Podczas spotkania w Las Vegas Daniel Cohen z RSA powiedział:

"Jesteśmy na początku drogi do prawdziwie inteligentnych systemów zabezpieczeń. To z czym teraz mamy do czynienia to tylko szczyt góry lodowej. Będziemy musieli być dużo sprytniejsi, żeby poradzić sobie z przyszłymi zagrożeniami."

Dodał jeszcze, że nie należy zastanawiać się, czy systemy bezpieczeństwa są na tyle sprawne, że nie dadzą się złamać, tylko kiedy zostaną złamane. Trzeba się więc na poważnie skupić na wykrywaniu włamań niż udawać, że ich nie będzie. Zawieść może człowiek, albo na przykład zabezpieczenia odległej o setki kilometrów jednostki POS. Także źródeł zagrożenia jest wiele. Począwszy od cyberprzestępców, przez haktywistów, po nieuczciwych pracowników. W natłoku danych generowanych przez duże firmy coraz trudniej wyłapać włamania. W efekcie, ilość skutecznych ataków zwiększa się z roku na rok.

Zobacz również:

• IDC CIO Summit – potencjał drzemiący w algorytmach
• FBI ostrzega - masowy atak phishingowy w USA

Z pomocą może przyjść analiza Big Data. Póki co, w większości przypadków wymaga ona ręcznej parametryzacji, a samo przetwarzanie danych drwa dość długo, ale z czasem proces może zostać znacznie przyśpieszony i całkiem zautomatyzowany. System może poinformować zespół ds. bezpieczeństwa, że konkretny pracownik nagle zmienił swoje przyzwyczajenia, albo że minutę po tym jak wylogował się z firmowej sieci z miasta A zalogował się do niej ponownie, ale z innego kraju, albo odległego miasta B.

Niestety, jak zauważył Cohen, duże firmy działają powoli. Obecnie, według danych Gartnera, tylko 8% dużych przedsiębiorstw analizuje duże wolumeny danych. Za dwa lata, w 2016 roku wskaźnik ten ma już jednak podskoczyć do 25%. Jest więc światełko w tunelu. Tym bardziej, że przeczuwając nowy trend, zaczęły powstawać startupy, które powzięły sobie za cel opracowanie technologii wykorzystania analizy big data do wykrywania zagrożeń.