Praca w ogniu zmian

Kiedy zastanawiamy się, jak zmienią się przedsiębiorstwa w ciągu następnych trzydziestu lat, jedna rzecz wydaje się pewna: podstawą ich działalności staną się zasoby informacyjne i sposób zarządzania nimi.

Kiedy zastanawiamy się, jak zmienią się przedsiębiorstwa w ciągu następnych trzydziestu lat, jedna rzecz wydaje się pewna: podstawą ich działalności staną się zasoby informacyjne i sposób zarządzania nimi.

Praca tak bardzo zmieniła się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, że trudno powstrzymać się od spekulacji, czy w ciągu następnych trzydziestu zmieni się zgodnie z przepowiedniami formułowanymi w komiksach i powieściach science fiction. W rzeczywistości jednak niewielkie jest prawdopodobieństwo, że do pracy będziemy dojeżdżać ubrani w kombinezony wyposażone w butle tlenowe (dzięki Bogu...). Również przypuszczenia, że każdy będzie wykonywał swoją pracę siedząc w komfortowym, własnym salonie, mają małe szanse, żeby się sprawdzić.

Bez wątpienia jednak staniemy się świadkami dynamicznych zmian spowodowanych postępem telekomunikacji, wszechobecnych technologii komputerowych, multimedialnych i ekonomią wiedzy. Organizacje przyszłości będą oferować usługi, których na razie nie jesteśmy sobie w stanie w ogóle wyobrazić.

Redakcja amerykańskiego miesięcznika CIO, wydawanego przez IDG, zaprosiła do dyskusji na ten temat znane osobistości ze świata informatyki. Przewidują one kres korporacji międzynarodowych, powstanie na bazie Internetu globalnych giełd pracy. Zapowiadają, że kierowanie organizacjami będzie wymagać znacznie pogłębionej wiedzy w zakresie kultury organizacyjnej i metod motywowania pracowników. I - przeciwnie do obiegowych poglądów - ludzie nie będą chcieli wykonywać swojej pracy w domu.

W jaki sposób korporacje będą się zmieniać w ciągu następnych kilkudziesięciu lat?

Paul Horn (P. H.): Zmiany, których będziemy świadkami, będą zaskakująco duże. Firmy roku 2025 będą się całkowicie różniły od firm, które działają dzisiaj. Za 20-30 lat będzie można kupić terabajty danych za jednego dolara. To spowoduje, że konkretny kształt uzyska pojęcie organizacji wirtualnej. Wiele firm dysponować będzie nieznacznymi lub nawet nie będzie posiadać wartości materialnych, opierając swój model biznesowy całkowicie na własności intelektualnej i oddając zarządzanie całą infrastrukturą technologiczną firmie zewnętrznej. Wszystkie modele biznesowe będą oparte na szybkim przetwarzaniu olbrzymiej ilości danych cyfrowych na wiedzę, użyteczną z punktu widzenia firmy.

Haim Mendelson (H. M.): Firmy będą działać w zdecydowanie luźniejszych związkach niż obecnie. Typową, odnoszącą sukcesy firmą przeszłości było wielkie, zorganizowane pionowo, przedsiębiorstwo kontrolujące cały łańcuch wartości. Dziś to megaprzedsiębiorstwo rozpada się na samodzielne części współpracujące ze sobą w celu tworzenia produktu końcowego. Myślę, że ten proces będzie kontynuowany na wielką skalę, dając ostatecznie kilka typów takich samodzielnych przedsiębiorstw.

Pierwszy typ przedsiębiorstw będzie specjalizował się w rozwijaniu produktów, pracy umysłowej opartej na wiedzy. Będzie zarządzany w sposób zbliżony do tego, w jaki zarządzane są teraz niewielkie firmy internetowe. Drugi typ przedsiębiorstw skoncentruje się na fizycznej produkcji, gdzie istotne są korzyści skali i metody zarządzania środkami materialnymi. W tych przedsiębiorstwach coraz większe znaczenie będzie miała ścisła kontrola. Trzeci typ przedsiębiorstw będzie się zajmować dystrybucją, ale trudno jest przewidzieć, jak będzie to dokładnie wyglądać, ponieważ ta struktura właśnie ewoluuje. Czwarty typ to grupa ludzi, którzy specjalizują się w zarządzaniu kontaktami z klientami. Ich kluczową kompetencją będzie zarządzanie informacjami o klientach i dostarczanie wysokiej jakości serwisu. Wszystkie te typy przedsiębiorstw będą wymagać od kierowników różnych umiejętności. Jest to jedna z przyczyn, dla których powinny działać niezależnie.

Anita Borg (A. B.): Mam nadzieję i sądzę, że jedną z największych zmian dotyczących korporacji będzie awans zawodowy kobiet. Kobiety jako pracownicy nie będą już wyjątkiem, będą odgrywały równorzędną rolę.

Ale czy ludzie będą troszczyć się tak bardzo o przynależność do organizacji? Wiele się mówi obecnie o firmach tymczasowych - wyspecjalizowanych grupach ludzi, którzy jednoczą wysiłki tylko na czas trwania projektu.

Jim Sutter (J. S.): Minione lata wymagały od ludzi wiele trudu i poświęceń, aby stworzyć nowy produkt, a jednocześnie nie zaniedbać standardowej pracy. Dziś, by częściowo zminimalizować ryzyko, a jednocześnie nagrodzić tych, którzy je podejmują, tworzone są często zupełnie odrębne firmy czy samodzielne części struktury korporacyjnej. Sądzę więc, że innowacyjne przedsiębiorstwa przyszłości będą zbudowane właśnie z takich ulotnych fragmentów. Wciąż będą istniały wielkie firmy, ale uważam, że będą czymś na kształt federacji mniejszych firm, które mogą być łatwo rekonfigurowane czy sprzedane.

H. M.: Klienci potrzebują niewielkich, wirtualnych organizacji, ponieważ bardzo szybko zmieniają się ich potrzeby. Nie można tak naprawdę zbudować zespołu, który równie dobrze zaspokoi potrzeby klientów w bieżącym, jak również następnym roku. Jeśli ktoś będzie chciał stworzyć firmę dysponującą pewnym zestawem umiejętności, będzie mógł skorzystać z globalnej agencji pośrednictwa pracy, z istniejącego w Internecie katalogu, zawierającego dane o milionach ludzi. Agencja będzie negocjować z kandydatami, próbując przekonać ich, by dołączyli do danego projektu. Wykonają swoją pracę, być może zostaną na jakiś czas, by rozwijać kolejne wersje produktu, później odejdą do następnego projektu. Problem właściwy polega na tym, że jeśli mamy produkt, który składa się z wielu komponentów, to co trzeba zrobić, jeśli jeden z nich się zepsuje? Jeśli ludzie odeszli już do innego projektu, trudno będzie dociec, co właściwie się zepsuło. Złożoność zarządzania tego typu operacjami będzie zdecydowanie większa niż obecnie.

W jaki sposób menedżerowie będą przewodzili w tych coraz bardziej chaotycznych i luźnych strukturach?

P. H.: Myślę, że największym wyzwaniem będzie stworzenie jednolitej kultury organizacyjnej. Przyciągnięcie grupy ludzi, zupełnie odmiennych, być może pracujących na różnych krańcach świata, i objęcie ich pewnym systemem wartości. Modele biznesowe pojawiają się i znikają coraz szybciej, wszystko staje się więc coraz bardziej efemeryczne, ulotne.

H. M.: Zdolności przywódcze mogą stać się mniej istotne w przyszłości, ponieważ większa liczba decyzji będzie oparta na racjonalnej analizie prezentowanych faktów. Informacja stawia decyzję w opozycji do osobowości. Z drugiej strony, cóż, każdy będzie miał więcej informacji, źródłem przewagi konkurencyjnej będą więc pewne specyficzne umiejętności - zdolność do skłonienia ludzi do urzeczywistnienia wizji, zdolność stworzenia wizji, która nie może być poparta danymi, zdolność stworzenia rynku, który jeszcze nie istnieje - i zdolność wykorzystania do tego osobowości.

Jak Państwo sądzą, jakiego rodzaju narzędzi będziemy używać w naszym przyszłym miejscu pracy?

P. H.: Przede wszystkim dzisiejsze podstawowe technologie będą stawały się coraz doskonalsze zgodnie z funkcją wykładniczą, z mechanizmem podobnym do funkcjonującego dziś prawa Moore'a (wydajność procesorów podwaja się co 18 miesięcy). Ponadto programowanie obiektowe i Java pozwolą na budowanie aplikacji zasadniczo szybciej niż dzieje się to obecnie. W roku 2025 będzie można złożyć komponenty, które będą współdziałać, i zbudować złożone rozwiązanie, które będzie podobnie dobrze zdefiniowane, jak niewielkie fragmenty tego rozwiązania. W podobny sposób, jak w przypadku technologii krzemowej łączone są obwody, łączone będą fragmenty oprogramowania. Technologia będzie stawała się coraz bardziej niewidzialna, łatwiejsza w użyciu i wszechobecna. Zaczyna się coś, co można określić jako świt ery popecetowej. Bardziej poprawne wydaje się obecnie myślenie o telefonie cyfrowym jako o kliencie w środowisku internetowym niż jako o zwykłym telefonie.

H. M.: Pierwsza fala technologiczna przyniesie odwzorowywanie codziennej aktywności w środowisku wirtualnym. Powiedzmy, że chcemy, by dwoje ludzi rozmawiało za pośrednictwem sieci. Przechowywanie danych będzie tanie, możemy więc przywołać na ekran naszego komputera dyskusję, którą prowadziliśmy dwa tygodnie temu. Powstaje pytanie, do jakiego stopnia jesteśmy w stanie odwzorować w Internecie różne doznania zmysłowe - zapach czy dotyk? W ciągu 20 lat te technologie zaczną działać w taki sposób, że jakość komunikacji za pośrednictwem sieci komputerowych będzie wyższa niż jakość rozmowy twarzą w twarz i nie będziemy poszkodowani, zakładając firmę, zatrudniającą ludzi fizycznie znajdujących się w różnych częściach świata.

Czy więc większość ludzi będzie pracować w domu?

A. B.: Internet jest obecnie w wieku niemowlęcym. Poziom komunikacji, który będzie dostępny w przyszłości, z pewnością zmieni sposób uporządkowania struktur firmy i spraw zawodowych. Mimo to nie wierzę, że wyeliminuje to istnienie biur i pracy w bezpośrednim kontakcie z drugą osobą. Sądzę, że niesie to ze sobą dużą wartość i nie będziemy chcieli z tego zrezygnować. Ale to może doprowadzić do tego, że struktury organizacyjne staną się jeszcze bardziej płaskie. Nie sądzę, by ludzie byli szczęśliwi, pracując wyłącznie w domu. Gdyby ludzie rzeczywiście zaczęli pracować tylko w domu, szybko odkryliby, że praca zajmuje im całą dobę. Kierownicy wyższego szczebla już teraz skarżą się, że wszyscy oczekują od nich, że będą odbierać e-maile przez 24 godz. na dobę.

J. S.: Coraz więcej będzie wirtualnych firm i biur, ale nie sądzę, by wskutek tego ludzie masowo zostali w domu. Zaoferowaliśmy to pracownikom w Rockwell i byłem zaskoczony, jak niewielkie było zainteresowanie. Ludzie będą chcieli przychodzić do biura, co oczywiście jest wygodne. Natomiast firmy będą musiały zmierzyć się z innym zjawiskiem: z niedefiniowalnym sztywno dniem pracy. Jeśli chodzi o mnie, to wolę pracować wieczorem. I sądzę, że pracownicy będą chcieli sami wybierać sobie godziny pracy. Staną się też dzięki temu bardziej produktywni.

Jakie zmiany zaobserwujemy w światowej ekonomii?

A. B.: Ekonomia zdefiniowana jako ekonomia wiedzy charakteryzuje się inną dynamiką niż ekonomia oparta na wartościach materialnych. Materia jest skończona, wiedza jest nieskończona. Nie ma ograniczeń związanych z ilością lub wymiennością. Potencjalnie zdecydowanie więcej ludzi może być wspieranych wiedzą. Myślę, że zaobserwujemy niewiarygodny wzrost w warstwie wiedzy i - jeśli będziemy mieli trochę szczęścia - będzie on miał pozytywny wpływ na światową gospodarkę. Problem światowej nierównowagi pod względem ekonomicznym nie wynika z braku zasobów, ale ich nierównego podziału. Cóż, być może w ekonomii opartej na wiedzy będzie inaczej.

--------------------------------------------------------------------------------

Paul Horn - wiceprezes i dyrektor IBM Research w Yorktown Heights, Nowy Jork

Haim Mendelson - profesor, kierownik katedry Information Systems and Management w Graduate School of Business w Uniwersytecie Stanford, Palo Alto, Kalifornia

Jim Sutter - starszy konsultant w The Peer Consulting Group w Newport Beach, Kalifornia; były dyrektor zarządzający Xerox Corp. i Rockwell International

Anita Borg - badacz w Xerox PARC w Palo Alto, Kalifornia; prezes i założyciel Institute for Women in Technology

Na podstawie amerykańskiego miesięcznika CIO, styczeń 2000 r., wydawanego przez IDG, oprac. dot.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200