Kiedy oszczędność staje się przestępstwem

Nie tylko kopiowanie

Wróćmy, jednak, do sprawy Directmedia. W tym przypadku nie nastąpiło proste przejęcie zawartości poprzez operację typu „kopiuj-wklej” (najczęściej występująca postać naruszenia praw do bazy), ponieważ opublikowana lista została potraktowana raczej jako inspiracja do stworzenia publikacji elektronicznej, której zasadniczą wartością były przecież teksty literackie, nie znajdujące się w bazie źródłowej. Jednocześnie, jednak, niemiecki wydawca zaoszczędził sobie sporo wysiłku – nie dobrał wierszy samodzielnie, ale skorzystał z tych wyselekcjonowanych przez literaturoznawców z Freiburga

Analogiczna sytuacja wystąpiłaby w każdym przypadku skorzystania bez zezwolenia z rozbudowanego zbioru odesłań lub linków w celu dokonania publikacji, którego zawartością byłaby treść umieszczona pod tymi odnośnikami (np. wydanie książki pt. „100 najlepszych gier komputerowych XX wieku” na podstawie niepowiązanej z wydawcą strony WWW zawierającej taki ranking i linki do oficjalnych stron gier).

Federalny Trybunał Sprawiedliwości, któremu ostatecznie powierzono rozstrzygnięcie sprawy, nie był przekonany, czy takie zapożyczenie stanowi „pobieranie” danych z bazy. Niemiecki sąd federalny złożył więc w tej sprawie formalne zapytanie do ETS, który w odpowiedzi stwierdził jednoznacznie: „Przeniesienie materiału z chronionej bazy danych do innej bazy danych na podstawie zapoznania się z treścią tej pierwszej za pośrednictwem ekranu komputera oraz indywidualna ocena materiału zawartego w tej pierwszej bazie może stanowić „pobieranie” [w rozumieniu Dyrektywy] w zakresie, w jakim – co wymaga potwierdzenia przez właściwy sąd – taka operacja dotyczy przeniesienia istotnej pod względem ilości lub jakości części zawartości chronionej bazy danych lub przeniesień nieistotnych części, które poprzez ich powtarzający się lub systematyczny charakter skutkowałyby rekonstrukcją istotnej części takiej zawartości”.

Odpowiedź ta jest bardzo istotna dla interpretacji zakresu ochrony baz danych ponieważ katalog czynności, które powinny być traktowane jako naruszenie praw ich producentów definiuje dość szeroko. W tym kontekście ochrona praw producenta nabiera bardziej realnego charakteru. Należy więc zachować ostrożność w wykorzystywaniu uporządkowanej informacji udostępnianej w Internecie, analizując ryzyka prawne także wówczas, gdy nie dochodzi do prostego skopiowania i włączenia takich informacji do własnych zasobów. Jak się bowiem okazuje, ochrona baz danych sięga dalej niż do tej pory powszechnie sądzono.

Marcin Maruta jest radcą prawnym, wspólnikiem w kancelarii Maruta i Wspólnicy (http://www.maruta.pl).


TOP 200