Pokonać granice firmy

Wszystko w swoim czasie

W pewnym sensie - tak, ale nie w niej zawiera się sens nowej wizji biznesu. Akcent w tym nowym działaniu musi być położony nie na to, aby z własnej firmy pozbyć się zbędnych czy niezbyt dobrze wykonywanych funkcji, lecz na tym, aby nawiązać właściwe więzi z partnerami, aby z nimi zbudować jedną nitkę biznesu.

Jeśli transportem i dystrybucją będzie zajmowała się firma z założenia produkcyjna, to zawsze operacje te po macoszemu będą traktowane w strategii firmy, zawsze więc będzie je ona wykonywać gorzej niż firma wyspecjalizowana w ich obsłudze. Podobnie dzieje się z obsługą informatyczną czy obsługą sfery płacowej. Oczywiście, nasuwa się natychmiast sugestia, by komuś zlecić tę usługę albo oddać w outsourcing. Ale jest jedna subtelna różnica między zwyczajnym outsourcingiem a integracją z partnerem w łańcuchu biznesowym. W outsourcing bowiem można oddawać dziedziny pomocnicze, te, które bezpośrednio nie uczestniczą w tworzeniu wartości dla klienta. Integrować z partnerami natomiast należy obszary kluczowe, np. sferę produkcji kooperanta z własną sferą produkcji bądź sferę sprzedaży w sieci handlowej z systemem magazynowym i transportowym dystrybutorów. Oczywiście, z ogólnego rachunku kosztów wyniknie, kto czym powinien się zajmować, i może się okazać, że to np. firma spedycyjna powinna prowadzić magazyn towarów, a nie ich dystrybutor.

Na czym praktycznie miałby polegać taki łańcuch biznesowy? Na zarządzaniu przez wspólny zespół menedżerów, na stworzeniu gigantycznych struktur organizacyjnych albo odwrotnie, "zadaniowych zespołów wirtualnych" luźno, doraźnie skonfederowanych ze sobą, a może na sporządzaniu wspólnych bilansów? Każdy z tych pomysłów był już testowany w świecie biznesu, żaden się nie sprawdził. Dzisiaj integracja bowiem może polegać tylko na integracji informatycznej, czyli na nałożeniu na istniejące łańcuchy firm tworzących produkt i dostarczających go do klienta, systemu automatycznego informowania zainteresowanych. Informowanie o tym, w której fazie jest aktualnie produkt: czy już został wytworzony, czy jeśli nie, to na jakim etapie tworzenia się znajduje, jeżeli opuścił halę produkcyjną, to gdzie w danej chwili się znajduje, jeśli na półkach sklepowych czy w ofercie jest go niewiele, to ile i w jakim terminie należy go wyprodukować. Zamówienie (surowców i mocy produkcyjnych, produktu, usługi magazynowej czy transportowej) powinno automatycznie być rejestrowane w systemie informatycznym tego, kto powinien je zrealizować. Obieg informacji powinien zatem wyprzedzać obieg produktów. Informacja o nich powinna jak "po sznurku" prowadzić wszystkich uczestników biznesu.

Dzisiaj w tradycyjnej gospodarce jest odwrotnie: system informacyjny najczęściej służy do rejestrowania faktów dokonanych, wydarzeń związanych z cyrkulacją produktów, a nie do wywoływania tych faktów. Automatyczne oddziaływanie systemu na biznes kończy się w granicach przedsiębiorstwa i to pod warunkiem że jest to system zintegrowany, np. MRP II. Najczęściej, ale nie zawsze. Na świecie podjęto już działania zmierzające do integrowania firm jednego łańcucha logistycznego, np. wielkich sieci handlowych i ich dostawców, linii lotniczych, hoteli i wypożyczalni samochodów, a także wielkich producentów i ich dostawców. W Polsce też pojawiają się jaskółki zwiastujące nowe czasy.

Zgodnie z duchem i praktyką branży

Bogusz Kuszak, dyrektor finansowy Findlay Industries Poland w Tomaszowie Mazowieckim

W naszym przedsiębiorstwie elektroniczna wymiana danych między systemami informatycznymi występuje w dwóch obszarach. Po pierwsze, wykorzystujemy home-banking - mamy u siebie końcówki systemów dwóch banków. Po drugie, nasz system informatyczny wspierający zarządzanie produkcją jest zintegrowany z systemami naszych klientów.

Nasze przedsiębiorstwo należy do branży motoryzacyjnej, produkujemy elementy wyposażenia wnętrz samochodów, m.in. dla Saaba i Opla. W tym przemyśle integracja systemów producentów ostatecznych i ich dostawców oraz elektroniczna wymiana danych są standardem. Koncerny motoryzacyjne są tak zorganizowane, ponieważ mają ogromną liczbę poddostawców na całym świecie. Koordynacja ich poczynań musi być tak sprzężona z bieżącą produkcją firmy przodującej, aby przebiegała jak najmniejszym kosztem i z jak najmniejszą liczbą błędów. Automatyzacja wymiany informacji - zamówienia z systemu do systemu - pozwala uniknąć błędów i skraca czas planowania. Daje jeszcze jedną korzyść: niemal do ostatniej chwili umożliwia wprowadzanie modyfikacji do zlecenia produkcyjnego. Standardowo raz w tygodniu nasza firma otrzymuje od klientów plany zakupów (Delivery Schedule) i w takim cyklu planujemy własną produkcję, natomiast de facto klient ma prawo dokonać zmiany w zamówieniu z dwudniowym wyprzedzeniem. Firmy motoryzacyjne są bardzo zdeterminowane wymaganiami klienta i muszą bardzo szybko reagować na sygnały płynące z rynku, dokonując zmian w planach produkcji. Mogą one dotyczyć wielu elementów, np. kolorów, opcji, wyposażenia, zatem i modyfikacji może być sporo. Bez EDI i integracji pomyłki byłyby nagminne.

W chwili zawierania kontraktów z naszymi klientami, producentami samochodów, musieliśmy ustalić przede wszystkim format danych (ODETTE) i termin, w jakim najpóźniej i o ile procent można zmieniać zamówienie. Początkowo mieliśmy wydzielone stanowisko EDI, na którym przychodzące komunikaty były przetwarzane na język zrozumiały dla planisty. Cztery miesiące temu, po wdrożeniu systemu zintegrowanego MFG/PRO, zamówienia automatycznie wpływają do tego systemu i po zatwierdzeniu stanowią bazę dla MRP/ERP.

Kolejny etap integracji elektronicznej, który jest u nas obecnie wdrażany, będzie polegał na wysyłaniu do klientów zawiadomień tzw. ASN-ów (Advance Shipping Note), zawierających szczegóły dotyczące wysyłanych dostaw.

Uważam, że stosowanie EDI ma tylko wtedy sens, gdy u obu partnerów biznesu funkcjonują systemy zintegrowane. Inaczej można wysyłać zamówienia faksem, bo jeśli trzeba je ręcznie przepisywać, to nie ma podstawowych korzyści, dla których wdraża się EDI.


TOP 200