Koniec outsourcingu IT. Czas na partnerów technologicznych

Rozmowa z Michałem Marciniakiem, Head of Delivery, i Marcinem Stanisławskim, Head of Sales, Scalo.

Michał Marciniak, Head of Delivery i Marcin Stanisławski, Head of Sales, Scalo

Jak dziś wygląda rynek outsourcingu IT?

Michał Marciniak: W ciągu ostatnich lat zaszły na nim znaczące zmiany. Przed pandemią był to rynek pracodawcy, teraz stał się rynkiem pracownika. Obecnie zapotrzebowanie na specjalistów jest gigantyczne, o czym świadczy m.in. ogromna liczba otwartych procesów rekrutacyjnych. Pandemia przyspieszyła wdrażanie e-usług.

Marcin Stanisławski: Klienci też się zmieniają, chcą nadążyć za dynamiką rynku IT. To dotyczy również nas samych, ponieważ przestajemy być dostawcą, a stajemy się partnerem, który dysponuje wiedzą technologiczną i dostępem do ekspertów domenowych. Relacja z klientem staje się bardziej partnerska, doradcza i konsultingowa. Odchodzimy od reaktywnego modelu i stawiamy na edukację klienta, żeby móc mu zaproponować lepsze dla niego rozwiązanie. Nierzadko inne niż to, z którym sam zgłosił się do nas.

Co sprawia, że możemy mówić o rynku pracownika?

Michał Marciniak: Przez pandemię klienci otworzyli się na pracę zdalną, co przełożyło się na większą dostępność projektów, także zagranicznych, dla specjalistów. Pracownicy nie zwracają uwagi tylko na stawki, ale też na atrakcyjność samego projektu i wykorzystywane w nim technologie. W czasie pandemii na polski rynek weszły dynamicznie zagraniczne firmy w poszukiwaniu specjalistów, a jak wiemy, oprócz wysokich kwalifikacji polscy deweloperzy bardzo dobrze posługują się językiem angielskim, więc mogą pracować dla firm z całego globu.

Marcin Stanisławski: W Scalo odczuwamy też ten trend, polscy programiści stali się towarem eksportowym. Ale zmienia się też rynek krajowy. Przed pandemią realizowaliśmy głównie projekty dla klientów z branży finansowej i bankowej, a w minionym roku pozyskaliśmy 25 nowych klientów z innych branż, takich jak: gaming, blockchain czy e-commerce.

Michał Marciniak: Nasi nowi klienci wiedzą, że w Scalo są kompetentni pracownicy backoffice’owi, dzięki którym jesteśmy skuteczni. Możemy świadczyć usługi konsultingowe, a klienci znajdują w nas partnerów technologiczno-biznesowych. Banki były i są gigantycznymi graczami, wiedziały, że same sobie nie poradzą w alokacji specjalistów, dlatego musiały sięgnąć po dostawców usług IT. Teraz na nasze usługi otwierają się inne branże.

Sposobem na zachęcenie programisty do pracy w Scalo jest udział w zagranicznych projektach dla niestandardowych branż?

Michał Marciniak: Tak. Takie projekty zachęcają. Programiści też chcą się rozwijać czy zmienić branżę. Dlatego jeśli decydują się na taki krok, nie pójdą do innej firmy, która ma w portfolio tylko bankowość i finanse. Dzięki temu, że obsługujemy różne branże, mamy możliwość zatrzymania specjalisty. Oferujemy szkolenia rozwojowe i różnego typu benefity, które wychodzą poza rynkowe standardy. Mamy też rozwinięty backoffice i każdy specjalista u nas ma przypisa-nego opiekuna, który wspiera jego karierę.

Marcin Stanisławski: Niedobór na rynku nie dotyczy tylko personelu technicznego, ale także kadry menedżerskiej backoffice’owej. Zaczyna brakować osób z doświadczeniem w rekrutacji IT, zarzadzaniu projektami oraz zespołami na średnim i wyższym stopniu.

Na czym polega specyfika waszego podejścia do pracownika?

Marcin Stanisławski: Od 15 lat jesteśmy na rynku i w 100% jesteśmy polską firmą. Na rynku widać dużą rotację kadry zarządzającej i specjalistycznej, w Scalo zaś duża część osób związana jest z firmą od dekady, albo nawet od początku jej istnienia. Średni czas pracy specjalisty przy projekcie to obecnie ok. 12 miesięcy, u nas wynosi przynajmniej 18 miesięcy. Jest to stabilna organizacja, która stawia na rozwój pracownika i pozwala zapewnić ciągłość biznesową. To ważne dla klienta, bo przez większość współpracy kontaktuje się z tą samą osobą i razem uczą się działać.

Staramy się zintegrować z klientem. Nie dostarczamy tylko specjalistów, ale też szereg usług wspierających, m.in. consulting czy zarządzanie projektami. A że pracujemy przez lata z danym klientem, świetnie znamy jego wyzwania i potrafimy lepiej go wspierać.

Michał Marciniak: Zatrudniamy osoby z dużym doświadczeniem w biznesie. Nasza rekrutacja ma charakter techniczny, żeby już na wstępnym etapie weryfikować. To unikatowe podejście, bo szybciej możemy reagować na potrzeby klienta. Mamy doświadczenie techniczne i projektowe, dzięki temu pracujemy nie tylko w podstawnych modelach staff augmentation, ale także bardziej zaawansowanych, biorąc odpowiedzialność za zarzadzanie zespołami lub prowadząc kompleksowe projekty software’owe. Zaczynając współpracę, chcemy się poznać i w ramach uczenia siebie nawzajem przechodzimy do zaawansowanych modeli. W efekcie możemy rozwijać interdyscyplinarne zespoły złożone z naszych ludzi i pracowników klienta. Jesteśmy w stanie dostarczyć zespół do zespołów klienta, żeby zrealizować określone zadanie. Możemy też w pełni odpowiadać za wdrożenie, utrzymanie i rozwój oprogramowania, czyli realizować całe projekty. Dostosowujemy się do potrzeb naszych partnerów biznesowych.

Marcin Stanisławski: Zaufanie budujemy także w ten sposób, że czasem odmawiamy pewnych realizacji, np. kiedy nie jesteśmy w stanie ich wykonać lub gdy widzimy zagrożenia, a klient nie chce wdrożyć rekomendowanej technologii. Stawiamy na długofalowe relacje.

Jakie znaczenie ma wasz rebranding?

Marcin Stanisławski: Rebranding to nie tylko zmiana nazwy czy logotypu, to przede wszystkim zmiana podejścia. Otworzenie się na nowe projekty i nowe podejście klienta, z naciskiem na rozwijanie opartej na szczerości partnerskiej relacji z klientem. To nowoczesne podejście do dynamicznie zmieniającego się rynku IT. Już kilka lat temu zaczęły się duże zmiany w firmie, która chciała dostarczać usługi wyższej jakości i bardziej zintegrowane. Zaczął się proces rozwoju struktur, powstało Delivery, Center of Excellence, obszary zarzadzania projektami, rozwinęła się struktura backoffice’owa. Rebranding to domknięcie tych zmian. Z firmy body leasingowej staliśmy się partnerem technologicznym.

Co według panów jest wartością ponadprzeciętną Scalo?

Marcin Stanisławski: Nie traktujemy klientów jako klientów, ale jako partnerów. Do sprzedaży podchodzimy w ten sam sposób. To bardziej consulting nastawiony na dopasowanie optymalnego rozwiązania i modelu współpracy. Sprzedaż nie działa sama. To także zaangażowanie ekspertów z innych działów, żeby już na wstępnym etapie móc określić, co jesteśmy w stanie zaoferować i czy możemy podjąć się wykonania danego zadania na satysfakcjonującym dla klienta poziomie.

Michał Marciniak: Od początku poznajemy potrzeby klienta od strony technologicznej, a klient poznaje nas. Osoba z handlu może przybliżyć cały proces administracyjno-dokumentacyjny, a osoba techniczna dopytuje się o potrzeby technologiczne. Na tym etapie odpowiedzialność jest po stronie sprzedaży, po nim przejmuje ją delivery i mapując klienta, doprecyzowuje jego oczekiwania technologiczne. Potem razem z zespołem rekrutacji pracuje nad skompletowaniem zespołu odpowiednich specjalistów. Może to być osoba z zewnątrz lub nasz pracownik z innego projektu. Zawsze staramy się przedstawić dwóch, trzech kandydatów zweryfikowanych specjalistycznymi testami. Jeśli klient decyduje się na proponowaną mu osobę, to nad procesem czuwa line manager, który jest odpowiedzialny za współpracę z klientem. To pozwala zachować wysoką jakość usług i monitorować poziom zadowolenia specjalisty. Nasi rekruterzy mają wiedzę techniczną, ale weryfikują także kompetencje miękkie. Klienci często oczekują osoby bardziej komunikatywnej lub mówiącej dobrze po anielsku. Wtedy kompetencje technologiczne schodzą na dalszy plan, ale są nadal konieczne.

Scalo za dwa lata – czy macie określoną wizję najbliższej przyszłości i swojego miejsca na rynku?

Michał Marciniak: Mamy wspaniałych ludzi w backoffice, i to daje nam potencjał do wzrostu. Proces nawiązywania współpracy pozwolił nam zdobyć niedawno topowego klienta z branży automotive. Staraliśmy się ponad rok. Teraz budujemy dla niego już trzeci zespół w ciągu czterech miesięcy od rozpoczęcia współpracy. To pokazuje, że klient nam zaufał.

Marcin Stanisławski: Chcemy zatrudniać ponad 2 tys. osób nie tylko w Polsce. Pragniemy stać się największym partnerem dla czołowych organizacji w kraju. Budujemy podwaliny pod struktury poza Polską, mamy projekty z USA i Europy.

Czy tak duży wzrost firmy nie zniszczy ducha partnerstwa?

Michał Marciniak: W Scalo nie ma sztucznych podziałów. Wierzymy w płaskie struktury, każdy głos się dla nas liczy. Możliwości rozwoju, jakie daje nasza firma, sprawiają, że specjaliści chcą z nami pracować. To pozwoli zachować wizję współpracy partnerskiej.

Marcin Stanisławski: Czasem faktycznie dzieje się tak, kiedy firma staje się korporacją. Dobrze wyszkolona i przygotowana kadra menedżerska jest od tego, żeby najważniejsze wartości utrzymywać, a transformować tylko te procesy, które należy. My wiemy, jak to zrobić i to robimy.

Koniec outsourcingu IT. Czas na partnerów technologicznych
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200