Nie wiadomo czy stabilnie, ale na pewno trudniej

Czy wzrosną wydatki na informatykę?

W gabinetach rządowych i na giełdach ignoruje się fakt, że gospodarka składa się z przedsiębiorstw, a nie z pieniędzy. Niektórzy komentatorzy zagraniczni również uważają, że mocny pieniądz i malejąca inflacja to "solidne podstawy makroekonomiczne" Rzeczywiście, w krótkookresowej perspektywie tylko kondycja pieniądza jest barometrem kondycji gospodarki. Tylko w dłuższej, strategicznej perspektywie widać, że to jednak przedsiębiorstwa są miejscem tworzenia wartości rynkowych. Dłuższa perspektywa zmusza do myślenia o konkurencyjności, a nie tylko o doraźnych profitach. Ale tej dłuższej perspektywy brakuje.

Nie wiadomo czy stabilnie, ale na pewno trudniej

Wskaźnik rentowności obrotu brutto

Polityka nastawiona na krótkookresowe efekty paradoksalnie może się okazać korzystna dla przemysłu informatycznego w br. Jeśli upadek przedsiębiorstw sfery wytwarzania będzie powolny i nie spowoduje nagłego załamania gospodarki, jedyną jej mocną stroną będzie mocny pieniądz. Ale akurat w dziedzinie liczenia pieniędzy dokonuje się dziś w Polsce wielkich inwestycji informatycznych: w bankach, instytucjach ubezpieczeniowych, reformowanych urzędach administracji terenowej. Do tego dochodzi reforma ubezpieczeń społecznych i rozpoczęta już prywatyzacja wielkich organizacji gospodarczych.

Zatem w scenariuszu "pełzającej" recesji w tym roku przemysł informatyczny powinien co najmniej utrzymać tempo wzrostu. Dopiero w 2000 r. zła sytuacja gospodarcza może spowodować bardzo ostre załamanie koniunktury w tym przemyśle. Ponadto, jak to zwykle bywa w okresie przedkryzysowym, erozji ulegają normy etyczne, a w gospodarce szybko narastają zjawiska prywaty i korupcji. Jest to jeden z powodów obniżania zyskowności przedsiębiorstw (np. przed prywatyzacją). Sektor informatyczny często realizuje duże zamówienia publiczne, jego reputacja może być więc wystawiona na wyjątkowo ciężką próbę.

Drugi, mniej prawdopodobny scenariusz, jest odwrotny. Jeśli dojdzie do gwałtownego załamania gospodarki, prawdopodobnie w połowie roku, wówczas przemysł informatyczny podzieli losy całej sfery wytwarzania, ponieważ instytucje finansowe nie będą tymi, którym przyszłaby ochota inwestować. Jednak potencjał przedsiębiorstw, nowe umiejętności działania w warunkach gospodarki rynkowej i przewidywane ożywienie na rynkach zachodnioeuropejskich pozwalają przypuszczać, że jeśli dojdzie do kryzysu, będzie on bardzo ostry, ale krótkotrwały. Im ostrzejszy, tym bardziej oczyszczający ze wspomnianych zachowań nieetycznych. Gospodarka, podobnie jak inne sfery życia zbiorowego, zostanie zmuszona co najmniej na kilka lat do ponownego respektowania kryteriów kompetencji i praworządności. Począwszy od roku 2000, można będzie obserwować wzrost gospodarczy wynoszący ponad 5,5% rocznie i wzrost popytu na inwestycje informatyczne.

W warunkach spokojnego rozwoju gospodarczego przemysł informatyczny w naszym kraju powinien rozwijać się na poziomie 60-65% rocznie przez kilka kolejnych lat, biorąc pod uwagę jego spory potencjał, ciągle jeszcze niewielką skalę i obiektywnie ogromne potrzeby rynku. Wiadomo z naszej polskiej praktyki, że takie tempo nie jest zbyt wielkim wyzwaniem dla przemysłu, który musi uwolnić proste rezerwy, pokonując bariery wzrostu tkwiące w tradycjonalizmie zarządzania, nikłych umiejętnościach prowadzenia biznesu i układach społecznych silnie ograniczających innowacyjność.


TOP 200