Problem szkolenia modeli językowych AI pozostaje dalej nie rozwiązany

Okazuje się iż znana firma Meta poszukuje tak desperacko danych, które mogłyby posłużyć jej do szkolenia językowych modeli AI, że skłonna jest sięgać po informacje będące własnością intelektualną innych podmiotów, licząc się z tym iż może się to skończyć pozwami sądowymi.

Twórcy rozwiązań wykorzystujących sztuczną inteligencję starają się uzyskać dostęp do możliwie jak największej ilości danych, dzięki którym ich model językowe AI będą posiadały bardzo szeroką wiedzę. Wiele takich firm decyduje się kupować takie dane od dostawców treści publikowanych w internecie.

Z problemem tym boryka również Meta mając świadomość tego, że kluczem do odniesienia sukcesu jest ciągłe szkolenie modelu językowego AI. Rywalizacja na tym polu jest ta zacięta, że firmy technologiczne są zmuszone do bardziej agresywnego poszukiwania danych, co może narazić je na możliwe naruszenia praw autorskich.

Zobacz również:

  • System MS-DOS wrócił po latach w postaci open source
  • Sztuczna inteligencja wkroczyła do aplikacji Speaking Practice
  • Microsoft oferuje bezpłatne szkolenia w zakresie generatywnej AI

Jak podał ostatnio The New York Times, w ostatnich miesiącach szefowie firmy Meta niemal codziennie zastanawiali się, ja rozwiązać ten problem. Dochodziły do nich bowiem słuchy, że OpenAI wykorzystuje do szkolenia swoich modeli treści zamieszczane na witrynie YouTube. Firma zaprzeczyła tym doniesieniom, jednak problem pozostał i wielkie firmy technologiczne nasiliły tylko walkę o uzyskanie dostępu do jak największej ilości źródeł, które mogłaby wykorzystać do szkolenia swoich modeli językowych AI.

Mówi się iż Meta rozważała pomysł zakupu jednej z firm medialnych (wymieniając znane wydawnictwo Simon & Schuster), względnie płacenie 10 dolarów za każdą książkę, aby uzyskać pełne prawa licencyjne do nowych tytułów. Niektórzy z szefów Mety uważają, że nie zważając na nic powinna ona gromadzić dane ze źródeł potencjalnie objętych prawami autorskimi, bez poświęcania czasu i pieniędzy na zawieranie umów licencyjnych. Gdy niektórzy zwracali uwagę na to, iż nie jest to etyczne, ich obawy zbywano milczeniem.

Podsumowując zaprezentowany tu materiał można zaryzykować stwierdzenie, że wcześniej czy później sztuczna inteligencja wywróci do góry nogami obowiązujące obecnie przepisy dotyczące praw autorskich i ochrony własności intelektualnych. Im szybciej to nastąpi, tym lepiej dla AI.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200