Kryzys można powstrzymać

Od polityki gospodarczej ośrodków władzy i od świadomości ekonomicznej społeczeństwa zależy, w jakim stopniu uda nam się powstrzymać kryzysową falę, która właśnie do nas dotarła.

Słabnie eksport i produkcja, rośnie bezrobocie. Najboleśniej spowolnienie odczuwają branże, w których duży udział ma produkcja eksportowa, a także budownictwo. Spadek zamówień powoduje, że niektóre firmy już zaczęły redukować zatrudnienie. Tylko w grudniu pracę straciło 76 tys. osób. W najbliższym czasie przedsiębiorstwa zwolnią grupowo około 20 tys. pracowników, i na tym zapewne się nie skończy. Skala redukcji będzie zależała od polityki zatrudnienia. Zamiast zwalniać ludzi, można na przykład skracać czas pracy, zamrozić, a nawet okresowo obniżyć płace. Problem w tym, że związki zawodowe nie chcą dziś o tym słyszeć. Związkowcy zaprezentowali własny plan ratunkowy, absurdalny z punktu widzenia praw ekonomii. Żądają wzrostu wynagrodzeń, podwyższenia płacy minimalnej i obniżki podatku VAT na produkty żywnościowe. To miałoby stymulować popyt konsumpcyjny, który jest jedną z lokomotyw gospodarki. Pytanie tylko, skąd firmy miałyby wziąć pieniądze na podwyżki, skoro mają coraz mniej zamówień i coraz mniej zarabiają?

To zresztą nie jedyny problem, z jakim muszą się zmierzyć firmy. Z danych NBP wynika, że w grudniu banki zaczęły ograniczać finansowanie przedsiębiorstw. Tłumaczą to brakiem pieniędzy na akcję kredytową, co nie jest w pełni przekonujące. Wprawdzie płynność finansowa sektora w ostatnim okresie zmalała, w końcu ubiegłego roku wartość kredytów była wyższa niż depozytów, ale dopływ świeżego pieniądza do banków nie ustał. W grudniu na lokatach bankowych umieszczono aż 17 mld zł. Ze swojej strony NBP zapowiedział przedterminowy wykup obligacji od banków komercyjnych, co może uwolnić nawet 9 mld zł. Zamiast czekać do 2013 r., banki już teraz mogą zamienić te papiery na gotówkę.

Tezy o dramatycznym braku pieniędzy w sektorze nie potwierdzają także dane dotyczące akcji kredytowej dla gospodarstw domowych. W grudniu zadłużenie firm w bankach spadło, ale zadłużenie klientów indywidualnych wzrosło. To oznacza, że banki mają pieniądze na akcję kredytową, tyle tylko, że niekoniecznie preferują tych klientów, którzy tworzą miejsca pracy. Banki stawiają wobec władz kolejne postulaty, które mają zwiększyć ich płynność finansową. Żądają obniżenia rezerwy obowiązkowej, jaką muszą trzymać na kontach w NBP, z 3,5% do 2%. To zwolniłoby kolejne 10 mld zł. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że te pieniądze pójdą tam, gdzie są teraz najbardziej potrzebne, na finansowanie działalności firm. Wydaje się więc, że wszelkie ułatwienia dla banków powinny być powiązane z nałożeniem nań obowiązku zwiększenia akcji kredytowej dla słabnącej gospodarki. Tak zresztą dzieje w wielu krajach, których władze zdecydowały się wesprzeć sektor finansowy. Gdy nasze władze będą liczyć wyłącznie na dobrą wolę banków, mogą się przeliczyć.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200