Docelowo ma to być w pełnym tego słowa znaczeniu usługa mobilna co oznacza, że użytkownicy będą mogli korzystać z satelitarnego dostępu do internetu również wtedy, gdy usiądą za kierownicą jadącego samochodu czy generalnie będą się przemieszczać, bez konieczności ponownego nawiązywania łączności z satelitą.

Pierwszy satelita Starlink został wystrzelony na orbitę okołoziemską w 2019 roku i do dzisiaj z usługi tej skorzystało już czy dalej korzysta ponad 90 tys. osób. Są one w zdecydowanej większości zadowolone z usługi, która zgodnie z zapowiedziami pozwala transmitować dane ze średnią szybkością 175 Mb/s.

Zobacz również:

• Powstał jeden z najszybszych na świecie akceleratorów aplikacji AI
• Google Fiber testuje 20-gigabitowy internet dla użytkowników domowych z routerami Wi-Fi 7
• Android 14 będzie zawierać oprogramowanie wspierające komunikację satelitarną

Obecnie wokół Ziemi krąży 1700 satelitów, a docelowo ma ich być ok. 40 tysięcy. I właśnie ta liczba mocno niepokoi naukowców. Mają oni obawy, że projekt może spowodować poważne problemy związane z pojawieniem się w kosmosie dużej liczny śmieci, które zagrożą bezpieczeństwu innych użytkowników tego środowiska.

SpaceX twierdzi, że zainteresowanie usługą ciągle rośnie. W lutym tego roku korzystało z niej niecałe 10 tys. osób, a obecnie subskrybentów takich jest już prawie dziesięć razy więcej. I to pomimo tego, że nie należy ona do tanich., gdyż podstawowy miesięczny abonament kosztuje 99 USD, nie licząc kosztów związanych z zakupem sprzętu czy jego zainstalowania.

Polski internauta może też zamówić taką usługę, chociaż będzie go to słono kosztować. Na dzień dobry za pakiet składający się z anteny, routera, zasilacza, kabli i statywu zapłaci 2,5 tys. zł, a potem będzie musiał co miesiąc płacić za abonament 449 zł. Można to zrobić za pośrednictwem strony starlink.com, która jest dostępna także w polskiej wersji językowej.