To prawda, kiedy w fabryce nowy robot spawalniczy powoduje redukcję stanowisk dla kilku pracowników, to nie każdy z nich znajdzie od razu nową pracę. Ale te zrobotyzowane stanowiska to z kolei nowe zatrudnienie dla inżynierów, techników, programistów i właśnie robotyków. Bilans jest zawsze korzystny na dłuższą metę i warto uwalniać ludzkość od mniej kreatywnych, uciążliwych zajęć. Jednocześnie zmienia się paradygmat pracy i w tym kontekście można wręcz mówić o fenomenie określanym jako praca 2.0 (patrz tabela).

Marchewka i marchewka

Możemy wyróżnić trzy podstawowe rodzaje telepracy: domowa (home office), mobilna (nomadic telework) i telecentra (specjalizowane biura). Ponadto można spotkać mieszane odmiany telepracy, np. telechatki (telecottage), czyli telecentra w regionach wiejskich, telepraca przemienna (w domu i w biurze). Nowoczesne firmy dostrzegają, że takie modele mogą być atrakcyjne zwłaszcza dla młodszych pokoleń. Szczególnie efektywnym przykładem elastycznego kształtowania warunków pracy jest firma Google. W centrali firmy Mountain View (Krzemowa Dolina) w miejsce standardowych biur stworzono raczej skrzyżowanie studenckiego akademika z komfortowym pensjonatem. Różnokolorowe sofy zapraszają do relaksu czy nawet krótkiej drzemki, można skorzystać z foteli do automatycznego masażu, basenów czy sauny albo zagrać w siatkówkę plażową. Dobrze zaopatrzone lodówki i wszelkiego rodzaju automaty zapraszają na darmowe przekąski i napoje. Menu na gorąco czeka w firmowej restauracji, rzecz jasna też za darmo. Dzieci specjalistów spędzają czas w zakładowym przedszkolu. Mile widziane są nawet koty i psy, które też mają specjalną opiekę. O elegancję cennych głów programistek czy programistów dba salon fryzjerski a samochodowy serwis na zamówienie myje i naprawia auta pracowników. Na rozległym terenie, z budynku do budynku, można przemieścić się za pomocą elektrycznej hulajnogi.

W firmie dosłownie zrozumiano hasło "z niewolnika nie zrobisz robotnika" i postawiono na nieskrępowaną kreatywność pracowników. W każdym razie miejscem powstawania nowych idei nie musi być schematyczna, biurowa nasiadówka, ale także nieformalna rozgrywka hokeja na łyżworolkach czy bilarda. Metodę "kija i marchewki" zastąpiono tu metodą podwójnej marchewki. Jak widać, z bardzo dobrym skutkiem.