Ludzie na styku technologii i ekonomii

Jedną z zalet wymienianą przez nich jest odpowiedzialność, wiążąca się z pełnioną funkcją. Bardzo ważne w wykonywanej pracy są również pojawiające się nowe wyzwania, spowodowane rosnącą konkurencją na rynku instytucji finansowych. "Musimy sprostać standardom narzucanym przez konkurencję z Zachodu. Projektowane i tworzone przy naszym współudziale aplikacje muszą być na wysokim poziomie, ponieważ ich użytkownicy są coraz bardziej zróżnicowani i wymagający" - mówi Roman Stiller. Poważnym wyzwaniem są projekty związane z wprowadzaniem nowych produktów, a także zagadnienie, związane z hurtowniami danych czy nowymi usługami, takimi jak home banking lub świadczenie usług przez Internet. Problem stanowią również zagadnienia związane z bezpieczeństwem bankowych sieci informatycznych. "Nad tą problematyką trzeba pracować praktycznie bez przerwy" - mówi Tomasz Łapko, dyrektor Pomorskiego Banku Kredytowego w Szczecinie, należącego do grupy Pekao SA, wcześniej odpowiedzialny za departament informatyki w tej instytucji.

Istotnym powodem, dla którego dyrektorzy departamentów informatyki niechętnie zmieniają pracę, jest świadomość spoczywającej na nich odpowiedzialności. Brali udział w przygotowywaniu strategii rozwoju banku, mają plany dotyczące dalszego rozwoju swoich departamentów. Wszystko to - ich zdaniem - zobowiązuje do lojalności.

Wybrałem drogę kariery

Zdaniem wszystkich dyrektorów departamentów, na rynku istnieje duże zapotrzebowanie na informatyków znających ekonomię i bankowość. "Bardzo trudno o fachowców działających «na styku» informatyki i finansów, którzy znaliby poszczególne linie produktów prowadzonych przez bank i potrafili dokładnie przekazać swoje wymagania firmom, tworzącym aplikacje dla banków - mówi Bogdan Kowalczyk. - Dlatego banki tak pilnie strzegą specjalistów, którzy poznali ich strukturę informatyczną".

Największe szanse na pracę w bankowych departamentach informatyki mają ludzie młodzi, łatwo przystosowujący się do nowych wyzwań. W dziedzinie informatyki bankowej nie kształci na razie żaden wydział politechniczny ani uniwersytecki, dlatego szansę na pracę mają zarówno absolwenci ekonomii i zarządzania, jak i ludzie kończący szkoły techniczne. "Wiele z zatrudnionych u nas osób zna się na informatyce, choć nie ma dyplomu ukończenia tego kierunku. Zajmują się chociażby administracją aplikacji, dostosowują wymagania końcowych użytkowników do możliwości oferowanych narzędzi" - mówi Grzegorz Fitta, członek zarządu ds. informatyki w Banku Przemysłowo-Handlowym w Krakowie.

Nawet ukończenie informatyki nie musi wcale warunkować dalszego przebiegu kariery zawodowej. "Informatycy mają często bardzo duże doświadczenie w organizacji pracy zespołów ludzkich. Niektórzy zostają nawet kierownikami oddziałów regionalnych w bankach" - mówi Roman Stiller. Tak właśnie stało się w przypadku Tomasza Łapko z Pomorskiego Banku Kredytowego w Szczecinie, który po kilku latach pracy na stanowisku dyrektora departamentu informatyki został dyrektorem Pomorskiego Banku Kredytowego, należącego do grupy Pekao SA. Awans ten nie oderwał go jednak od zagadnień związanych z informatyką. "Moje stanowisko pozwala na kierowanie tymi sprawami z wyższego szczebla, przy uwzględnieniu uwarunkowań związanych z istnieniem innych działów banku" - mówi Tomasz Łapko.

Istnieje wiele możliwości na zrobienie kariery w bankowych działach informatyki. Wciąż trwa rozwój tego segmentu rynku. Zapotrzebowanie na informatyków jest szczególnie wysokie w bankach wchodzących na giełdę, gdzie wymagane jest dostosowanie się do wymogów, dyktowanych przez firmy przeprowadzające audyt. Zdaniem dyrektorów departamentów, nawet konkurencja ze strony zachodnich banków nie zaszkodzi działom informatyki. "Zachodnie koncerny finansowe, przejmujące banki, nie zdecydują się na zaprzepaszczenie pracy polskich informatyków, chyba że wszystkie dotychczasowe inwestycje są chybione" - mówi Grzegorz Fitta z BPH.


TOP 200