lub Microsoft. Ich niezaprzeczalną zaletą jest fakt, że - oprócz zaliczenia przedmiotu - student uzyskuje również certyfikat zawodowy.

Dodajmy do tego politykę państwa, które znajduje się pod presją wyborców i biznesu. Wyborcy oczekują, że absolwenci będą mieć pracę, zaś przedsiębiorstwa - że będą mieć dostępną, wydajną kadrę, niewymagającą pracochłonnego i kapitałochłonnego dokształcania. W efekcie, polityka państwa każe definiować potrzeby edukacyjne na podstawie bieżącego zapotrzebowania gospodarki (powstała nawet koncepcja "kierunków zamawianych", na których państwo oferuje dodatkowe stypendia). Zaś programy nauczania, szczególnie w mniejszych ośrodkach i uczelniach niepublicznych, znajdują się pod presją lokalnego biznesu. Czasami z dużym sukcesem, tak jak w tzw. Dolinie Lotniczej w okolicach Rzeszowa, gdzie jednostki akademickie przygotowują kadrę bezpośrednio "na zamówienie" przedsiębiorstw przemysłu lotniczego.

Pomysł "kształcenia pod potrzebę" jest chwalebny z punktu widzenia bieżących i średnioterminowych potrzeb edukacyjnych, ale czy wystarczający? Przekształcenia w nauce i gospodarce nabierają tempa. Kiedy kongresmeni zapytali ministra pracy USA w administracji Clintona, jakie będą najpopularniejsze zawody za 20 lat (z myślą, żeby do tych właśnie zawodów przygotować pokolenie specjalistów) ten powiedział, że nie wie, jakie to są zawody, ale jedno wie na pewno: większość z nich jeszcze w ogóle nie istnieje. I odwrotnie: kiedy spojrzeć na specjalności, których uczono na studiach 20 lat temu, widać, jak anachronicznie wyglądają z dzisiejszej perspektywy. Znakomitym przykładem jest informacja naukowa: 20 lat temu uważano, że przyszłość należy do superbibliotek, gdzie wysoko wykwalifikowany personel będzie udostępniał szerokim masom ustrukturalizowane informacje. Jest dokładnie odwrotnie: biblioteki stopniowo odchodzą do lamusa, zaś wyszukiwaniem i udostępnianiem informacji zajmuje się każdy, przy użyciu domowego komputera.

Podsumowując, polityka państwa wobec uczelni i naciski przedsiębiorstw bazują na dwóch założeniach. Po pierwsze, że bieżący bilans popytu i podaży na rynku pracy powinien wyznaczać kierunki kształcenia. Założenie to jest nieprawdziwe, bo cykl kształcenia trwa 5 lat i przez ten czas rynek pracy zdąży się zmienić, o czym boleśnie przekonali się już liczni ekonomiści i specjaliści ds. zarządzania i administracji, których hurtowo produkowały polskie uczelnie, a którzy dziś przegrywają konkurencję o pracę ze "staroświeckimi" inżynierami budownictwa, maszyn oraz budowy dróg i mostów. Drugie założenie jest jeszcze silniejsze: że szkoła wyższa ma przygotować specjalistę w konkretnej dziedzinie, którą dana osoba będzie uprawiać przez przynajmniej pierwszą dekadę zawodowego życia. To założenie jest w zasadzie prawdziwe, lecz istnieje jedno "ale" - szkoła musi także przygotować na kolejne 30 lat aktywności intelektualnej i zawodowej, w perspektywie której zawód przyjdzie pracownikowi zmienić kilka, jeśli nie kilkanaście razy.

Zapraszamy do serwisu studenci.computerworld.pl


TOP 200