Masz wiadomość...

Inne przedsiębiorstwa uciekają się do filtrowania korespondencji w miejscu styku z Internetem. Narzędzia, np. Symantec for Gateway, pozwalają na niemal całkowite odcięcie od niechcianej korespondencji. Filtrują e-maile według ustalonych wcześniej kryteriów, adresów, nazw i domen. Rozwiązania te współpracują też z serwisami RBLS (Realtime Block Lists), czyli tzw. czarnymi listami serwerów, z których przychodzi najwięcej spamu. Umożliwiają też codzienną aktualizację filtrów, dostarczanych przez producentów. Coraz częściej korzystają również z oprogramowania do analizy treści. Skanują nagłówki i zawartość, planują dalsze postępowanie na podstawie przygotowanych wcześniej scenariuszy. W zależności od tego, jak bardzo szkodliwa jest przesyłka, system już na bramce do Internetu uniemożliwia przesłanie przychodzącej korespondencji - pozwala to na oszczędności na infrastrukturze sieciowej potrzebnej chociażby do archiwizacji - lub poddaje ją kwarantannie.

Filtrowanie na styku Internetu z siecią lokalną daje gwarancję bezpieczeństwa. Jednak wiąże się z ryzykiem odrzucenia pożądanej korespondencji, np. różnego rodzaju newsletterów. Nawet najbardziej zaawansowane narzędzia analizy heurystycznej nie gwarantują bezbłędnego rozpoznawania wartościowych przesyłek. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że im bardziej czuły jest taki heurystyczny mechanizm, tym więcej fałszywych alarmów generuje. W praktyce oznacza to odrzucanie większej liczby legalnych przesyłek. Najczęściej słabym ogniwem okazują się tzw. czarne listy, na które często trafiają serwery, rozsyłające spam jako pośrednik lub uznane za spamerskie na skutek interwencji nadmiernie przewrażliwionych internautów. Dostać się na taką listę jest bardzo łatwo, gorzej się z niej "wypisać".

Z punktu widzenia niektórych instytucji, np. Sejmu RP, automatyczne zabezpieczenia tego typu są nie do zaakceptowania. "Jedno, z czym mamy do czynienia, to klasyczny spam. Drugą grupę korespondencji stanowią e-maile z różnymi propozycjami oraz prośbami poparcia dla akcji. Przed tym pierwszym bronimy się, nakładając filtry. Robimy to jednak bardzo ostrożnie, tak aby nie odrzucały one żadnej korespondencji, która może zawierać propozycje merytoryczne. Trudno sobie wyobrazić konflikt, jaki by wybuchł po niedostarczeniu choć jednej takiej przesyłki do posłów. Segregacji tego typu korespondencji dokonujemy z pomocą pracowników Biura Listów" - wyjaśnia Zbigniew Jabłoński, dyrektor działu informatyki w Sejmie RP.

Niektóre przedsiębiorstwa decydują się na zainstalowanie specjalistycznego oprogramowania, takiego jak SpamKiller (McAfee) czy iHateSpam (Sunbelt Software) na serwerach pocztowych.

Rozwiązania tego typu są bardziej elastyczne. Dają użytkownikom większą swobodę w kwalifikowaniu, które listy są spamem. Umożliwiają niemal samodzielne kształtowanie polityki bezpieczeństwa dla poszczególnych grup lub nawet pojedynczych użytkowników. Zaangażowanie wszystkich użytkowników poczty w walkę ze spamem pozwala na ciągłe udoskonalanie filtrów i korygowanie na bieżąco zabezpieczeń antyspamowych. Wiele z tych rozwiązań, np. iHateSpam, posiada wbudowane mechanizmy umożliwiające użytkownikowi doskonalenie metod walki z niechcianą korespondencją.

Jednak zbytnie poleganie na użytkownikach, którzy często nie dostrzegają potrzeby uaktualniania danych o usuniętym spamie, powoduje, że filtry stają się coraz mniej dokładne i przestają pełnić swoje funkcje. Dlatego też bardzo ważna w tego typu rozwiązaniach jest łatwość obsługi programu, rejestracji i kategoryzacji usuniętego spamu. Jednak zbyt rygorystyczne kasowanie e-maili zwiększa ryzyko usunięcia istotnej wiadomości. Zdaniem fachowców z Osterman Research, firmy badającej m.in. problem spamu, "średnią", wokół której powinien oscylować system, jest 85% wyłapanej korespondencji. Wraz z przekroczeniem tej granicy gwałtownie wzrasta ryzyko zatrzymania pożądanych e-maili.

Sam zwiększ wydajność...

W niektórych przypadkach problem stanowi także wydajność takich rozwiązań oraz ich skalowalności. Największe portale, takie jak Onet.pl, i dostawcy Internetu korzystają z aplikacji stworzonych samodzielnie. Pod koniec maja br. tego typu narzędzie wbudowane w serwer poczty elektronicznej wdrożyła szczecińska spółka Home.pl. "Większość rozwiązań dostępnych na rynku albo opiera się na dość zawodnych listach, albo stanowi pakiety tworzone na zasadzie łączenia kilku filtrów i mechanizmów, co sprawia, że nie są dość wydajne, zwłaszcza z punktu widzenia dużych użytkowników systemów unixowych" - mówi Stefan Jurczyk, dyrektor techniczny Home.pl. System napisany przez pracowników tego serwisu w języku C rozbija wiadomość na części i dekoduje załączniki. Analizuje nagłówki i treść e-maili oraz treści w HTML. Potem wg kilkuset zdefiniowanych reguł, uwzględniających zarówno kraj nadawcy, jak i np. najczęściej stosowane frazy, ocenia korespondencję. System jest wydajny i mimo ogromnej popularności - tylko w pierwszych tygodniach mechanizm ten aktywowało ponad 40 tys. użytkowników kont - spowodował zaledwie kilkuprocentowy wzrost obciążenia serwera.

Onet.pl, oprócz specjalizowanego oprogramowania, które jest stale rozwijane, ma zespół specjalistów, reagujących na skargi użytkowników, których zadaniem jest błyskawiczne zablokowanie dużych akcji spamerskich.


TOP 200