Koniec ery SCM?

Czy IT nadążą?

Nieco inne spostrzeżenia ma na ten temat Tadeusz Komicz: "Adaptujący się łańcuch dostaw musi być wspomagany rozwiązaniami adaptującego się IT i adaptującej się produkcji. Olbrzymią rolę odgrywają również rozwiązania internetowe. Adaptujące się łańcuchy dostaw są już stosowane, wprawdzie nie przez przedsiębiorstwa w Polsce, ale koncepcja ta działa w takich firmach, jak Dell, GE, Spring, Intel, UPS, Carrier, Sony, 3M czy Seagate. W przedsiębiorstwach tych nie działa jakiś jeden system informatyczny, który można by nazwać dedykowanym narzędziem, spełniającym wymagania koncepcji dostosowujących się łańcuchów dostaw. Są to raczej zintegrowane ze sobą systemy, wykorzystujące Internet i tworzące sieci dostawców, producentów i klientów, wpisujące się w założenia opisywanego tu modelu". Tadeusz Komicz podkreśla jednak, że nie mówimy tu wyłącznie o technologii, ale o pewnej koncepcji biznesowej, która w połączeniu z technologią przynosi największe korzyści. "Firma może przejść na system adaptacyjny, gdy myśląc o maksymalizacji sprzedaży i zysku, potrafi właściwie przełożyć swoją strategię na strategie cząstkowe: marketingu, badań i rozwoju, sprzedaży, zaopatrzenia, produkcji czy dystrybucji, gdy jest innowacyjna, gdy szybko wdraża nowe produkty, gdy nieustannie usprawnia swoje procesy i jest gotowa na bardzo szeroką współpracę z dostawcami i klientami. W przeciwnym razie wdrażanie tego modelu mija się z celem" - mówi T. Komicz i dodaje, że bardzo często nie przekłada się strategii przedsiębiorstwa na strategię łańcucha dostaw. Objawia się to nieumiejętnym planowaniem popytu i podaży, niewłaściwym zarządzaniem zamówieniami klientów i złą współpracą z dostawcami (klientowi można obiecać wszystko, dobrzy dostawcy to ci, którzy oferują niską cenę), a w efekcie wysokimi kosztami działania łańcucha dostaw. Brak całościowego spojrzenia na firmę sprawia, że menedżerowie zaczynają walczyć z problemami wybiórczo. Tymczasem koncepcja adaptacyjnego łańcucha dostaw zakłada coś dokładnie odwrotnego: mówi, że nie sposób usprawniać działań łańcucha "jedynie w jednym obszarze czy też jednym procesie".

Menedżer adaptujący się

"Rola logistyka zaangażowanego w adaptacyjny łańcuch dostaw wyraźnie się zmienia" - mówi Jacek Samsel. - "Zresztą ewolucja ta występuje niekoniecznie przy tej i tylko tej koncepcji zarządzania, to po prostu wyzwanie współczesności. Takiemu menedżerowi potrzebna jest nowa wiedza, w której ogromną rolę odgrywają miękkie elementy zarządzania w logistyce. Zdecydowanie rośnie więc rola komunikacji, a przysłowiowe liczenie pudełek na magazynowych półkach przestaje być kluczowym zadaniem. W przyszłości będą się liczyć logistycy-architekci, logistycy-kreatorzy, zresztą już teraz rynek potrzebuje właśnie takich ludzi". O ile jednak pozytywnie zmienia się rola logistyka w firmie, zwiększa się jego wiedza i umiejętności, o tyle trudno jest zmienić mentalność, nie tylko polskiego logistyka, ale dużej części menedżerów, a chodzi tu o mentalność związaną z formą partnerskiej współpracy w łańcuchu dostaw. "Jako Polacy nie jesteśmy zdolni do partnerstwa" - ocenia krótko Jacek Samsel. "Jeżeli nie potrafimy i nie chcemy dzielić się choćby wiedzą, to cóż dopiero mówić o dzieleniu się gotowymi rozwiązaniami w łańcuchu dostaw?" Brak postawy partnerskiej to w dużej części bagaż historyczny. Przez prawie 200 lat ukrywaliśmy wszystko, od wiedzy po dobra. Złą atmosferę stwarza także narodowa niewiara w bezinteresowność działania strony trzeciej oraz ksenofobia i strach przed możliwością wykorzystania doświadczeń przez innych uczestników rynku. Jacek Samsel wspomina takie oto wydarzenie: "Znany na rynku polskim operator logistyczny pracujący dla koncernu tytoniowego poproszony o przygotowanie case study dla uczestników Kongresu Logistyków Polskich kategorycznie odmówił współpracy, zasłaniając się tajemnicą handlową, kontraktową i absolutnym brakiem czasu. Znając polskie realia, przyjąłem tę informację ze zrozumieniem, lecz jakież było moje zdziwienie, kiedy na Niemieckim Kongresie Logistycznym ta sama firma zaprezentowała referat i case study, podając nie tylko nazwę polskiej fabryki, ale również dane finansowe oraz szczegóły przepływu informacji i produktu w systemie logistycznym swoim i partnera. Polscy logistycy niestety nie otrzymali tych informacji, ale ich koledzy z Niemiec - tak".

Niepewność makroekonomiczna

Postawa nieufności naszych menedżerów wynika również z zachowania polskich władz, które nie potrafią zapewnić naszej gospodarce wystarczająco długiej perspektywy działania w warunkach w miarę stabilnych. Polski menedżer, a zwłaszcza logistyk nie może być pewny swoich prognoz, bo trudno powiedzieć, czy np. akcyza na określone towary nie zmieni się wraz z nowym rządem, który może się pojawić w każdej niemal chwili, bez czekania na koniec kadencji poprzedniej ekipy. Takie i podobne fakty sprawiają, że polskie firmy stają się asekuracyjne, a partnerstwo - owszem - pochwalają, ale nie chcą stać się "ofiarami losu".

Wpisując taką mentalność w koncepcję dostosowujących się łańcuchów dostaw, widać więc niemałe trudności. Obserwując ogromną liczbę zmiennych naszego otoczenia, przy takiej ich liczbie i przy takiej nieprzewidywalności polskiego rynku, trudno powiedzieć, czy istnieje jakiś software, mogący ogarnąć tak złożoną i zmienną rzeczywistość i dokonać w odpowiednich obszarach adaptacji do niej. Czyżby więc dostosowujące się łańcuchy dostaw nie miały racji bytu w polskiej rzeczywistości? Tak skrajna ocena byłaby chyba nieuczciwa. "Choć w adaptacyjnych systemach wiele rzeczy wydaje się trudnych do realizacji w polskich warunkach" - mówi Jacek Samsel - "to jednak należy powiedzieć otwarcie, że są one naszą przyszłością i trzeba uwierzyć, że także w Polsce będzie można je użytkować, może już w niedalekiej, unijnej przyszłości. Konieczność dostrojenia się do standardów UE może się bowiem okazać doskonałą okazją do uporządkowania wspomnianych już problemów, które obecnie utrudniają zarządzanie w adaptacyjnym łańcuchu dostaw".


TOP 200