Pożegnanie z Redmond

Jest Pan zadowolony z wysiłków Microsoftu podejmowanych w celu zwiększenia bezpieczeństwa oprogramowania?

Tak, teraz tak. Prowadzony aktualnie program, pochłaniający wiele energii i zasobów naprawdę nie ma precedensu. Nie mamy wątpliwości, że zawiniliśmy i nie jesteśmy z tego zadowoleni. Staramy się to obecnie nadrobić.

Co chciał Pan zmienić w firmie, a nie udało się?

Z pewnością chciałem więcej dokonać na rynku konsumenckim. MSN zdobył czołową pozycję, wprowadziliśmy kilka nowych urządzeń dla indywidualnych użytkowników. Odnieśliśmy szereg sukcesów w tej dziedzinie, ale załamanie rynku internetowego sprawiło, że w efekcie trudno było nam osiągnąć zakładane rezultaty.

Chciałem uczynić większy postęp w promocji modelu subskrypcyjnego albo zapewnienia firmie stałego strumienia przychodów. Ten cel pozostaje do zrealizowania, firma musi się tym zająć.

Czy widzi Pan siebie w innej roli niż dyrektor wykonawczy?

Staram się być otwarty, ale zdecydowanie chcę być CEO – chcę budować przedsiębiorstwo, zespół, kocham produkty. Nie ma nic przyjemniejszego niż prowadzenie firmy i bycie odpowiedzialnym za rezultaty tych działań. Czy można to robić nie będąc dyrektorem wykonawczym? Być może. Dlatego nie zamykam się na propozycje.

Jako były wiceprezes Hewlett-Packarda, jak postrzega Pan połączenie fuzję z Compaq Computer?

To trudne przedsięwzięcie. Krytyka z zewnątrz przychodzi łatwo. Za wcześnie jeszcze mówić jaki wpływ fuzja będzie miała na firmy i klientów. Wszystko rozstrzygnie się w ciągu przyszłego roku. Gdyby się udało, byłoby to z pożytkiem dla branży. Wykonanie planu będzie jednak bardzo trudne.

Jest Pan udziałowcem HP?

Tak.

Czy głosował Pan za fuzją?

Mój głos to prywatna sprawa.

Stwierdził Pan, że mógłby Pan wrócić do HP. Czy otrzymał Pan taką propozycję?

Nie.

Czy mógłby Pan pracować w HP na innym stanowisku niż dyrektor wykonawczy?

Prawdopodobnie nie. Nie mogę sobie tego wyobrazić, choć nie mogę tego wykluczyć.


TOP 200