Książki, listy i bity

Cywilizacyjne wyzwanie

Przykładem udanej współpracy może być Centrum Komunikacji Społecznej w filii Miejskiej Biblioteki Publicznej (MBP) w Tarnobrzegu na osiedlu Wielowieś. Zatrudnieni w niej bibliotekarze nie zajmują się jednak świadczeniem usług pocztowych. Do ich zadań należy obsługa stanowisk komputerowych. Sprzęt został zakupiony przez Pocztę Polską. Ona też opłaca łącze internetowe i zajmuje się obsługą techniczną. Mieszczący się w tym samym budynku punkt pocztowy ma osobnego pracownika.

"Współpraca z Pocztą nie może naruszać integralności biblioteki. Inaczej nie zgodzilibyśmy się na udział w projekcie" - mówi Stanisława Mazur, dyrektor tarnobrzeskiej MBP. Bibliotekarze w Wielowsi mają dostęp do Internetu za darmo, czytelnicy płacą 2 zł za godzinę. Organizowane są także kursy korzystania z Internetu dla dzieci i dorosłych. Ze stanowisk komputerowych chętnie korzystają dzieci, studenci i dorośli. Z takiego rozwiązania są zadowoleni zarówno bibliotekarze, jak i mieszkańcy.

W myśl obowiązujących regulacji prawnych poczta (nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach europejskich) musi podejmować próby łączenia przypisanej jej misji (operatora usług powszechnych) z wymogami rynku.

"Tworzenie centrów komunikacji społecznej nie jest dla nas jedynie sposobem na ratowanie placówek pocztowych na wsiach. Gdyby chodziło tylko o to, to mielibyśmy inne sposoby, np. przenoszenie agencji do sklepów spożywczych, umieszczanie ich na stacjach kolejowych czy w remizach strażackich" - deklaruje Dariusz Sobkowicz. "Cywilizacyjnie bliżej nam jednak do biblioteki niż do sklepu z produktami codziennego użytku. To lepiej wpływa na nasz wizerunek, a społeczności lokalnej daje możliwość dostępu do Internetu" - dodaje.

Znaczki przez Internet

Brytyjska Poczta Królewska rozpoczęła sprzedaż "cyfrowych znaczków". Nowa usługa jest skierowana do firm oraz osób pracujących w domu. W Internecie udostępniany jest bezpłatny program SmartStamp, za pomocą którego można zaprojektować własne znaczki i wydrukować je na kopertach. Aplikację można zintegrować z programem do obsługi poczty elektronicznej. Następnie należy wykupić - również przez Internet - odpowiedni abonament (kosztuje 5 funtów miesięcznie lub 50 funtów rocznie). W chwili wydruku znaczka komputer abonenta wysyła informację do serwera Royal Mail i z bankowego konta użytkownika zostaje potrącona odpowiednia kwota. Rozwiązanie to ma zapewniać wygodę użytkownikom, a przy okazji może również odciążyć urzędy pocztowe. SmartStamp obsługuje wszystkie typy przesyłek. Dla firm jest to dodatkowa szansa tworzenia atrakcyjnych własnych znaczków zawierających logo, slogany reklamowe itp.

Najpierw informacje, potem komputery

Dla Computerworld komentuje, Aleksander Radwański, redaktor naczelny elektronicznego magazynu EBIB - Elektroniczna BIBlioteka

Bibliotekarzom powinno zależeć, by biblioteka była postrzegana jako lokalne centrum informacji i kultury. Tak jest na całym świecie. W bibliotekach niemieckich np. całe ściany są przeznaczone na ogłoszenia mieszkańców. Ludzie szukają w ten sposób opieki do dziecka, próbują sprzedać samochód itp. Tak samo może być przecież w bibliotekach w Polsce.

Jeżeli są możliwości, jeżeli są odpowiednie ku temu warunki - można wprowadzać dodatkowe usługi. Dlatego też warto popierać inicjatywy typu Centra Komunikacji Społecznej, jeżeli mają one służyć wspieraniu misji bibliotek, a nie ich niszczeniu. Pamiętać jednak należy, że z punktu widzenia systemu bibliotecznego są to rozwiązania połowiczne. Biblioteki od lat są niedoinwestowane, więc często decydują się na udział w takich projektach tylko dlatego że nie mają innej możliwości zdobycia komputera czy podłączenia do Internetu.

Każdemu obywatelowi trzeba zapewnić dostęp do informacji. Jak to zrobić, jeżeli nie przez osoby mające w tym doświadczenie? Tutaj właśnie mogą się przydać bibliotekarze. Wydaje się, że w dokumentach programowych typu "ePolska" czy "Siećpospolita" jest to właściwie ujęte i dobrze uzasadnione. Praktyka daleko jednak odbiega od politycznych deklaracji. Firmy informatyczne chcą zarobić na sprzedaży sprzętu komputerowego i oprogramowania, więc cały wysiłek idzie w kierunku upchnięcia jak największej ilości komputerów w bibliotekach. Znacznie mniejszą wagę przykłada się do spraw merytorycznych - by stworzyć dobrą, funkcjonalną sieć informacyjną z kanałem zwrotnym, by obywatel nie tylko otrzymywał informacje, ale mógł też wyrazić własną opinię czy stanowisko.

Wyposażenie techniczne jest bardzo ważne i potrzebne, ale ważniejsza jest funkcjonalność. W pojawiających się ostatnio różnego rodzaju projektach dotyczących bibliotek ta hierarchia jest odwrócona. Najważniejsze jest, ile komputerów trzeba dostarczyć, ale już nieważne, w jaki sposób one będą funkcjonować. Biblioteki traktowane są w tej chwili często jako atrakcyjny, potencjalny rynek zbytu, a nie zintegrowany system informacyjny w rękach społeczeństwa.

Bibliotekom potrzebne jest wsparcie ze strony państwa. Mamy dużo pięknych słów i obietnic, ale zazwyczaj kończy się na dostawach sprzętu. Dokładnie tak jak w programie Ikonka. Przecież problem bibliotek gminnych nie polega na braku komputerów, lecz złym stanie infrastruktury telekomunikacyjnej. Lepiej, gdyby to gminy mogły kupować komputery, a państwo zajęło się wspieraniem rozwoju infrastruktury, której w wielu miejscach naszego kraju po prostu jeszcze nie ma.

Tak jak państwo kiedyś wspierało rozwój miejskich sieci akademickich (tzw. MAN-ów), tak teraz mogłoby wspomóc budowę połączeń między miastami i gminami w poszczególnych regionach.


TOP 200