OPINIA: Potrzebna legalizacja Prezesa

Zwycięzcą kolejnej potyczki pomiędzy Telekomunikacją Polską, a Prezes UKE okazał się operator. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uchylił jedną z kilkunastu decyzji o nałożeniu kary na TP. Tym razem stawką było aż 100 mln zł, a spór dotyczył jednej z najbardziej kontrowersyjnych decyzji regulacyjnych, dotyczącej rozdzielenia opłaty abonamentu za usługi telefoniczne i dostępu do Internetu za pośrednictwem usługi Neostrada. Było jasne, że uzasadnienie zaskarżonej decyzji nie mieści się w logice unijnego systemu regulacyjnego dla sieci i usług łączności elektronicznej, ale można było się spodziewać, że sprawa będzie ciągnąć się miesiącami, aż po europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Polskie sądy do niedawna niechętnie wnikały w kwestie interpretacji prawa unijnego. Tym razem znaleziono jednak uzasadnienie w polskim Prawie telekomunikacyjnym, stwierdzając, że przywoływany w decyzji Prezes UKE przepis dotyczy tylko usługi telefonicznej, czyli nie może obejmować Neostrady. W takiej sytuacji, zakładając, że sądy kolejnych instancji podzielą stanowisko zawarte w orzeczeniu z 21 maja br., TP mogłaby wystąpić o odszkodowanie, ale jest to chyba tylko teoretyczna możliwość, bo operator musiałaby dowieść strat poniesionych z tego powodu, czyli poddać publicznej ocenie rzeczywiste koszty świadczenia usług.

Znacznie dalej idące, dzisiaj trudne do przewidzenia skutki, ma inna część wyroku, w której sąd, w ustnym uzasadnieniu, przychylił się do interpretacji TP, kwestionując prawidłowość powołania Prezes UKE. Sąd uznał, że decyzja jest nieważna, ponieważ wydana została przez osobę niewłaściwie powołaną na funkcję Prezesa UKE.

Ta sprawa budzi niesmak, ponieważ pokazuje, że TP w obronie dominującej pozycji jest gotowa iść na całość. Co więcej, TP zaserwowała taki pogląd Annie Streżyńskiej na samym początku jej kadencji i podtrzymuje go w skargach sądowych, dotyczących różnych decyzji Prezes UKE. Trudno się w tej sytuacji spodziewać przychylnego nastawienia w działaniach regulacyjnych.

Należałoby wyjaśnić, że Premier Kazimierz Marcinkiewicz, decydując się na ryzykowaną interpretację upoważnienia ustawowego do powołania Prezesa UKE, chciał uniknąć podporządkowaniu się merytorycznie absurdalnej konstrukcji, w której kandydatów na nadzorowanego przez rząd prezesa urzędu regulującego rynkiem telekomunikacyjnym wybiera Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Uprzejmie mówiąc, wiedza Rady o rynku telekomunikacyjnym jest dość ograniczona. Rewolucyjna koncepcja wykorzystania zasobów intelektualnych i organizacyjnych Krajowej Rady była rezultatem pośpiechu przy trwających zaledwie tydzień prac sejmowych nad prawem o radiofonii i telewizji w grudniu 2005 r. Gdyby Prezesa UKE wybrano w ten sposób, można było próbować podważyć legalność podstawy prawnej w Trybunale Konstytucyjnym.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200