Patentowany problem

Prawa własności intelektualnej, które obejmują patenty, prawo autorskie, znaki towarowe, były kiedyś uważane za ezoteryczną i nieco nudną dziedzinę prawa handlowego. Teraz stały się przedmiotem ogólnoświatowych dyskusji.

Prawa własności intelektualnej, które obejmują patenty, prawo autorskie, znaki towarowe, były kiedyś uważane za ezoteryczną i nieco nudną dziedzinę prawa handlowego. Teraz stały się przedmiotem ogólnoświatowych dyskusji.

Obecnie kwestie związane z własnością intelektualną budzą bardzo silne emocje nie tylko prawników. Pierwotnym celem patentów było wspomożenie innowacji i rozwoju, przez stworzenie zachęty dla inwestorów, aby ujawnili szczegóły swoich wynalazków w zamian za ograniczony monopol na ich eksploatację. Niektórzy twierdzą, że współczesny system prawa własności intelektualnej ma dokładnie odwrotne działanie - opóźnia rozprzestrzenianie się nowych technologii.

Zobacz również:

  • Wiemy kto może zastąpić Tima Cooka jako CEO Apple
  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"

Lawina podań

W miarę jak rosła wartość, którą społeczeństwo przypisywało własności intelektualnej, ta granica stawała się wyraźniejsza, stanowiła również przyczynę coraz większego zamieszania. Na całym świecie biura patentowe są zalewane podaniami. W wielu przypadkach odzwierciedla to niezwykłą kreatywność, która zdarza się w dziedzinach, takich jak Internet, inżynieria genetyczna czy nanotechnologia. Zalew spowodowały również same biura patentowe, które zbyt łatwo przyznawały patenty, zachęcając wiele firm do pośpiesznego zastrzegania licznych, czasem wątpliwych pomysłów, aby stworzyć prawne przeszkody dla konkurentów. Rezultatem była seria zagmatwanych i drogich batalii sądowych oraz rosnące wątpliwości dotyczące efektywności systemów patentowych.

W 1998 r. w USA wprowadzono możliwość patentowania metod biznesowych, zapewniając po raz pierwszy patentowe monopole na nowe sposoby robienia biznesu, z których tak naprawdę spora część wcale nie była nowa. To był błąd. Nie tylko spowodował nową falę podań, ale prawdopodobnie uniemożliwiał dokonywanie biznesowych innowacji, które nigdy w przeszłości nie miały ani nie potrzebowały prawnej protekcji. Biura patentowe powinny wrócić do swoich dawnych zasad. Patent jest gwarantowanym przez rząd czasowym monopolem (w większości krajów patenty przyznawane są na około 20 lat), stworzonym po to, aby nagradzać innowatorów w zamian za upublicznienie sposobu, w jaki pomysł działa, i zachęcenie innych do dalszych innowacji. Testy kwalifikujące dla patentów powinny być proste i sprawdzać, czy pomysł jest użyteczny, nowatorski i nieoczywisty. Większość biur patentowych, zagrzebanych w stosach wielostronicowych podań złożonych przez firmy zatrudniające rzesze prawników, nie stosuje tych zasad.

Europejski system patentowy również jest skomplikowany, z innego punktu widzenia: wielość biur patentowych i języków oznacza, że koszt uzyskania patentu działającego w całej Unii Europejskiej jest zbyt dużym ciężarem dla niewielkich firm czy indywidualnych inwestorów. Europejskie Biuro Patentowe może uznać patent, ale jego właściciel musi złożyć przetłumaczone dokumenty w krajowych biurach patentowych, aby uzyskać pełną protekcję.

Niepotrzebne tajemnice

Zagmatwane kwestie związane z własnością intelektualną uprościłoby upublicznienie podań składanych o przyznanie praw patentowych. W USA informacje te ujawniane są tylko w określonych okolicznościach i po 18 miesiącach. Większa otwartość może zachęcić rywali do przygotowania dowodów na to, że patent nie jest nowością i jest oczywisty. Biura patentowe powinny również zbierać i publikować dane o tym, co dzieje się po przyznaniu patentu - aby wyłowić odsetek patentów wykorzystanych i takich, które odeszły do lamusa. Powinno to pomóc zmierzyć jakość samego systemu patentowego - czy pomaga on w tworzeniu innowacji, czy je hamuje.

Jednak przede wszystkim, biura patentowe powinny znaleźć sposoby, aby bardziej restrykcyjnie stosować standardy i utrudnić uzyskiwanie patentów.

Bogaci i biedni

John Barton, profesor prawa w Stanford University, chciałby, aby zarówno bogate, jak i biedne kraje zaczęły myśleć o prawie własności intelektualnej jako o narzędziu rozwoju i w związku z tym rozważyć, czy rygorystyczne wspieranie praw wynalazcy jest automatycznie dobre dla wszystkich. W 2001 r. przewodniczył on komisji zajmującej się wpływem prawa autorskiego na rozwój ubogich krajów. Z raportu komisji wynikało, że biedne społeczeństwa powinny unikać przyjmowania systemów prawnych dotyczących własności intelektualnej z krajów zamożnych, dopóki systemy te nie zaczną służyć ich potrzebom. Bogate kraje zaś nie powinny postulować o zaostrzenie tych systemów.

Kraje rozwijające się nie mają luksusu samodzielnego tworzenia praw autorskich. Nowi członkowie Światowej Organizacji Handlu (WTO) podpisują automatycznie TRIPS (związane z handlem aspekty praw własności intelektualnej), międzynarodową umowę, która wyznacza podstawowe standardy prawnej protekcji własności intelektualnej. Najbiedniejsze kraje świata mają do 2006 r. dostosować się do wymogów tej umowy. Prawa patentowe są ważne niezależnie od tego, czy produkty zostały zaimportowane czy wyprodukowane lokalnie, powinny obejmować wszystkich posiadaczy patentu - miejscowych i zagranicznych.

Patent na leczenie

W ostatnich latach toczyły się niezliczone debaty na temat wpływu praw własności intelektualnej na dostęp ubogich społeczeństw do drogich leków. Na papierze wiele najsłabiej rozwiniętych państw świata ma przepisy, które uznają prawa patentowe producentów lekarstw. W praktyce nieliczne ich przestrzegają. Firmom farmaceutycznym nie udało się wymusić wprowadzenia reformy prawa autorskiego w RPA. Oznacza to prymat zdrowia publicznego nad prawem patentowym. Ubogie kraje zdaniem ekspertów powinny wprowadzić ochronę patentową na leki nie wcześniej niż w 2016 r.

TRIPS umożliwiają dawanie specjalnych licencji (na wytwarzanie i sprzedawanie leków bez przyzwolenia właściciela patentu) pod określonymi warunkami. Jest to wyjście dla państw takich jak Brazylia, które mają rodzimy przemysł farmaceutyczny potrafiący kopiować zagraniczne leki. Problem nadal stanowią jednak kraje, które nie posiadają własnych wytwórców leków. W tej chwili mogą importować generyczne kopie lekarstw z krajów takich jak Indie, jednak po 2006 r., kiedy prawo się zaostrzy, takich dostawców może zabraknąć.

Patent na naukę

Prawo autorskie, zwłaszcza dotyczące edukacji i badań, jest kolejnym polem bitwy. Kraje, które zaakceptowały TRIPS, przyjęły jednocześnie międzynarodowe prawo autorskie. Mimo że pozwalają one na nieautoryzowane kopiowanie dla "uczciwego wykorzystania", czyli prywatnego użytku dla edukacji czy badań, komisja obawia się, że te wyjątki są zbyt ograniczone i prawo może hamować dostęp do książek, czasopism i innych materiałów edukacyjnych w ubogich krajach.

Komisja obawia się jeszcze bardziej o Internet, który ma duży potencjał rozszerzania dostępu do edukacji w ubogich krajach, w którym jednak bardzo łatwo jest złamać prawa autorskie. Kraje rozwijające się powinny pozwolić użytkownikom na pokonanie barier technicznych i uzyskanie dostępu do wiedzy.

Patent plemienny

Kolejny konflikt między bogatymi i biednymi, związany z własnością intelektualną, dotyczy "tradycyjnej wiedzy", czyli na przykład składu starych lekarstw ziołowych, które stały się częścią drogich zachodnich medykamentów, bez wiedzy i bez wynagradzania ludzi, którzy używali ich od pokoleń. Często biura przyznające patenty po prostu nie wiedzą, że mieszanka roślin, którą usiłuje opatentować przedsiębiorczy biznesmen, była od wieków używana przez wspólnoty plemienne w drugiej połowie świata. Ubogie kraje powinny tworzyć katalogi czy bazy danych dotyczące takiej tradycyjnej wiedzy (robią tak Indie) i katalogi te powinny być brane pod uwagę przy wydawaniu patentów firmom komercyjnym.

Tradycyjnej wiedzy potrzebne są nowe systemy ochrony praw autorskich. Wspólne posiadanie, nieznana data powstania czy niezapisana forma nie pasują do zachodnich wymogów systemów ochrony dóbr intelektualnych. Ktoś, kto chciałby tę wiedzę skomercjalizować, powinien uzyskać zgodę jej użytkowników. Wszystkie transakcje powinny być akceptowane przez plemienne władze.

Jednak nawet uzbrojone w tego typu broń ubogie kraje będą miały trudności z wprowadzeniem takich przepisów. Zachodnie biura patentowe dysponują nowoczesnymi rozwiązaniami informatycznymi i wyszkolonymi pracownikami, a ubogich krajów na to nie stać. Według Banku Światowego, stworzenie systemu ochrony dóbr intelektualnych to koszt na poziomie 1,5 mln USD, do tego dochodzą jeszcze koszty bieżące.

Inwestorzy w biednych krajach odkrywają, że stosowanie systemów patentowych z bogatych krajów jest tam trudne. Zabezpieczenie patentu z amerykańskiego biura patentowego kosztuje co najmniej 4 tysiące USD. Obrona w sądzie może kosztować miliony. W interesie bogatych krajów leży nie tylko uelastycznienie swoich systemów patentowych na rzecz wspomożenia rozwoju ubogiej części świata, ale również pomoc krajom rozwijającym się w uruchomieniu ich własnych systemów ochrony dóbr intelektualnych, takich, z których mogłyby korzystać. Rozwiązanie tego problemu będzie z pewnością godne opatentowania.

Opracowano na podstawie: Stanford University, World Trade Organization, The Economist, Komisji Europejskiej, Banku Światowego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200